Nie słyszeliście, bo kto wybiera elektryczne Maserati? Marka, która jest znana z cudownie brzmiących V-ósemek, ma jednak w swoim portfolio elektrycznego SUV-a. Jest nim Grecale Folgore i to właśnie on zyskał nową twarz. No, może nie do końca twarz, bo zmiany zaszły pod podłogą i wpływ mają przede wszystkim na zasięg.
O jakich zmianach mowa? Kluczowym rozwiązaniem jest system AWD-Disconnect. To mechanizm umożliwiający fizyczne rozłączenie napędu na oś przednią, jeśli warunki nie wymagają pełnego napędu na wszystkie koła. Proces odbywa się w około 500 milisekundach. Dzięki temu systemowi samochód może być napędzany tylko na tylną oś, co przekłada się na obniżone zużycie energii i zasięg na poziomie aż do 580 km. Zyskaliśmy więc dokładnie 80 kilometrów zasięgu.
Dodatkowo, Grecale Folgore wyposażono w system EV Routing oraz funkcję Dynamic Range Mapping. Jest to swego rodzaju system nawigacji, który analizuje poziom naładowania, styl jazdy, profil trasy i uwzględnia postój na ładowaniu, a na mapie wyświetlana jest maksymalna odległość możliwa do pokonania. Z kolei automatyczne przygotowanie baterii do szybkiej ładowarki („battery pre-conditioning”) pozwala zoptymalizować czasy postoju przy ładowaniu. Czyli łącznie mamy większy zasięg i szybsze ładowanie.

Bateria Grecale Folgore ma aż 105kWh. Super, ale problem pojawia się podczas ładowania samochodu z trójzębem. A to dlatego, że naładujemy go maksymalnie z mocą 150kW, co przy obecnej technologii nie jest jakimś wybitnym wynikiem.
Zmiany wizualne są tu wręcz niewidoczne. Odświeżone, elektryczne Grecale dostało nieco poszerzoną gamą kolorystyczną i bogatszy zestaw materiałów wykończenia wnętrza. Mamy dostępne aż 32 kolory nadwozia (z czego sześć nowych), a do wyboru pozostaje jeszcze pięć różnych wzorów felg, w tym jeden dedykowany wyłącznie wersji BEV.
Kacper Mazur
fot. Maserati







