Wbrew pozorom, ten samochód da się opisać jednym słowem. Używał go właściciel i pasuje ono idealnie, jednak niestety nie nadaje się do użycia w artykule. Spróbuje więc opowiedzieć o ZL1 1LE w innych słowach.
Do Camaro przejdziemy za chwile, ale najpierw powiem wam o co chodzi z tytułem. Fury Kalety to mój nowy profil na Instagramie, gdzie będę prowadził około motoryzacyjną działalność. Zachęcam do obserwacji, bo mam zamiar pokazywać tam same ciekawe auta. Pierwszym z nich jest tytułowe…
Camaro ZL1 1LE
Czyli najszybsza, najmocniejsza i najlżejsza wersja znanego, amerykańskiego muscle cara. Pod maską oczywiście 8 cylindrów w układzie V, do tego 6.2 litra pojemności i kompresor. Efekt? Równo 650 koni mechanicznych, 881 Nm i 3,5 sekundy do setki. Cała moc jest przekazywana oczywiście wyłącznie na tylną oś. Z przeniesieniem tego na asfalt próbują poradzić sobie opony o szerokości 305 mm. Spoiler: nie radzą sobie.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Wyjeżdżamy na drogę
Kierowca muska gaz, V8 przypomina o swojej obecności, kontrolki między zegarami mrugają na wszystkie kolory i po 2 sekundach osiągamy przepisowe 90 kilometrów na godzinę. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. Przyspieszenie za każdym razem wbija nas w fotel, a tylne koła próbują uciec z drogi. „Gaz można wcisnąć maksymalnie do połowy, bo inaczej nas obróci” – kierowca zaczyna udzielać mi pierwszych wskazówek, zanim zasiądę za kierownicą. Ja nie mogę się doczekać. Na zdjęciach widzicie jaka była pogoda. Asfalt był suchy, ale wiedziałem, że jeżeli spadnie choć kilka kropel to nici z jazdy testowej. Szybko zrobiliśmy zdjęcia i pojechaliśmy na pustą drogę poza miastem.
To była dobra decyzja
Przesiadamy się i po raz pierwszy sam ruszam Camaro. Wciskam gaz do 1/3 i… zaczynam walkę z nadsterownością. Po dwóch niewielkich kontrach kierownicą zaczynam jechać prosto. Patrzę na licznik i natychmiast ściągam nogę z gazu. Nawet nie zauważyłem kiedy delikatnie przekroczyłem obowiązujące na drodze ograniczenie prędkości. Kilka kolejnych przyspieszeń sprawia, że auto budzi we mnie coraz większy respekt.
Rozsądek i świadomość
Często mówi się, że nowe sportowe auta są łatwe do jazdy i nie wymagają specjalnych umiejętności. Nie wątpię w to, że europejskie samochody są łatwiejsze do prowadzenia niż kiedyś, ale Camaro ZL1 1LE to nie dotyczy. To nie jest samochód, którym bezpiecznie pojedzie każdy, kto ma prawo jazdy. Chevrolet wymaga od nas rozsądku i świadomości na co możemy sobie pozwolić, a co jest przekroczeniem granic. I mam na myśli tutaj spokojną, weekendową przejażdżkę. Jeżeli chcemy wykorzystać wszystkie 650 koni, to nie obejdzie się bez ponadprzeciętnych umiejętności.
Amerykański rodowód
Samochód, którym jeździłem, został wyprodukowany w 2018 roku w USA (ta wersja nie jest dostępna w Europie). O muscle carach najczęściej można usłyszeć dwie rzeczy: są słabo wykonane we wnętrzu i nie skręcają. Camaro ZL1 1LE to nie jest samochód tylko do jeżdżenia prosto. Sam nie miałem okazji tego sprawdzić, ale 7:16:04 na Nordschleife mówi samo za siebie. Samodzielnie sprawdziłem natomiast jakość plastiku we wnętrzu i… jest słabo. Materiały są wysokiej jakości, wewnątrz Camaro znajdziemy sporo alcantary i aluminium, ale samo spasowanie pozostawia nieco do życzenia, a plastikowe elementy są twarde i wyglądają tanio. Dobrze, że w tym aucie nie ma to w ogóle znaczenia.
Czarny to nudny kolor
Ale nie w tym Chevrolecie. Agresywna stylizacja, karbonowy spoiler, dokładki i dyfuzory doskonale pasują do czarnego lakieru. Poza rozbudowanym pakietem aero, tą wersję Camaro wyróżniają 20-sto calowe, kute felgi. Całokształt sprawia, że inni uciekają z lewego pasa w popłochu, a na światłach nikt nie ma odwagi, żeby ustawić się obok. Wszyscy natomiast odwracają za nim wzrok, a kiedy robiliśmy zdjęcia, musieliśmy poprosić dzieciaki na rowerach, żeby przestały co chwilę przejeżdżać obok.
Jedyna poważna wada
Samochód jest niebezpieczny, trudny w prowadzeniu, wsiadanie i wysiadanie to męka, a do tego pali mnóstwo benzyny. To wszystko rekompensują osiągi i dźwięk amerykańskiego V8. Wada, o którą mi chodzi to wysoko zawieszona poprzeczka. Boję się, że po ZL1 1LE już wszystko będzie wolne i nudne. No trudne, idę dalej upalać Camaro, tym razem już na konsoli, a was zapraszam na mojego Instagrama – znajdziecie tam więcej zdjęć i film z Chevroletem.
Wojciech Kaleta
Zdjęcia: Klemensh Media