Mały roadster Mazdy już od ponad 30 lat pokazuje jak powinien jeździć sportowy samochód. MX-5 NA to zdecydowanie materiał na youngtimera.
W tym tygodniu obiektem mojego zainteresowania jest mała Japonka – Mazda MX-5 pierwszej generacji. Model ten debiutował w 1989 r. i był przykładem jak z kompaktowego auta zrobić proste, udane i niezawodne auto sportowe. Roadstery już wcześniej miały swoich zagorzałych zwolenników i bogatą tradycję np. w Wielkiej Brytanii (Lotus Elan, MG i inne). Mazda dodała jednak coś od siebie i mam tu na myśli dość niską cenę i solidność. To pozwoliło MX-5 zostać najlepiej sprzedającym się roadsterem w historii. Dla wielu też najlepszym, bo niska cena nie idzie tu w parze z bylejakością.
Pierwsza generacja MX-5, zwanej w Stanach Miata, produkowana była od 1989 do 1998 roku. O pochodzeniu jeszcze z lat 80. świadczą m.in. podnoszone światła przednie. Auto bazuje na podzespołach ówczesnego modelu 323, ale ma napęd na tył, i to jest główna siła Mazdy. Japończycy postarali się by masa pojazdu była idealnie rozłożona pomiędzy osiami. Środek ciężkości też jest bardzo nisko, co przy lekkim nadwoziu daje sporo frajdy z jazdy nawet z relatywnie słabym motorem.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Siłą MX-5 jest prostota
Mazda MX-5 jest przykładem, że roadster nie musi mieć 8 cylindrów, głośnego wydechu czy bogatego wyposażenia. Tu pod maską pracują zwyczajne silniki R4 16V, jedynie zmodyfikowane pod kątem temperamentu. Lekkie koło zamachowe sprawiło, że silnik chętniej się wkręca na obroty powyżej 6000. Do tego zwykła, choć przyjemnie precyzyjna skrzynia manualna 5-biegowa i banan na twarzy murowany. Zwłaszcza z opuszczonym dachem. Wadą tego auta jest ciasnota w środku, ale w kolejnej generacji było z tym jeszcze gorzej.
Klasycznie w przypadku auta japońskiego kuleje zabezpieczenie antykorozyjne. Szukajcie rdzy na błotnikach, nadkolach, progach i podłodze. Materiałowy dach też jest elementem wrażliwym i trzeba dokładnie sprawdzać czy szyby dolegają do uszczelek. Jeśli popęka plastikowa rynienka wokół dachu woda będzie się zbierać w bagażniku. Fajnym i rzadko spotykanym dodatkiem jest fabryczny hardtop.
Od początku produkcji bazowe modele Mazdy nie były zbyt atrakcyjnie wyposażone. Nie miały chociażby wspomagania kierownicy, ABS ani alufelg nie mówiąc o elektrycznych szybach czy klimatyzacji. Mimo to nie skreślałbym od razu takich egzemplarzy jeśli auto ma służyć do jazdy weekendowej. W końcu chodzi o fun, tak? Bez ABS-u nawet łatwiej użytkuje się takie auto na trackday’ach czy w jakimkolwiek sporcie motorowym.
W salonach klient mógł zamówić pakiety wyposażenia: A lub B. Już wybranie pakietu A dodawało do auta alufelgi, radio, skórzane koło kierownicy i wspomaganie. Pakiet B zawierał to samo plus tempomat, elektryczne szyby czy dodatkowe głośniki systemu audio. Klimatyzacja była opcją przez cały okres produkcji MX-5 z wyjątkiem kilku wersji specjalnych dostępnych na poszczególnych rynkach.
Silniki, awarie, problemy
Początkowo w MX-5 miał pracować silnik Wankla, ale chyba dobrze, że do tego nie doszło. Na lata modelowe od 1990 do 1993 Mazda oferowana była z jednym motorem: 1.6 16V 115 KM. Lifting z 1994 roku przyniósł raczej kosmetyczne zmiany z wyglądu, ale ważne z punktu widzenia mechaniki. Pojawił się wtedy motor 1.8 16V z tej samej rodziny o mocy 131 KM. To właśnie ten polecam, bo jest po prostu mocniejszy, a w tak lekkiej budzie te 15 KM robią różnicę. Pod koniec produkcji ten motor miał kilka koni więcej. Usterki? Sporadycznie problemy z chłodzeniem i związana z tym awaria uszczelki pod głowicą, a we wczesnych egzemplarzach też poluzowane koło napędu rozrządu. Zdarzają się zepsute cewki.
Mazda byłą tworzona z myślą o rynku amerykańskim, dlatego zawsze opcją była automatyczna skrzynia biegów. Pal licho czy jest dobra, czy nie – chcielibyście stary automat w takim aucie? Ja też nie.
Pozostała mechanika MX-5 jest raczej niezawodna. Z przodu i z tyłu w zawieszeniu pracują podwójne wahacze i solidne stabilizatory. Warto wiedzieć jak na przestrzeni lat zmieniała się MX-5. Na przykład od 1992 r. seryjnie montowano tylną rozpórkę ramy pomocniczej. Od 1994 r. rozpórki znalazły się także za fotelami i na tylnych kielichach, więc auta z tego okresu są znacznie sztywniejsze niż wcześniej. Opcją w całym przekroju produkcji była szpera (po lifcie Torsen). Niektóre limitowane edycje miały ją w standardzie, ale nigdy nie współpracowała z automatycznymi skrzyniami.
Mazda MX-5 NA – sytuacja rynkowa
W tej chwili na OTOMOTO jest 12 sztuk Mazdy MX-5 NA. Ceny wahają się od 7500 zł do 24 900 zł. Najtańsza oferta to raczej dla mechanika lub majsterkowicza, bo sprzedający chce 75 stuzłotowych banknotów za puzzle. Ogólnie do 10 tysięcy nie ma co szukać niepomęczonego egzemplarza. Dopiero za 12 900 znalazłem coś dla siebie tzn. czarną Miatę w wersji kanadyjskiej. Ruda atakuje, ale stos dokumentacji wygląda zachęcająco. Za nieco więcej PLNów można kupić najtańszą w tym momencie z motorem 1.8 131 KM. Ma ładne, seryjne wnętrze, ale to chyba nie mój kolor. No to może British Racing Green? Też kanadyjska Miata, widać że od pasjonata. Moje serce skradła jednak ostatnia – najdroższa. I cena wcale mnie tu nie odstrasza. Auto wygląda zjawiskowo, zachowała się nawet naklejka na przednim zderzaku. To wyróżnik przedliftingowych wersji. Karmelowe wnętrze też nie zdarza się często, ale motor to tylko 1.6. Szanuję za brak modyfikacji i oryginalne alufelgi.
Ogólnie podaż na rynku polskim jest mała. Większość to egzemplarze ze słabszym motorem 1.6 115 KM. rozstrzał cen nie jest ogromny, za to jakość tych droższych egzemplarzy nieporównywalnie lepsza. Wszystko to auta sprowadzone, głównie z Niemiec. Zdarzają się wersje kanadyjskie, ale po odfiltrowaniu samochodów z klimatyzacją w wynikach zostaje… zero.
Co dla mnie?
Nie szukałbym na siłę Mazdy z silnikiem 1.8. Wolałbym skupić się na poszukiwaniach jak najbogatszej wersji wyposażenia albo np. amerykańskiej lub kanadyjskiej. Zwłaszcza te drugie są atrakcyjne ze względu na metryczne zegary jak w Europie. Trzeba tylko wiedzieć, że po 1994 r. amerykańskie 1.6 było osłabione do zaledwie 88 KM. Fajnie by było zdobyć hardtop do Miaty. No i jak najmniej rdzy – to warunek konieczny. Chciałbym uniknąć wszelkich przeróbek zawieszenia, chyba że chodzi o fabryczne Bilsteiny, bo i takie były. Wszelkie dodatki z limitowanych edycji np. drewniana gałka biegów czy kierownica Nardi Torino mile widziane.
Bartłomiej Puchała
fot. Mazda