Site icon Motopodprad.pl

Kamperem na lazurowe wybrzeże – Volkswagen California Ocean

Wakacje w formie kamperowania nie są najprostszą sprawą, ale to na pewno przygoda. Ja takim rodzajem urlopu zaraziłem się już kilka lat temu – zanim to było modne i jeszcze przed czasem koronawirusa. W tym roku znów wybrałem się w taką podróż i Volkswagen California Ocean z czterema osobami na pokładzie trafił do Francji.

Dokładnie w okolice lazurowego wybrzeża, czyli Nicea, Cannes i St. Tropez. Oczywiście po drodze było jeszcze wiele przystanków, bo sześciodniowa wycieczka pokonała ponad 4000 kilometrów. A wszystko działo się na początku września!

Nasz dom na 4 kołach

Volkswagen California Ocean, który mieliśmy do dyspozycji, to tak naprawdę czteroosobowy bus z namiotem na dachu i zabudową kuchenną z dwupalnikową kuchenką, zlewem i lodówką, a także jedną większą szafą i kilkoma schowkami. W takiej konfiguracji dostajemy 2 przednie fotele z możliwością obrotu oraz tylną kanapę, na której zmieści się dwoje dorosłych. Trzecie miejsca zabiera wspomniana zabudowa.

Na szczęście kanapa ta może się przesuwać i zmieniać kąt oparcia dzięki czemu jest trochę wygodniej, ale nie są to tak przyjemne miejsca, jak te z przodu. Te fotele są nawet podgrzewane i mają dwa podłokietniki. A nad nimi znajduje się specjalny dotykowy ekran, który steruje dodatkowymi urządzeniami na pokładzie (lodówka, webasto, namiot etc.)

Ergonomia wnętrza

Tak naprawdę California to kilka metrów kwadratowych powierzchni i niewiele więcej metrów sześciennych przestrzeni. Jadąc w dwie pary musieliśmy się nauczyć „jak żyć”. A tak naprawdę porządnie rozpakować i bawić się w tetrisa, ale o tym za chwilę. W przestrzeni pasażerskiej, zwłaszcza po odwróceniu przednich foteli miejsca jest naprawdę sporo. Nawet na tyle, że można rozłożyć stół, który jest częścią zabudowy kuchennej.

Mieszkańcy do dyspozycji mieli kilka półek pod zlewem i kuchenką. Mamy tu nawet szufladę na sztućce. Poza tym pod tylną kanapą pojawiła się ogromna szuflada, a pod sufitem w bagażniku duża zamykana szafka. Do tego szafa na całą wysokość auta, która niestety skrywała również butlę gazową do wspomnianej kuchenki.

Czy to dużo? Okazało się, że wystarczająco, ponieważ za tylną kanapą, gdy jej za bardzo nie przesuniemy zostaje duży bagażnik. Jest podzielony półką, która służy za jedno z łóżek, ale to niewielki problem, ponieważ zawsze trochę rzeczy można położyć na niej (podnosi się bez problemu i zatrzymuje w różnych pozycjach by mieć lepszy dostęp do rzeczy, które znajdują się pod nią – w naszym przypadku były to walizki). Pojemność bagażnika to około 780 litrów.

Toalety brak

Oczywiście w tak małym samochodzie nie uświadczymy toalety, ale nasz Volkswagen California mógł pochwalić się zbiornikiem na czystą wodę (30 litrów). Dzięki temu w małym zlewie możemy umyć ręce czy naczynia, a to jeszcze nie koniec. Z tyłu auta po otwarciu wielkiej klapy bagażnika w jednej z szafek jest nawet podłączenie do słuchawki prysznica. Jeśli ktoś lubi kąpiel w zimnej wodzie, to śmiało.

A tak naprawdę fajna opcja by umyć np. rower (bo bagażnik rowerowy California może mieć na klapie bagażnika) lub coś innego.

Zęby umyte? Czas spać!

I tu do dyspozycji mam dwa piętra. Można więc Californię nazwać łóżkiem piętrowym. O ile to na górze nie wymaga żadnych ingerencji, ponieważ w naszej wersji namiot rozkładał się automatycznie, to na dole trzeba zrobić lekkie przemeblowanie. Na dachu otrzymamy do dyspozycji materac o wymiarach 2×1,4 m więc standardowe łóżko, które mam w domu. Tu jedynie utrudnieniem jest namiot, który w najniższym miejscu ma 40 cm wysokości. Drugim problemem może być wchodzenie, ale nie jest to jakieś trudne.

Poza tym na górze znajdziemy okna, oświetlenie i nawet wejścia USB. W zimniejszych miesiącach na górze może być trochę chłodno, ale we Francji o tej porze było nam idealnie.

W razie czego jest jeszcze webasto, które z paliwa samochodu może ogrzać całą kabinę. Tym razem go nie używałem, ale na zeszłej wycieczce po Słowenii robiłem to często.

Drugie łóżko powstaje z rozłożenia tylnej kanapy i wspomnianej półki w bagażniku. Wymiary to 2 metry długości i 1,2 m szerokości. Volkswagen na szczęście przygotował też składany materac, by na siedzeniach spało się wygodnie. No i niestety tę część trzeba codziennie składać i rozkładać by w pełni korzystać z samochodu. Poza tym tutaj karoseria jest większym utrudnieniem – na górze w razie wiercenia uderzymy w materiał, na dole w twarde plastiki lub szyby.

Co więcej Volkswagen pomyślał też o prywatności. Każde okno ma zasłonkę, która działa intuicyjnie. Uważajcie jednak z alarmem – auto w środku zamykajcie z przycisku, a nie pilota!

Zjedzmy coś

I tu przyda się wspomniana dwupalnikowa kuchenka i magazyn wody. Dzięki temu codziennie mogliśmy zrobić sobie herbatę, ugotować parówki czy nawet zrobić jajecznicę. Zjeść można za to w aucie przy wspomnianym stole lub na zewnątrz. Oczywiście często wybieraliśmy tę drugą opcję, gdzie pod rozkładaną markizą mieliśmy kolejny stolik i krzesła. Wszystko w zestawie w aucie zmyślnie ukryte w bagażniku i przesuwnych drzwiach!

Brakowało nam może zewnętrznego światła przy Californii, ale LEDów w środku nie brakuje. Poza tym nawet w kabinie znalazła się przenośna latarka. Auto oczywiście można podłączyć również do zewnętrznego źródła prądu, który naładuje dodatkowy akumulator.

Czas pozwiedzać – Halstatt/Genua/Monako/Saint Tropez

Volkswagen California Ocean to tak naprawdę bus, który nie zajmuje sporo miejsca. Jest też bardzo zwrotny i zachowuje się jak osobówka. Do prowadzenia kierowca ma 6-biegowy automat, szereg czujników parkowania i kamerę cofania. Dzięki temu jeździ się nim przyjemnie – nawet w ciasnych francuskich lub włoskich ulicach.

Należy jednak pamiętać, że auto ma swoją pewną wysokość. Przez markizę jest to prawie 2 metry, więc w wielu podziemnych garażach południa Europy się po prostu nie zmieścicie – przerabiałem to wiele razy. Na szczęście cofanie i zawracanie nie jest takie trudne.

Bus musi latać!

Nasza trasa obfitowała głównie w autostrady, więc wspomniany automat wraz z adaptacyjnym tempomatem przydał się idealnie. Do tego szereg systemów bezpieczeństwa dbał o zmęczonego kierowcę.

Nieraz jednak przy w pełni załadowanym samochodzie niedomagał silnik. O ile pod względem spalania turbodoładowany diesel dzielnie zniósł wojaże, bo średnia z 4300 km to okolicie 8-8,5 litra, to z dynamiką było już gorzej. Ta dwulitrowa jednostka może pochwalić się mocą 150 KM i maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 340 NM i czasem w bardziej górzystym terenie nie było wystarczające. Mimo wszystko do prędkości autostradowych zdecydowanie wystarczy.

W naszym egzemplarzu nie mieliśmy trybów jazdy, ale auto zostało kompromisowo zawieszone i prowadziło się pewnie. Oczywiście trzeba było pamiętać o sporej masie na zakrętach i nie przesadzać, ale jakoś strasznie nim nie bujało. Dzięki temu nawet tak daleka droga była w miarę komfortowa.

Konieczną rzeczą w konfiguratorze jest na pewno powiększony bak. 80 litrów przy wspomnianym zasięgu naprawdę pomaga i zapewnia spory zasięg (nawet dochodzący do 1000 kilometrów).

Kosztuje tyle co normalne mieszkanie

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że kamperowanie nie jest tanie. O ile zaoszczędzicie na noclegach lub paliwie, bo nie pali więcej niż auto osobowe, to sfinansowanie zakupu takiego Volkswagena wymaga już pewnej wpłaty. Nasz egzemplarz, który był mocno doposażony i pewnie dałoby się zrezygnować z dwukolorowego lakieru lub specjalnych felg kosztował około 300 tysięcy złotych.

Owszem jest to poziom niektórych mieszkań w Polsce, ale uwierzcie, że California w takiej konfiguracji jest idealnym kompanem podróży. Nawet dla czwórki pasażerów.

Słów kilka o wycieczce

Wiadomo, że w tym tekście głównie skupiłem się na samochodzie, ale chciałem nadmienić, że każdy z Was powinien zobaczyć Lazurowe Wybrzeże. Niekoniecznie kamperem, ale kolor wody, pogoda i trochę inny świat jest warty dotknięcia. Można dobrze zjeść, poplażować oraz poimprezować w jednym miejscu. Z Polski jest jednak daleko więc podróż rozłóżcie na raty!

A wrzesień to dobra pora, bo temperatura nie szaleje tak mocno. Mimo wszystko to jeszcze nie koniec sezonu na kempingach jak pierwotnie sądziłem. Radzę więc rezerwować miejsca dużo wcześniej albo przynamniej dojeżdżać do noclegów w miarę wcześnie, bo my często odbijaliśmy się od zamkniętych recepcji lub braku wolnych parceli. I to niezależnie czy były to Włochy, czy Francja. Na szczęście w takiej Californii można spać na dziko i tak też nam się zdarzyło!

W końcu miała być przygoda!

Konrad Stopa

Dane techniczne Volkswagen California Ocean:

Silnik: R4, turbobenzyna
Pojemność: 1968 cm³
Moc: 150 KM przy 3250 obr/min
Maksymalny moment obrotowy: 340 Nm przy 1500-3000 obr/min
Skrzynia biegów: automatyczna sześciobiegowa
Osiągi: bd.
Cena: ok. 300 tys. złotych – wersja testowa

Exit mobile version