Dla nas może to być niewyobrażalne, ale w USA nadal rządzą pickupy. Dziś światło dzienne ujrzała nowa wersja hitu sprzedażowego. Ford F-150 debiutuje w nowej odsłonie.
Ciężko wariować z designem roboczych pick-upów, ale za wielką wodą auta te służą często jako jedyne w rodzinie, więc oprócz względów ładunkowych stosowane są jako normalne osobówki. Dlatego też nowe F-150 ma bardzo masywny lecz elegancki przód pełen chromu i sporej ilości reflektorów. Nie da się ukryć, że wygląda już niemal jak mała ciężarówka.
Z ciekawostek auto otrzymało nową tylną burtę, która otwiera się również na boki oraz można ustawiać ją pod różnym kątem pochylenia by dostosować do swoich potrzeb. Oczywiście niczym w europejskim bagażniku pojawiło się tam sporo przegródek, uchwytów i innych. Z tyłu zmieniły się też reflektory.
Kabina pasażerska F-150 to ogrom miejsca dla 5 osób. Oprócz wielkich schowków, cupholderów i połokietnika klient dostanie wyświetlacz systemu SYNC4, wirtualne zegary czy szereg udogodnień jak kilkustrefowa klimatyzacja, łączność z telefonem, nawigacja czy kwestie podgrzewanych siedzeń i kierownicy.
Co pod maską F-150?
Ford w USA nie przejmuje się normami spalin, więc pod ogromną maskę mogą wejść też spore motory. W nowym F-150 będzie można spotkać:
- V6 o pojemności 2,7 litra (335 KM i 560 Nm)
- V6 o pojemności 3,5 litra (również w opcji hybrydowej)
- V8 o pojemności 5 litrów (400 KM)
- V8 o pojemności 5,2 litra (700 KM) w wersji Raptor
Samochód oczywiście w oficjalnej sprzedaży nie trafi do Polski, ale prywatni importerzy już zacierają ręce.
Konrad Stopa
fot. Ford