Obecne trendy rynkowe nie sprzyjają produkcji samochodów wyczynowych. Coraz mniej marek decyduje się na rozszerzenie swojej oferty o nieco bardziej usportowione warianty. Wyjątkiem jest Hyundai, który oferuje szeroką gamę rodziny spod szyldu „N”. Brakuje w niej jednak pełnokrwistego coupe. Niestety nic nie zapowiada, żeby południowokoreańska marka w najbliższym czasie szykowała dla nas coś extra. Jednak świat cyfrowy rządzi się swoimi prawami i graficy z Kolesa.ru postanowili opracować wizualizację takiego pojazdu. Czy tak mógłby wyglądać Hyundai Elantra N Coupe?
Artyści postanowili przekształcić właśnie Elantrę N w zdecydowanie agresywniejsze coupe. Nie jest to wybór przypadkowy, gdyż właśnie ten model można uznać, że sportowego sedana w gamie modeli marki. Oczywiście graficy nie ograniczyli się do pozbycia się zbędnej pary drzwi i dorzucili jeszcze kilka nowości.
Już na pierwszy rzut oka możemy dostrzec, że pojazd doczekał się zdecydowanie innych reflektorów. Przyjęły one postać podłużnej listwy LED-owej typu coast-to-coat, która została zainspirowana nową Starią. Tylne światła również przybrały postać listwy świetlnej przeciągniętej wzdłuż klapy bagażnika. Nie mogło również obejść się bez kilku agresywniejszych akcentów pokroju tylnego spojlera oraz zestawu dwóch końcówek układu wydechowego.
Jeżeli Hyundai Elantra N rzeczywiście ujrzałby światło dzienne, to pod jego maską znalazł by się zapewne 2-litrowy benzyniak. Mowa tu o 280-konnym, czterocylindrowym silniku z turbodoładowaniem, który trafił na pokład Velostera N i Kony N. Oczywiście w trybie overboost możemy liczyć na dodatkowe 10 KM. Niestety zapewne cała moc trafiałaby na przednie koła za pośrednictwem 6-biegowego manuala.
Niestety musimy przysypać powyższe grafiki szczyptą soli. Hyundai nie wspominał nic, żeby planował wprowadzić do swojej oferty dwudrzwiową Elantrę N. Dodatkowo wątpimy, aby w najbliższym czasie zamierzał ogłosić taką informację. W obecnych czasach klienci chętniej rozglądają się za wszelakiej maści SUV-ami i crossoverami niż wyczynowymi coupe.
Damian Kaletka
fot. Kolesa.ru