Szerszy grill, dłuższa maska i inne wizualne modyfikacje, to najlepszy opis zmian w Jaguarze F-type, który przeszedł właśnie odświeżenie. Co się jeszcze zmieniło?
Najprościej wytłumaczyć zmiany faktem, że sportowe coupe miało upodobnić się całej gamy modelowej brytyjskiego producenta. F-type dzięki temu jest teraz podobny do innych limuzyn auta – przynajmniej z przodu. Wielu krytyków uważa, że to zły wybór i auto straciło swoje piękno. Dla mnie jest odwrotnie – niska i szeroka maska z nowym grillem i wlotem powietrza wygląda inaczej, ale nadal bardzo agresywnie.
Tył moim zdaniem zmienił się najmniej, ale nadal cieszyć będzie duży dyfuzor oraz ilość rur wydechowych. Łącząc wszystko z dużymi kołami Jaguar F-type dalej będzie robić szał na ulicach. Również w wersji bez dachu!
W środku pojawiło się trochę nowoczesności. Analogowe zegary zastąpił wyświetlacz, a główny ekran infomediów został zaktualizowany tak by nadganiał wszystkie aktualne trendy.
Co z motorem F-type?
Liftingi często odnoszą się też do gam jednostek silnikowych. Świeże przepisy nierzadko wymagają zmian w motorach i tak też jest w tym przypadku. Ekologia spowodowała, że Jaguar stracił V6 na rzecz 300-konnego silnika R4 o pojemności 2 litrów.
Na szczęście w ofercie zostało prawowite, 5-litrowe V8 o mocy 450 KM oraz jego doprawiona wersja R z jeszcze mocniejszym motorem – aż 575 KM. Takie wieści lubimy!
Auto już w 2020 roku trafi do sprzedaży (również w Polsce). Najniższa cena za samochód, patrząc na rynek Wielkiej Brytanii, to około 270-280 tysięcy złotych
Konrad Stopa
fot. Jaguar