Oto najmniejsza limuzyna świata. Takie określenie otrzymał Mercedes W201 ze względu na komfort podróży jaki oferuje. Dziś to już youngtimer, ale można nim jeździć za niewielkie pieniądze.
Pierwszego Mercedesa klasy średniej Daimler zaprezentował w 1982 r. Stworzony nadzwyczajnym nakładem pieniędzy samochód znakomicie przyjął się na rynku i pozostawał w produkcji do 1993 r. Wcześniej Mercedes nie miał w ogóle doświadczenia w projektowaniu samochodów tej klasy, co paradoksalnie wyszło na dobre modelowi W201. Wiele rozwiązań technicznych było tak dobrych, że z powodzeniem sprawdzały się w większych samochodach przez następne lata.
W przypadku tego samochodu istniała pewna niekonsekwencja w nazewnictwie. Nowy model nazywał się po prostu '190′ niezależnie od pojemności silnika i tylko litera lub jej brak podpowiadały jaki motor siedzi pod maską. Mamy więc zwykłe 190 z silnikami gaźnikowymi na benzynę, 190E z wtryskiem mechanicznym i 190D na olej napędowy. Te oznaczenia widać z lewej strony klapy, a ewentualny dopisek z prawej strony precyzował pojemność i typ silnika np. 2.5 Turbo.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Horyzontalna jednorodność
Już kiedy byłem dzieckiem zacząłem zwracać uwagę na samochody mijające mnie na ulicy. Nie potrafiłem wtedy wytłumaczyć sobie, że W201 i W124 to dwa inne modele. W moim umyśle to był ten sam samochód różniący się tylko lampą tylną – 190 ma prostokątną, a W124 trapezową. No i W201 widywałem zdecydowanie częściej. Dziś już wiem, że linie modelowe W126, W201 i W124 celowo są tak podobne. Nazywa się to fachowo horyzontalną jednorodnością, czyli samochody oferowane w tym samym czasie w salonach powinny mieć spójny, rozpoznawalny styl. Za projekt tych trzech wymienionych modeli odpowiedzialny był Bruno Sacco, Włoch pracujący w Daimlerze od 1958 do 1999 r. Wśród jego dzieł warto wymienić SL R129, czy koncept C111 II, ale to właśnie takie auta jak 190 czy 'Baleron’ są najbardziej kojarzone z jego erą designu.
Na przestrzeni czasu W201 przeszedł jeden duży lifting w 1988 r. Łatwo poznać egzemplarze po modernizacji po ozdobnych, plastikowych listwach bocznych. Korespondowały one kolorystycznie ze zderzakami, podczas gdy przedliftowe auta miały czarne, cienkie listwy boczne i czarno-szare zderzaki. Patrząc z perspektywy czasu wcześniejsze wersje mniej korodują i rdzę widać natychmiast, bo wszystko jest odsłonięte. W poliftowych 190 syf i brud zbiera się pod ozdobnymi listwami i w niewidoczny sposób korozja zjada progi. Przy wybieraniu auta obowiązkowo trzeba zdjąć zaślepki progów przy miejscach na lewarek i zobaczyć stan metalu pod nimi. Najlepiej też spojrzeć na samochód od spodu w poszukiwaniu dziur w podłodze. To zresztą także przejaw horyzontalnej jednorodności Mercedesów z tamtych lat…
Trudne początki Baby Benza
Od 190-tki zależała przyszłość Mercedesa, dlatego dealerzy byli lekko zaniepokojeni początkiem sprzedaży w końcówce 1982 i początku 1983 r. W201 prezentował zupełnie nowy styl i kulturę techniczną, ale był droższy niż W123, a uboga paleta silników nie przysporzyła mu popularności. Najpierw były tylko 2 silniki: 2.0 na gaźniku (90 KM) i jego odpowiednik z wtryskiem paliwa o mocy 122 KM. Dopiero w sierpniu 1983 r. zaczęło się poważne zainteresowanie 190-tką, bo do sprzedaży wszedł diesel 2.0 (72 KM). To właśnie wysokoprężne silniki w dużej mierze przyczyniły się do tego, że koniec końców powstało 1,8 mln egzemplarzy W201.
Na wyposażeniu wersji bazowej nie było nic ponad koła (stalowe), kierownicę i fotele. Wspomaganie? Obrotomierz? Nic z tych rzeczy. Nawet nie było prawego lusterka, ale tak całkowicie biedne wersje były i są rzadkością. Sęk w tym, że wiele egzemplarzy miało tylko po parę opcji na pokładzie. Najpopularniejszymi były automatyczne skrzynie biegów, szyberdachy czy centralny zamek pneumatyczny. Oferta była o wiele bogatsza i obejmowała klimatyzację (3600-4300 DM!), ABS (2815 DM), alufelgi, wysuwana antena, elektryka foteli, szyb i lusterek, drewniane dekory wewnętrzne i wiele innych. Mimo to klienci wybierali 190 głównie ze względu na status jaki dawała gwiazda na masce, trwałość i niezawodność oraz niesamowity komfort jazdy.
Zdecydowana większość egzemplarzy W201 to ubogie odmiany, ale bywały też całkiem ciekawe wersje nazywane Avantgarde Rosso, Verde i Azzurro. Wyróżniały się specjalnymi lakierami i tapicerkami oraz bogatym wyposażeniem standardowym. Dziś to już białe kruki, raczej nie do użytku codziennego. Dokładne liczby sprzedażowe to: 2300 sztuk Rosso, 950 Azzurro i 750 Verde. Inne nietypowe 190 to wersje 2.3-16v i 2.5-16v tuningowane przez Coswortha. To już są drogie propozycje, ale zdecydowanie najdroższe są 190-tki 2.5 Evo I i II. Wyprodukowano po 502 sztuki tych aut o mocy dochodzącej do 235 KM i obecnie kosztują fortunę.
Silniki diesla – uwaga na pompy
Generalnie jednostki napędowe W201 to trwałe konstrukcje, a prym pod tym względem wiodą diesle. Były 4: 2.0 R4, 2.2 R4, 2.5 R5 oraz 2.5 turbo. Ostatni to rarytas praktycznie niespotykany w ogłoszeniach. Idealnie łączy dynamikę (126 KM) z umiarkowanym apetytem na paliwo. Sprzedano tylko 20 915 sztuk. Jeszcze mniej powstało wersji 2.2, bo oferowano je tylko na rynek USA (10 560 sztuk). Prawie 150 tys. sztuk W201 miało pod maską pięciocylindrową jednostkę 2.5 wolnossącą o niespotykanej kulturze pracy. Moc 90-94 KM pozwala na dość dynamiczną jazdę, ale wciąga jakieś 10 l/100 km. Zdecydowana większość tanich 190-tek będzie miała silnik 2.0. To dobry motor, oszczędny i pancerny, ale jazda z nim na pewno nie jest dynamiczna.
W każdym przypadku najbardziej wrażliwym tematem jest pompa wtryskowa. Jeśli umrze, nie zawsze da się ją zregenerować, a nowa jest droga. Jeśli cieknie, to czasami pomaga samo uszczelnienie, ale to nie jest zasada. Poza tym rozrządy są na łańcuchu, więc od czasu do czasu trzeba zerknąć na napinacz i tyle. Lać ON i jeździć. Od biedy może być Kujawski.
Silniki benzynowe – gaźnik lub KE-Jet
Po stronie benzynowych silników w zasadzie mamy tylko gaźnikowce i wersje z wtryskiem KE-Jetronic. Jeśli chcesz jeździć na gazie, weź gaźnik. KE-Jet nie lubi się z LPG, bo jeden z najwrażliwszych jego elementów, rozdzielacz paliwa, pomyślany jest tak, by był ciągle smarowany przepływającą benzyną. Bez tego dosyć szybko się podda, a naprawy, regulacja i diagnostyka KE-Jeta to temat tylko dla znawców starych Mercedesów.
W201 w cywilnych odmianach miał silniki R4: 1.8, 2.0, 2.3 oraz R6: 2.6. Zdecydowana większość ma pod maską pierwsze dwa, a 6 garów to rzadkość. Przy oględzinach należy szczególnie zwrócić uwagę jak pracuje silnik 'na zimno’, czy trzyma wolne obroty i czy płynnie schodzi z nich po dodaniu gazu na luzie. Wszelkie odstępstwa są prawdopodobnie winą wtrysku. KE-Jet jest trwały jeśli nikt w nim nie grzebie bez pojęcia, ale po 30 latach mało który jest nienaruszony.
Pozostała mechanika Mercedesa W201
Jeśli chodzi i skrzynie biegów to w starych Mercach trwalsze są automaty. Trzeba w nich zmieniać olej co 60 tysięcy km i wyraźnie zwiększają apetyt na paliwo, ale kto chciałby dupowóz Mercedesa z manualem? Pomijam C124 3.2 z Getragiem (dygresja). Sprawny automat powinien zmienić bieg w 1-2 s po przełożeniu lewarka. Jeśli robi to wolniej, jest zużyty. Szarpnięcie przy wrzucaniu R lub D to norma, nie należy się przejmować. W przypadku skrzyń manualnych jest duża szansa na 4-biegową, bo 'piątki’ były za dopłatą. Jeśli jednak samochód ma służyć do nabijania kilometrów to warto poszukać takiego wariantu. Zauważalnie obniża spalanie i hałas przy prędkościach 100 km/h i wyższych.
Sposób, w jaki auto się prowadzi w dużej mierze zależy od konstrukcji tylnego zawieszenia. To ekstremalnie drogi i trudny do dopracowania zespół elementów. Mercedes podjął się tego zadania w końcówce lat 70., a pierwszym modelem wielkoseryjnym z nowym systemem był właśnie W201. Po każdej stronie pracuje aż 5 wahaczy, co czyni ewentualny remont dość drogą zabawą. Samych elementów metalowo-gumowych jest sporo. Ponadto zawieszenie w starych Mercach ma niesamowitą właściwość: w poniedziałek może śpiewająco przejść badanie techniczne, by we wtorek nagle odpadło koło. Na szczęście na ogół zawieszenie jest pancerne, ale po 30 latach nawet to może być zużyte. Uwaga: w opcji oferowano samopoziomowanie tylnego zawieszenia. Jeśli ten układ nie został wykastrowany przez poprzednich użytkowników, to jego ewentualne przywrócenie do działania będzie drogie. Jeden amortyzator dobrej firmy kosztuje około 900 zł, sfera 350 zł. Obie te rzeczy wymienia się parami.
Dostępność części i serwis
Jako użytkownik W124 mogę dodać w tym miejscu akapit o użytkowaniu tego typu samochodu na co dzień i serwisowaniu. Rynek części na 124 i 201 jest wciąż ogromny i można te auta naprawdę tanio utrzymywać na chodzie. Jeśli jednak podchodzisz do aut z pasją to wcale nie musi być tak tanio. Po prostu wiele zamienników ma dramatycznie złą jakość. Dla przykładu podam przewody WN w moim 2.3. Miałem do wyboru takie za 130 zł i takie za 350. Kupiłem tańsze, a auto nawet nie chciało na nich normalnie pracować. Musiałem więc kupić te droższe plus komplet świec i dopiero problem się rozwiązał. Części w ASO są nadal dostępne i dotyczy to każdej najdrobniejszej śrubki. Niestety ceny są wysokie, ale rynek używek kwitnie. Czasem nawet lepiej kupić część OEM z demontażu, posłuży dłużej niż nowa.
Jeśli chodzi o serwis to w sieci da się znaleźć sporo tutoriali, poradników i literatury, by samemu uporać się z problemami. Na etapie projektowania Daimler przewidział wiele czynności serwisowych i umożliwił ich przeprowadzenie w przyszłości. Tutaj wszystko jest na śrubki, a nie na klej ani zalane plastikiem w niewymiennym elemencie. Dla mechanika z krwi i kości praca przy tym aucie nie powinna sprawiać problemów. Jasne, nie ma gniazda OBD, ale z wyjątkiem KE-Jeta naprawy są 'na chłopski rozum’. Olej w silniku wymienia się co 10 tysięcy kilometrów. Właściwie wszystko jedno co wlejesz, ale najlepiej 10W40 jak fabryka przykazała.
W201 – przegląd rynku
W odróżnieniu od większości samochodów opisywanych w tym cyklu rynek jest duży. Polacy kochają stare Mercedesy, więc handlarze odpowiednio dużo ściągają ich z Niemiec czy Szwajcarii. Najtańsze gruzy oferowane są za psie pieniądze, ale najdroższe egzemplarze potrafią kosztować po 45 000 zł. Najwyższe ceny osiągają wspomniane wersje specjalne i turbodiesle w nienagannym stanie. Poniżej 5 tysięcy złotych zostały zużyte i zaniedbane sztuki, zazwyczaj z dołożonym LPG. Przyjrzyjmy się poszczególnym ofertom.
Przeglądając ogłoszenia już widzę, że ceny wielu W201 zostały napompowane jak przy Baleronach. Przykładem niech będzie ten egzemplarz z dieslem 2.5. Bez turbo, stan ogólny bardzo dobry, przebieg spory i cena 25 tysięcy (!!!). Przy nim ten Merol z 6-cylindrowym 2.6 wygląda bardziej rozsądnie. To zadziwiające, że do kwoty 10 tysięcy właściwie występują same benzynowe W201. To trochę wbrew logice, bo mają zwykle mniej przelatane niż typowe diesle, ale to jasno pokazuje czego pożądają nabywcy.
Co dla mnie?
Moim zdaniem W201 to jeszcze nie jest pełnoprawny klasyk. Właściwie to tak samo jak z 124 – to stare auta, ale pod względem jazdy czy wyposażenia dosyć współczesne. Mi mój Baleron służy jako dupowóz na co dzień i tak samo postrzegam mniejszego W201. Mam przez to mieszane uczucia co do drogich egzemplarzy i sam nie wydałbym więcej niż 10 tysięcy na ten samochód. Mam przy tym alergię na diesla, więc szukałbym pewnie Baby Benza z motorem 2.3 i jak najlepszym wyposażeniem.
Bartłomiej Puchała