Oto klasyczne BMW, które jeszcze nie ma astronomicznych cen. Seria 5 E28 nie jest przy tym specjalnie wymagająca dla użytkownika.
Bayerische Motoren Werke, czyli Bawarska Fabryka Silników – czasem mam wrażenie, że te trzy słowa mają nad Wisłą więcej wyznawców niż Kościół Katolicki. Wielu kierowców, którzy raz zakochali się w BMW już nie chce przesiadać się na cokolwiek innego. Z tego powodu mamy na naszych drogach zatrzęsienie beemek z lat 90. i wczesnych 2000. Tymczasem ja chciałbym pójść trochę pod prąd i przedstawić tutaj serię 5 typoszeregu E28 produkowaną od 1981 do 1988 r. Mam wrażenie, że ten model wypadł poza główny nurt zanim jeszcze na dobre w nim zawitał. Obecnie jest już za stary dla przeciętnego fana marki, ale warto się nim zainteresować.
Warto tutaj wspomnieć jakie nowości wniosła do świata BMW seria 5 E28, a było tego sporo. Szczególny nacisk w rozwoju tego modelu położono na ekonomię i wydajność. W 1983 r. pod maską E28 znalazł się diesel w wersji wolnossącej i turbo. To pierwszy taki przypadek w historii BMW. W momencie debiutu BMW 524td był najszybszym seryjnym autem z turbodieslem pod maską; rozwijał 180 km/h. W tej generacji także po raz pierwszy 'piątka’ zyskała wariant M5. W procesie projektowania po raz pierwszy w BMW brały udział komputery.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
E28 to ostatni prawdziwy 'rekin’
Mam na myśli oczywiście podcięty charakterystycznie przedni pas wywołujący skojarzenia z głową rekina. Ten zabieg stylistyczny stosowano w BMW od lat 60., ale stopniowo zanikał aż do formy śladowej w serii 5 E34. Jest tu też Hofmeister Kink, czyli zagięcie dolnej linii tylnego, bocznego okienka uważane ze detal charakterystyczny dla BMW. Seria 5 E28 ma więc znamiona prawdziwej klasyki marki. Model ten oferowano tylko jako sedana, a raczej limuzynę. Gdy wszedł do produkcji w 1981 roku wyglądał jak głęboki lifting serii E12, a nie nowy model. Taki stan rzeczy utrzymał się właściwie do końca produkcji, bo auto nie przeszło żadnego znaczącego liftu, choć było sukcesywnie ulepszane.
Największą nowością w stosunku do poprzedniej serii 5 jest wnętrze. Kokpit po raz pierwszy w 'piątce’ skierowano do kierowcy, co zostało zaadaptowane z innych modeli marki. Design nie jest szczególnie atrakcyjny jak na dzisiejsze standardy, ale BMW zmontowało wszystko solidnie. Wadą tej generacji jest pękająca od słońca deska. Podobno nie sposób już dostać tego elementu w całości. Zdarzają się szwankujące zegary i zepsute elektryczne fotele – jeśli takowe były w ogóle na pokładzie. Awarie elektryki i elektroniki w E28 najczęściej wynikają ze starości. Gdy coś przestaje działać zwykle winne są zaśniedziałe styki lub 'zgubiona’ masa.
Zabezpieczenie przed korozją jest co najwyżej przeciętne. Oprócz takich oczywistych rzeczy jak błotniki czy podłoga rdza atakuje w mniej widocznych miejscach – mocowania amortyzatorów, komora silnika pod akumulatorem. Warto sprawdzić odpływy szyberdachu – jeśli są zatkane lub skorodowane woda będzie się zbierać pod nogami z przodu.
Silniki i ich problemy
Dla zrozumienia pełnej informacji od razu powiem, że literka 'i’ w oznaczeniu modelowym oznacza wtrysk paliwa. Wszystkie BMW E28 z wyjątkiem 518 są w niego wyposażone, a 'gaźnikowce’ należą do rzadkości. Bazowy motor był też jedynym 4-cylindrowcem. Reszta to silniki R6 o pojemnościach od 2.0 do 3.4 litra. Warto wiedzieć, że BMW nie bawiło się w taką patologię jak KE-Jetronic (wtrysk mechaniczny). Wszystkie stosowane w tym modelu systemy to Bosch L-Jetronic lub Motronic, z reguły niezawodne.
Wspomniany diesel do takiego auta nie pasuje. W wersji wolnossącej jest żałośnie powolny, a z turbo nie należy do niezawodnych. Godne polecenia są właściwie wszystkie benzynowe 'szóstki’ – proste jak cep i posiadają mało wrażliwych punktów. Czasami zdarza się uszkodzona uszczelka pod głowicą z powodu przegrzania oraz wytarte wałki rozrządu. Ważna informacja – silniki w E28 dzielą się na rodzinę M20 (pasek rozrządu) oraz M30 (łańcuch rozrządu). Do chłodzenia służy wiatrak załączany sprzęgłem wiskotycznym – może się zepsuć samo sprzęgło lub czujnik. Lepiej uważać na temperaturę chłodziwa w benzynowych silnikach, bo aluminiowa głowica jest podatna na uszkodzenia z tym związane.
Radość z jazdy… klasycznie
Lata 80. były pełne pontonowych aut. Mercedes W124 czy Audi 100 C3 były właśnie takie – miękkie, pływające i pluszowe. BMW w swoim stylu dało trochę więcej czucia na kierownicy. Nawet ze wspomaganiem kręcenie kółkiem może być trochę ciężkie. Warto wiedzieć, że już w standardowym modelu 518 przednie hamulce są bardzo dobre. Do tego stopnia, że takie same są w całym przekroju gamy silnikowej, aż do M535i! Z tyłu odmiany 518i oraz 520i miały bębny, a reszta tarcze.
Nie polecałbym do tego samochodu skrzyni automatycznej. Są dość wrażliwe i trzeba w nich wymieniać olej co 30 tys. km. Lepiej zainwestować w pancernego manuala lub zrobić swapa. Najbardziej typowa jest klasyczna 'piątka’, ale w mocniejszych wersjach silnikowych bywały też skrzynie typu dog-leg z jedynką do tyłu. Jeśli chodzi o dyferencjał i zawieszenie to trwałe elementy samochodu i nie powinny sprawiać problemów innych niż wynikające z wysokiego przebiegu. Uwaga na opony – Micheliny TRX to nietypowe gumy metryczne o średnicy 390 mm. Trudno je dostać, o ile w ogóle się uda.
Sytuacja rynkowa serii 5 E28
Generalnie, w tym momencie szału nie ma. Absolutnie wszystkie samochody na sprzedaż są świeżo sprowadzone i to z różnorodnych kierunków. Jest jeden egzemplarz ze Szwajcarii, jeden z Francji, a nawet zmęczone M535i z USA, którego manualną skrzynię zachwala sprzedający. Ja za to mam mieszane uczucia patrząc na wszystkie świecące na desce kontrolki. Rozstrzał cenowy jest spory, ale nie przerażający – od 5900 do około 25 tys. zł. Najtańsze na OLX jest w tej chwili E28 na czarnych blachach – może mieć za sobą ciekawą historię, za to nadaje się chyba tylko na części. No i trzeba po nie pojechać do Radomia. Poniżej 10 tys. dominują gruzowate egzemplarze z okropnymi chromami zakrywającymi rudą. Wygląda więc na to, że na rokujący egzemplarz już trzeba szykować 20 tysięcy – do wyboru z dieslem lub benzyną, a nawet jako wóz do driftu. Także dla każdego coś miłego mimo małej podaży.
W ogłoszeniach możecie się natknąć na samochody nazwane ’ETA’. To specjalna wersja silnikowa oznaczona 525e (EU) lub 528e (US), która ma silnik po upsizingu. Tak wtedy podchodzili do ekonomii – zwiększyli silnik z 2,0 do 2,7 l nadając mu większy moment obrotowy z dołu i maksymalną moc przy 4250 obrotów zamiast 6000. Dzięki temu auto paliło o 9% mniej benzyny niż zwykłe 520i. Obok diesla jest to dość niszowa wersja.
Co dla mnie?
BMW E28 to samochód rzadko spotykany, posiadający cechy prawdziwego BMW i w miarę przystępny cenowo. Na pewno w tłumie Baleronów dobra bawarka będzie się wyróżniać. Przy tym można nim wciąż naginać na daily, jak jedna blond dama z mojego miasteczka. Naprawy nie powinny przysparzać wielu problemów, a gros awarii i problemów mechanicznych tego modelu wynika po prostu z wieku. Mimo to największym wrogiem E28 jest rdza i to ona wycięła z rynku większość tych aut. Dla siebie szukałbym takiego egzemplarza, żeby nie przesadzić w żadną stronę – nie kupić trupa, albo auta do odbudowy w wersji specjalnej. Chciałbym jeżdżącego benzynowca, obojętnie z jakich lat produkcji. Oby miał tylko 6 cylindrów i manuala.
Bartłomiej Puchała
fot. BMW
PS. Za tydzień w furze na weekend – Mazda MX-5 NA.