Nowa generacja kompaktowej Kii straciła apostrof w nazwie, ale zyskała kilka asów w rękawie.
Ceed bez apostrofu to bardziej uniwersalna nazwa – tak stwierdzili marketingowcy marki. Z kolei designerzy stwierdzili, że samochód za bardzo już odstawał od reszty rodziny wyglądem, więc nowy model ma charakterystyczny grill i punktowe lampki do jazdy dziennej LED ukryte w kloszach głównych. Tył przypomina skurczoną Optimę SW. Kia twierdzi, że wnętrze jest bardziej ergonomiczne i praktyczne niż w odchodzącym modelu. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia – klasyczny wygląd z ekranem pośrodku u góry. Tymczasem po raz pierwszy kokpit nachylony jest w stronę kierowcy i składa się z o wiele lepszych materiałów, także ze skóry w najdroższych wersjach. Bagażnik mieści solidne 395 litrów.
Gama silnikowa Kii Ceed będzie składała się z turbodoładowanych jednostek T-GDI 1.0 oraz 1.4 l (odpowiednio 120 i 140 KM). Alternatywą jest diesel 1.6 CRDi 115 lub 136 KM. Wyróżnikiem silnika wysokoprężnego jest czystość, bo wykracza on poza najnowszą normę Euro 6d. Wszystkie jednostki będzie można połączyć albo z 6-biegowym manualem albo z 7-biegowym automatem z dwoma sprzęgłami.
Oczywiście nowy Ceed będzie lepiej wyposażony niż stary model. W standardzie będą automatyczne światła i bezkluczykowy dostęp. Z ciekawych opcji warto wymienić aktywny tempomat i asystenta pasa ruchu, co w Kii oznacza drugi poziom autonomicznej jazdy. Możliwe jest stworzenie mobilnego hotspotu WiFi lub słuchanie muzyki z zestawu audio JBL. Ceny nie są jeszcze znane, ale nowy Ceed pojawi się w salonach w ciągu kilku kolejnych miesięcy.
Bartłomiej Puchała
fot. Kia