Na tegorocznym salonie w Genewie rządzą hipermocne elektryki, ale to Koenigsegg skradnie serca ze swoim podwójnie turbodoładowanym V8.
Równowaga w naturze musi być. Podczas gdy Volvo w imię ekologii i bezpieczeństwa ogranicza prędkość maksymalną wszystkich swoich modeli do 180 km/h, inna szwedzka firma dąży do przekroczenia 500 km/h. Koenigsegg wydaje się ostoją szaleństwa w dobie elektrycznych i hybrydowych hipersamochodów. Ich najnowszy pojazd nazywa się Jesko i powalczy z Bugatti Chiron i miano najszybszego seryjnego samochodu na świecie.
Jesko jest bezpośrednim następcą Agery RS, więc poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Sama nazwa Jesko to imię ojca Christiana von Koenigsegga. Założyciel marki w ten sposób wyraża swoje podziękowania dla ojca za wsparcie i zaangażowanie w jego interes.
Jesko ma silnik o mocy rodem z piekieł
Wracając do szaleństwa – plotki mówią, ze Jesko osiągnie aż 490 km/h. Jest to możliwe dzięki silnikowi 5.0 V8 twin turbo, który na benzynie osiąga 1280 KM. Żeby wykrzesać z niego więcej wystarczy zalać go alkoholem, wtedy moc rośnie do 1600 KM. Podwyższono mu czerwoną linię na obrotomierzu, więc maksymalna moc pojawia się przy 8500 rpm.
Koenigsegg nie mógł znaleźć odpowiedniej skrzyni biegów do tego potwora, więc stworzył ją sam. Jest to superlekka konstrukcja z 9 przełożeniami i sześcioma (!) sprzęgłami. Jest jak podniesiona do potęgi skrzynia DSG pozwalająca błyskawicznie zmieniać biegi nawet o kilka przełożeń naraz.
Technikalia i 40% lepszy downforce
Stylistycznie Jesko wygląda jak kontynuacja Agery, ale to dotyczy tylko ogólnej bryły. Aerodynamika poprawiła się o 40% w stosunku do odchodzącego modelu i teraz auto jest w stanie wygenerować 1 tonę docisku przy 275 km/h. Stosowny upgrade nastąpił też w zawieszeniu. Aktywne amortyzatory przy wszystkich 4 kołach i tylna oś skrętna, a wszystko to sterowane inteligentnie przez komputer kilkaset razy na sekundę. Takich bajerów Agera się nie doczekała.
Materiały prasowe na temat Jesko nie ujawniają planowanego czasu dostaw ani orientacyjnych cen. Nie podano też czy zostanie podjęta próba pobicia rekordu prędkości, ale znając Koenigsegga pewnie przyjdzie na to czas.
Bartłomiej Puchała
fot. Koenigsegg