Site icon Motopodprad.pl

Jedzie Nowe

Jeep grand cherokee 0

Jeep grand cherokee 0

Ameryka kocha duże auta. Jej obywatele doceniali samochody typu SUV na długo zanim my, Europejczycy postanowiliśmy wydawać na te w sumie nijakie auta ciężko zarobione pieniądze. Bo SUV to przecież nic innego jak połączenie pozorów terenówki, z luksusem, wygodą i przestronnością limuzyny. Często przy zachowaniu niezłych osiągów.

Samochód łączący w sobie wiele cech różnych segmentów, przez wielu uznawany był za samochód bez charakteru. Wedle zasady „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego”. I jest w tym wiele racji. Ale co z tego, skoro już od kilku dobrych lat, to właśnie ten segment samochodów jest najszybciej rozwijającym się i bijącym rekordy sprzedaży?! I to na całym świecie!

Amerykanie pierwsi zachwycali się tym połączeniem, jednak to europejczycy wynieśli ten rodzaj samochodu na piedestał. BMW X5, Mercedes ML, Audi Q7, ba! – nawet Porsche wprowadziło SUV-a do swojej oferty! W tej eksplozji rozwoju wyżej zawieszonych luksusowych samochodów, producenci zza oceanu zostali gdzieś w tyle. Sztandarowy i zeuropeizowany produkt inżynierów ze Stanów Zjednoczonych, czyli Jeep Grand Cherokee, starał się rywalizować z coraz to nowszymi konkurentami ze Starego Kontynentu, jedynie dzięki cenie. Pod względem jakości wykonania, użytych materiałów czy prowadzenia, amerykański prekursor był bez szans. A wiemy wszyscy, że klient niemiecki, francuski czy brytyjski jest o wiele bardziej wymagający, niż klient z Teksasu czy Nowego Jorku.

Każda kolejna generacja „Granda” była coraz bardziej europejska i coraz doskonalsza jakościowo. Niestety jednak cały czas widać było, że wobec „naszych” samochodów jest to odpowiedź na generację wstecz. Jednak przy okazji ostatniej generacji amerykańskiego SUV-a wreszcie nadgoniono te braki. Samochód nie wydaje się już odstawać od konkurencji na naszym rynku. A do tego nie jest taki drogi. Egzemplarz, jaki przyszło mi testować, to najnowszy – poliftowy – Jeep Grand Cherokee, wyposażony w trzylitrowy silnik diesla o mocy 250 KM. Wersja wyposażeniowa jest z najwyższej półki. Overland Summit to najbogatsza linia wyposażenia w Jeepie. Taki zestaw to koszt niespełna 300 tysięcy złotych. Dużo? Jasne, że dużo. Ale cennik na przykład Mercedesa klasy M zaczyna się dokładnie od takiej kwoty. A kolejne dziesiątki, czy nawet setki tysięcy musimy wydać na doposażenie takiego Mercedesa. Czy wobec takiego „handicapu” cenowego, najnowszy „Grand” zawojuje europejski rynek? Być może ten właśnie test, pomoże odpowiedzieć na to pytanie…

Z zewnątrz, Jeep jest bardzo nowocześnie wyglądającym samochodem. Robi też wrażenie swoim monumentalnym wyglądem. Okraszony został typowo amerykańskim elementem – chromowanymi felgami, które w Jeepie mi zupełnie nie przeszkadzają. Za to w BMW X5 wyglądałyby komicznie. Gangsterski wizerunek tworzą również bardzo mocno przyciemniane szyby w tylnej części nadwozia. Całość wygląda ciekawie, modnie i nowocześnie. Czarny kolor zdecydowanie służy temu modelowi.

Wnętrze zupełnie inne niż u poprzedników. Widać pozytywne efekty wchłonięcia marki Jeep przez koncern Fiata. W tym samochodzie pojawiło się bardzo dużo elementów takich samych lub podobnych, do tych z Lancii Themy. Są to na przykład: kolorystyka i charakterystyka materiałów, którymi wykończono wnętrze auta, dotykowy ekran nawigacji i obsługi wszystkich potrzebnych ustawień auta, lewarek skrzyni biegów, kierownica z podgrzewanym kołem i wiele innych detali. Wszystko wygląda solidnie, a skóra na fotelach jest bardzo mięsista i na pewno nie wytrze się po kilkudziesięciu tysiącach przejechanych kilometrów. Co nie było dotychczas takie oczywiste w poprzednich generacjach. Jedyny nie pasujący element, który jednocześnie jest pozostałością i symbolem „plastikowej” i tandetnej amerykańskiej motoryzacji (mówię o wnętrzach aut), to wątpliwej jakości plastik na konsoli środkowej. W dodatku jego złotawy kolor podbija efekt tandety. Pojawia się on również na wykończeniach nawiewów czy w elementach kierownicy. Szkoda, że pozostał jeden taki element, który nie przypadnie do gustu europejskim kierowcom, ale nie ma co się na nim specjalnie skupiać. Przecież to tylko detal. Reszta jest na prawdę na plus. Wreszcie mam poczucie, że nie siedzę w samochodzie odstającym swoim wnętrzem od bliższych nam standardów. Wręcz przeciwnie. Dodatkowego klimatu dodaje mięciutka, bardzo mięsista podsufitka w kolorze dominującym we wnętrzu, czyli ciemnoczekoladowym.

W prowadzeniu się tego dużego SUV-a, widać, że inżynierowie szukali kompromisu między „sportowo” nastawioną Europą a „kanapowym” stylem USA. Samochód prowadzi się bardziej precyzyjnie i zdecydowanie pewniej, niż poprzednie generacje tego modelu. Jednak nadal daleko mu do Mercedesa M czy BMW X5. Nie wspominając w ogóle już o Cayenne. Nadwozie buja się w zakrętach i nerwowo reaguje przy szybkich ruchach kierownicą. Nie mam jednak wrażenia, że się wywrócę na bok, jak bywało przed laty. Jest progres. Dodatkowo auto posiada regulację wysokości pneumatycznego zawieszenia oraz rodzaju jego zestrojenia. Na specjalnym panelu nieopodal dźwigni zmiany biegów ustawić możemy wszystko sami lub przełączyć w tryb automatyczny, gdzie samochód sam „ustawi się” pod to, co dzieje się na drodze lub poza nią. Jeep, jak to Jeep, całkiem nieźle jak na SUV-a radzi sobie poza utwardzonym gruntem. Oczywiście nie jest to rasowa terenówka, jednak nie musimy obawiać się mniej cywilizowanych przestrzeni.

Samochód przyspiesza całkiem nieźle, choć nie jest za bardzo elastyczny. Pozytywnie należy ocenić pracę nowej, ośmiobiegowej skrzyni biegów, która pozwala na pracę w optymalnym zakresie obrotów, przez cały czas jazdy, niezależnie od szybkości czy warunków. Przełożenia zmieniają się bardzo płynnie, choć czasem miałem wrażenie, że odrobinę za wcześnie. Zwłaszcza przy próbach przyspieszenia. Reakcja na szybkie wciśnięcie pedału gazu też mogłaby być szybsza. Dwu i pół tonowy kolos przyspiesza wg danych producenta w 8,2 sek. do 100 km/h. To dobry wynik, jak na 3-litrowy silnik wysokoprężny. Tu muszę zaznaczyć, że testowy egzemplarz posiadał mocniejszą wersję sześciocylindrowego diesla o mocy 250 KM. W ofercie jest jeszcze 190-konny „ropniak”, ale osłabienie testowanej wersji o 60 KM i 130 Nm, może być zabójcze dla dynamiki tego samochodu. Raczej nie poleciłbym tej słabszej wersji. Do wyboru mamy również trzy silniki benzynowe, o pojemnościach 3.6 i 5.7 litra. Do tego, Jeep oferuje też elektryzujący silnik o pojemności 6.4 litra i mocy 468 KM. Oferta wygląda więc ciekawie i każdy znajdzie coś dla siebie.

Podsumowując, nie da się nie zauważyć pozytywnych zmian, jakie zaszły w modelu Grand Cherokee. Może nie jest on aż tak wysublimowany, jak europejskie SUV-y, jednak zasługuje na uwagę – zwłaszcza patrząc na dużo atrakcyjniejszą cenę. Samochód zdecydowanie bardziej dopracowany i ucywilizowany, niż poprzednie generacje, nie stracił jednak swojego amerykańskiego, niepokornego charakteru. I bardzo dobrze. Czas spędzony w testowanym modelu wspominam bardzo dobrze, a sam samochód pozytywnie mnie zaskoczył.

[table id=38 /]

tekst: Artur Ostaszewski

zdjęcia: Maciej Gis

Jeep grand cherokee 0
Exit mobile version