Evija – elektryczny hipersamochód od Lotusa to pierwsza konstrukcja brytyjskiej manufaktury pod rządami Chińczyków z Geely.
Przejdźmy od razu do rzeczy – to nie koncept. To prawdziwy samochód w produkcyjnej formie. Powstanie 130 sztuk począwszy od przyszłego roku. Zapowiedzi Lotusa były odważne i wszystko wskazuje na to, że zostały wypełnione. Evija ma bowiem parametry jakich dotąd świat nie widział w produkcyjnym aucie.
Ten hipersamochód napędzany jest przez 4 silniki elektryczne o mocy 500 KM każdy. Każde koło ma swój silnik, więc jest to AWD z baterią 2000 kW pośrodku. Ma przyspieszać do 100 km/h poniżej 3 sekund, co jest niespecjalnie imponujące w 2019 r. Imponujące jest to, że równie szybko osiąga kolejną setkę, a trzecia pęka po 9 sekundach od startu. Maksymalnie popędzi 320 km/h. To sporo jak na elektryka, ale słabo jak na hipersamochód. Pełne naładowanie baterii ma docelowo trwać 9 minut, ale wymaga to szybkich ładowarek jakie jeszcze nie istnieją. Maksymalne obecnie dostepne jednostki naładują Eviję do 80% w 12 min. Zasięg wynosi około 400 km.
Kamery zamiast lusterek, laserowe światła
Mimo wszystko to wciąż Lotus, więc auto ma być zwinne jak antylopa na sawannie. Powinien być też lekki i wstydu nie ma – 1680 kg to rozsądna wartość. W prowadzeniu pomoże wektorowanie momentu obrotowego przez komputer sterujący silnikami. Oprócz tego Evija ma kilka innych ciekawych rozwiązań – brak klamek i lusterek. Drzwi otworzą się z kluczyka, a lusterka zastąpiły kamery. W środku dwoje ludzi będzie mogło używać takich rzeczy jak dwustrefowa klima czy Android Auto lub Apple CarPlay.
Jak już wspomniałem auto powstanie w liczbie 130 sztuk, każda kosztująca od 1,5 do 2 mln euro. Jest tylko jeden haczyk – data 2020 r. to najbardziej optymistyczna opcja. Lotus tak sobie to zaplanował, ale faktycznie kiedy ujrzymy Eviję na drogach – nie wiadomo. Jeśli jednak jesteś chętny to już teraz możesz wpisać się na listę oczekujących.
Bartłomiej Puchała
fot. Lotus