Po dłużącym się oczekiwaniu i wielu limitowanych wariantach Huracana nareszcie możemy oficjalnie przywitać nowe Lamborghini Temerario. Potężna hybryda zaoferuje nam 920 KM mocy oraz ponad 1000 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Wraz z nowym modelem Włosi postawili na nieco inny design niż w Huracanie. Tak też otrzymaliśmy płaski i ostry przód z wąskimi reflektorami oraz heksagonalnymi światłami do jazdy dziennej. Z tyłu również znalazły się światła o podobnym kształcie jak również spora końcówka wydechu. Jednak wprawne oko od razu dostrzeże, że nie możemy mówić o pojedynczej rurze. W jej wnętrzu spoczywają cztery końcówki wydechu. Klienci chcący zredukować wysoką wagę mogą zdecydować się na pakiet Temerario Alleggerita. Dzięki niemu otrzymamy kilka dodatkowych elementów wykonanych z włókna węglowego, w tym także karbonowe felgi, co pozwoliło obniżyć wagę o zbędne 25 kg. Co więcej otrzymaliśmy większe spojlery zwiększające siłę docisku o 158 procent.
W kokpicie nie spodziewaliśmy się żadnych niespodzianek, co okazało się słusznym tropem. Jest to w dużej mierze ten sam styl, który mogliśmy zobaczyć w Revuelto. Włosi zadbali jedynie o kilka poprawek kosmetycznych i drobne nowości. Jednak w ogólnym rozrachunku wnętrze prezentuje się stosunkowo skromnie i mało widowiskowo. Jednak ta schludna prostota jest właśnie tym, do czego przyzwyczaiło nas Lamborghini.
Potężny układ napędowy
Zdecydowanie inaczej przedstawiają się wnętrzności pojazdu. Na pokład Lamborghini Temerario trafił potężny układ hybrydowy bazujący na nowej 4-litrowej V8 z podwójnym turbodoładowaniem. Nie dość, że jednostka napędowa może się kręcić nawet do 10.000 obrotów na minutę, to doczekała się unikatowej konstrukcji. Mowa tutaj o cylindrach w rozwarciu 90 stopni oraz o płaskim wale korbowym, które to zostały wykonane z bardzo trwałych materiałów pokroju tytanu. Do tego dochodzą dwie turbosprężarki pompujące 2,4 bara oraz trzy silniki elektryczne chłodzone olejem.
Efekt? Sam silnik spalinowy dostarcza nam 800 KM mocy, które trafiają wyłącznie na tylną oś za pośrednictwem 8-biegowego automatu. Z kolei każdy silnik elektryczny dostarcza kolejne 150 KM mocy przekazywane na przód. Niestety pracują one w różnych zakresach, więc nie możemy mówić o sumowaniu mocy. Niemniej jednak otrzymujemy niesamowite połączenie 920 KM mocy oraz ponad 1000 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Niestety dorzucenie układu hybrydy odbiło się czkawką na masie Temerario, które waży aż 1690 kg, czyli o 260 kg więcej od Huracana EVO. Nie przeszkodziło to jednak włoskiemu supersamochodowi wystrzelić do setki w zaledwie 2,7 sekundy oraz rozpędzić się do 325 km/h.
Lamborghini Temerario z kompaktowym akumulatorem
Oczywiście w parze z hybrydowym układem napędowym podąża „potężny” akumulator. Prawdę mówiąc w większym stopniu możemy mówić o kompaktowej bateryjce o pojemności 3,8 kWh, która trafiła do tunelu środkowego. Możemy ją podładować wtyczką o mocy 7 kW, jednak dynamiczniejsza jazda i kilka mocniejszych hamowań pozwoli uzupełnić zapas mocodajnej energii. Co ciekawe włosi nie chwalą się, ile przejedziemy nowym Lambo na samym prądzie. Z pewnością nie jest to rozsądny wynik, jednak kto by się tym przejmował.
Klienci będą musieli jeszcze przez kilka miesięcy uzbroić się w cierpliwość. Pierwsze egzemplarze trafią do swoich właścicieli dopiero w 2025 roku. A ich cena z pewnością wgniecie nas w fotel.
Damian Kaletka
fot. Lamborghini