Ford postawił kropkę nad i odnośnie Mustanga na 2023 rok. Postawili na tradycję związaną z tym ponycarem i będzie nadal szybko, sportowo i emocjonująco. Co ważne – zostanie ryk silnika i zapach benzyny!
Ford Mustang się zmienia i widać to już na pierwszy rzut oka. Moim autem samochód jest teraz bardziej kwadratowy i idealnie pasowałby do serii Transformers. Samochód to nadal coupe z dużą maską, ale większa jest atrapa chłodnicy, a mniejsze reflektory. Dzięki temu auto trochę upodobniło się do Camaro…przynajmniej moim zdaniem.
Z tyłu zmian mniej, więc od razu poznamy, że chodzi tu o Mustanga.
Nowe wnętrze
Kanciaste kształty zawitały też do środka samochodu. Jest sporo nawiązań do poprzednika, ale ścięta u dołu kierownica i dwa ekrany połączone w jeden (zegary plus system multimedialny) to już całkiem inny wzór. Co ciekawe, całkiem inny niż w nowych Fordach.
Ekrany po kilkanaście cali przedstawią system SYNC4, więc będzie ładniej, szybciej i nowocześniej.
Dopieszczona gama silników:
Na dole stawki pozostał 2,3-litrowy Ecoboost, ale ma mieć większą moc – jeszcze jej nie znamy. Do dyspozycji klienci będą mieć oczywiście też 5-litrowe V8, którego moc może dojść do 500 KM. Szczegółów niestety jeszcze nie podano.
Do wyboru zostaje też 6-biegowy manual lub 10 przełożeń automatu.
Z innych ciekawostek wczytując się w informacje prasowe można znaleźć takie smaczki, jak tryb a aucie do łatwiejszego driftowania lub odpalanie silnika z kluczyka. Ford zapowiada również, że auto będzie dostępne w różnych specjalnych wersjach by uhonorować Mustanga. Niektóre z nich trafią do motorsportu do serii aut Gt3 i Gt4.
Dark Horse
Jedną z takich wersji specjalnych ma być Mustang Dark Horse. Widzicie ją powyżej – wizualnie jest po prostu agresywniej. Zmieni się jednak zawieszenie, pojawi się mechanizm różnicowy, lepsze opony i hamulce. Gdyby to było mało, pojawi się opcja Dark Horse S przygotowana typowo na tor.
Konrad Stopa
fot. Ford