Dziś wiele osób twierdzi, że autem uniwersalnym jest SUV. Jeszcze kilka lat temu był nim kompaktowy hatchback, a kilkanaście kombivan. Nowy Ford Tourneo Connect dowodzi, że ta ostatnia teza może wrócić na dobre!
Nawet na łamach naszego bloga ostatnio pojawia się więcej aut tego typu. Mercedes ma Citana i świeżą klasę T, z Francji można kupić Riftera lub Berlingo. A jest przecież jeszcze produkowany w Polsce Caddy. Teraz pojawia się Ford Tourneo Connect, który jest właśnie bliźniakiem Volkswagena i również będzie produkowany we Wrześni pod Poznaniem. Parę dni temu spędziłem z nim ponad 1000 kilometrów – jak wypadł?
Jakie Tourneo można kupić?
Zanim przejdę do opinii o aucie garść informacji praktycznych. Ford Tourneo Connect w Polsce będzie oferowany w dwóch długościach wersji nadwoziowej (Grand droższy o tylko 3 tysiące złotych), w konfiguracjach 5- i 7-osobowych, a także z dwoma rodzajami jednostek napędowych. W formie benzynowej będzie to 1,5-litrowy Ecoboost z mocą 114 KM w połączeniu z manualną 6-biegową przekładnią lub 7-biegowym automatem. Druga opcja to silnik Diesla o pojemności 2 litrów i mocy albo 102 lub 122 KM. Opcje skrzyń jak w przypadku benzyniaka, ale ciekawostką jest możliwość kupna napędu AWD z mocniejszą jednostką wysokoprężną.

Co ważne, Ford przygotował też kilka wersji nadwoziowo-wyposażeniowych. Nie będę was zanudzał detalami, ale mamy podstawową opcję Titanium oraz dwie bardziej oryginalne. Active, która może pochwalić się turkusowym lakierem oraz Sport w bardziej dynamicznej odmianie i w kolorze czerwonym. Różnic jest oczywiście więcej.
Ford Tourneo Connect – ceny
Najtańszy Ford Tourneo w benzynie i manualu minimalnie kosztuje ok 100 tysięcy złotych netto (123 k brutto). Konfigurator zamyka dłuższa wersja Grand z dieslem, AWD i automatem za 123 tysiące złotych netto (152 k brutto). Najtańszy diesel to kwestia 103 tysięcy złotych netto. Co ważne, Ford Tourneo Connect potrafi być sporo tańszy od VW. Caddy w zależności od wersji może być droższe od kilku do kilkunastu tysięcy złotych względem odpowiednika z Forda.

Mój egzemplarz, którym pokonałem prawie 1000 kilometrów kosztował około 160 tysięcy złotych (brutto) więc jak na rodzinny samochód z niezłym wyposażeniem źle nie jest. Wróćmy jednak do jazdy!
Za kółkiem Forda Tourneo Connect
Odbierając nową sztukę tego kombivana w Warszawie miałem w perspektywie trasę ponad 500 kilometrów do Karpacza i z powrotem w ciągu 2 dni. W końcu gdzie najlepiej się ogląda samochody jak nie w stolicy Karkonoszy pod samą Śnieżką? Droga obejmowała większość trasy autostradą, ale pojawiały się też odcinki miejskie i takie poza miejscowościami.

Do dyspozycji otrzymałem wersję z silnikiem benzynowym oraz automatyczną skrzynią biegów. Muszę przyznać, że 114 KM i 220 Nm nie są wartościami, które robią wrażenie, ale samochód (przynajmniej na pusto) śmiało sobie radził. Nie przyspieszał w zaskakującym tempie, ale spokojnie dawał radę przy prędkościach autostradowych. Paląc przy tym średnio 8 litrów na 100 kilometrów, więc akceptowalnie jak na takie auto i benzyniaka pod maską.
Muszę przyznać, że samochód prowadził się poprawnie, a automatyczna skrzynia biegów dobrze wyręczała kierowcę. Z ciekawostek dodam, że miała nawet manetki za kierownicą (a ta miała ciut za gruby wieniec). Niestety sylwetka auta miała spory wpływ na boczne podmuchy wiatru i trzeba było często korygować tor jazdy.

Na pomoc przyszedł jednak adaptacyjny tempomat z asystentem utrzymywania w środku pasa ruchu, więc wielokilometrowa trasa ubiegła całkiem przyjemnie.
Bajery w środku
Duża w tym zasługa opcjonalnych foteli AGR, których wyprofilowanie naprawdę nieźle dopasowało się do kierowcy. Nawet po 5-godzinnej jeździe nie czułem oznak bólu pleców czy pośladków. Uzupełnieniem komfortu jazdy była łączność z telefonem i działający bez problemów Android Auto lub CarPlay. Dodam jednak, że na pokładzie znalazły się złącza USB-C, a cały system wyjęty jest z Caddy. Zmienione są tylko analogowe zegary za kierownicą. Na pokładzie była nawet ładowarka indukcyjna.
Poza tym całe wnętrze podobne jest do Volkswagena, tak, jak i cały samochód. Nie powiedziałbym, że to wada, bo jak na auto trochę zajeżdżające dostawczakiem czułem się tu bardzo dobrze. Słowo uwagi mam tylko do szklanego dachu, który nie ma rolety. Okno jest ogromne i oczywiście ma tryb ochronny przed Słońcem, ale w 30-stopniowym upale daje się we znaki i wolałbym mieć opcję jego zasłonięcia.

Kombivan ma być przestronny
Ford Tourneo Connect bez wątpienia jest spory. Wnętrze jest ogromne – zwłaszcza nad głową. W konfiguracji 5-osobowej bagażnik jest wielki. Zmieścicie tam pralkę, meble lub rowery. Co więcej tylną kanapę bardzo łatwo złożyć lub całkowicie wymontować – wtedy w aucie znajdziecie nawet 3-metrowe przedmioty. Moim zdaniem nie ma na co narzekać.
Jedynie co, to 2 rząd siedzeń – który nie jest przesuwny, więc trzeba uważać z przednimi fotelami by nie zabrać reszcie pasażerów za wiele miejsca.

Różnice względem Caddy
Braterstwo krwi z Volkswagenem w omawianym Fordzie widać na każdym kroku. Wnętrze, karoseria, bryła, produkcja, a nawet kluczyk. Nie uważam jednak, że to problem, bo z zewnątrz samochód ma pewne oryginalne niuanse. Przeprojektowany jest cały przód, który z dużą atrapą chłodnicy nawiązuje do gamy modelowej Forda. Mamy też inne reflektory z tyłu i ciekawą tylną szybę, która jest sporą taflą ciemnego szkła, na którym pojawił się logotyp tego producenta.
Mój egzemplarz był w fioletowej barwie i nie wyglądał tak atrakcyjnie jak niebieska opcja Active lub czerwony sport, ale oceńcie sami.

Gdybym miał więc wybierać chyba poszedł bym w stronę Forda, bo podoba mi się bardziej niż VW i po drugie jest tańszy. Czy trzeba szukać dalej argumentów? Chyba nie…
Konrad Stopa
Galeria Ford Tourneo Connect:












































Komentarze 1