Honda HR-V z systemem hybrydowym e:HEV była jedną z pierwszych Hond tej linii. Za nią podąża Civic oraz całkiem nowe modele, jak ZR-V. Co w tym aucie mnie zaskoczyło?
Honda na naszym redakcyjnym parkingu pojawiła się już kilkakrotnie, więc zachęcam was serdecznie do przejrzenia standardowego testu – KLIK lub do krótkiego podsumowania wad i zalet na temat tego modelu – KLIKNIJ TUTAJ. W tym artykule skupię się jednak na pięciu niespodziankach, które zaskoczyły mnie w tym aucie. Pamiętajcie jednak, że niespodzianka nie zawsze jest pozytywna, chociaż tak się zazwyczaj kojarzy.
1. E:HEV
Za skrótem e:HEV skrywa się dość innowacyjne rozwiązanie, w którym Japończycy odwrócili trochę rolę standardowej hybrydy i postanowili silnikiem spalinowym ładować baterię, a dopiero z niej zmagazynowana energia kierowana jest na koła. Omawiana Honda HR-V miała napęd na przód, a taki zabieg sprawił, że w spokojnej jeździe często korzystamy jedynie z energii elektrycznej. I to do 70 km/h. Przy hamowaniu oczywiście energia zostaje rekuperacyjnie odzyskiwana.
Całość oparta na benzynowym silniku i akumulatorze ma łączną moc systemową 131 KM, więc nie jest to zbyt dynamiczny zestaw, ale pozytywnie odbija się w spalaniu.
2. Spalanie
Ideą hybrydy jest oszczędność paliwa i tutaj Honda odrobiła zadanie domowe w stu procentach. E:HEV jest naprawdę skuteczny pod tym względem i oferuje atrakcyjne wyniki. O ile jeździcie po mieście lub poza nim. Wówczas wyniki rzędu 4-6 litrów bezołowiowej na 100 kilometrów to pestka. Gorzej dzieje się na autostradzie, ale Honda HR-V nie jest stworzona do pokonywania szybkich prędkości (v-max auta to 170 km/h).
3. Bagażnik i tylna kanapa
Jak na kompaktowego SUV’a przystało, na tylnej kanapie nie brakuje miejsca dla dwóch pasażerów. Co więcej, fotele to tzw. Magic Seats, które znane są od lat u japońskiego producenta. Mniej więcej chodzi o to, że siedziska możemy podnieść do góry i wówczas bez problemu w kabinie zmieścimy wysokie przedmioty.
Co do bagażnika, ma on w tej wersji 320 litrów, a wydaje się być optycznie sporo większy. To jest właśnie ta niespodzianka, którą trudno jednoznacznie zdefiniować.
4. Biała tapicerka i dodatki wizualne
Nasze egzemplarz posiadał nietuzinkowe ozdobniki wizualne. A to w ciemnej karoserii pojawiały się czerwone dodatki w postaci listew, które nie wiem czy pasowały do granatowego lakieru. A to ciekawy element pojawił się również na przodzie auta, który bardziej pasuje do BMW z rodziny M niż Hondy.
W środku natomiast zastosowano jasną tapicerkę z ciemnymi elementami. Dosyć oryginalny zabieg, bo raczej łączy się bliższe sobie barwy, ale dzięki temu na pewno fotele Hondy się wyróżniają.
5. Automatyczna skrzynia biegów
W tym przypadku jest to jeszcze wirtualna przekładnia CVT, która zbiera więcej negatywnych niż pozytywnych opinii. W nowszych modelach Hondy takie rozwiązanie zastąpiono i wyszło to tym modelom na dobre. Tutaj przekładnia nadaje się do miasta i wirtualnie nieźle udaje biegi, ale mocniejsze przyciśnięcie gazu odbija się na niezbyt przyjemnych wrażeniach akustycznych.
To właśnie kolejna niezbyt dobra niespodzianka.
Honda HR-V oferuje też wiele innych ciekawych nowinek technicznych, ponieważ nie brakuje tu wyposażenie w kwestii komfortu lub bezpieczeństwa. Z aktywnym tempomatem i asystentem pasa ruchu przez pewien okres na drogach szybkiego ruchu pojedzie nawet sama, aczkolwiek staje się to powoli standard dla nowych samochodów. Dla mnie większą zaletą było to atrakcyjne spalanie i trafiony zestaw hybrydowy. Owszem może 10,7 sek do setki nie rusza serca, a i cena 144 900 złotych za najtańsze HR-V może trochę ostudzić emocje, ale nie wszystkie auta muszą być szybkie.
Mimo wszystko, HR-V to jednak ciekawa alternatywa dla europejskiej konkurencji.
Konrad Stopa
Komentarze 1