W ofercie Opla Insignia brakowało mocnej benzyny spod znaku GSi, ale facelifting tę sytuację zmienia.
Insignia pierwszej generacji występowała jako OPC z mocnym i dużym silnikiem 2.8 turbo. Potem wraz z debiutem drugiej generacji trwała posucha wśród mocnych Opli aż do pojawienia się wariantu GSi. Pod maską tego auta mógł pracować silnik benzynowy 260 KM lub diesel 210 KM. Teraz, rok po wycofaniu benzynowego wariantu GSi, przychodzi nowe. Liftbacka lub kombi Opla można mieć znów z benzynowym silnikiem. Niestety jednocześnie z rynku ubywa diesel GSi.
Jest tylko jeden problem. Mocy nie przybyło, lecz ubyło i to wcale nie tak mało. Ze stada 260 kucy zdechło aż 30. Czym Opel chce nadrobić zaległości i zachęcić do siebie klientów? Na przykład poprawkami w zawieszeniu i hamulcach. Nowa Insignia GSi ma się prowadzić bardzo dobrze dzięki testom na Nurburgringu. Zawieszenie adaptacyjne o nazwie FlexRide może pracować w jednym z czterech trybów: Standard, Tour, Sport i Competition. Hamulce to zestaw Brembo z 4 tłoczkami z przodu.
Jeśli chodzi o zmiany wizualne, to są one czysto kosmetyczne. Insignia GSi nie zmieniła się zbyt mocno i dobrze. Od dnia debiutu w 2017 nie postarzała się ani trochę.
Przy okazji premiery wersji GSi Opel ujawnił listę silników dostępnych w Insignii FL. Najsłabszy będzie diesel 1.5 122 KM, póki co dwulitrowego diesla nie będzie. Dołączy później, mocy jeszcze nie podano. Wśród benzyn 3-cylindrowe 1.4 140 KM i 2.0 200 KM. Nie znamy jeszcze cenników odświeżonej Insigni.
Bartłomiej Puchała
fot. Opel