Moja relacja z tym crossoverem była dosyć specyficzna. Pokochałem ten samochód za jego dynamikę i właściwości jezdne, a jednocześnie znienawidziłem za wady i niedogodności. Ford Puma ST jest świetny podczas jazdy, jednak zdecydowanie gorzej wypada na postoju.
Muszę przyznać, że Ford sprawił mi nie lada zagwozdkę z Pumą ST. Pokochałem ten samochód od pierwszego przejechanego kilometra, za jego właściwości jezdne oraz radość, jaką sprawia jego prowadzenie. Jednak im lepiej go poznawałem tym mocniej zaczął mnie do siebie zniechęcać.
Ford Puma nie zachęca wyglądem
Ford Puma ST z pewnością przedstawia się dosyć oryginalnie na tle całego portfolio marki, a sam jego wygląd odbiega od reszty Fordów. Od samego początku moją uwagę przykuły reflektory, które nie do końca pasują mi do usportowionego modelu. W duecie ze zwykłą Pumą prezentują się znośnie. Jednak w samochodzie, który możemy śmiało zabrać na tor spodziewałbym się czegoś o nieco bardziej agresywnym wyglądzie. W pewnym stopniu przód Pumy wygląda jak zaskoczona żabka. Cóż, oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie modyfikowałby całego przodu pojazdu, aby jego usportowiona wersja miała agresywniejsze reflektory.
Oprócz tego nadwozie Pumy wygląda po prostu właściwie. Nic szczególnie nie przykuło mojej uwagi. Ot amerykanie do nudnego crossovera dorzucili kilka agresywnych dodatków pokroju splittera, podwójnych końcówek układu wydechowego, dyfuzora, czy czarnego wykończenia niektórych elementów nadwozia. Puma niezbyt pociąga mnie swoim wyglądem, jednak największą zaletą wersji ST nie są przecież akcenty wizualne, lecz właściwości jezdne.
Średnie wnętrze i zacinający się system
Amerykanie nie poszaleli również z wnętrzem pojazdu, które prezentuje się nieco biednie. Dopiero przy bliższych oględzinach możemy dostrzec czerwone przeszycia, czy nakładki na pedały ze stali nierdzewnej. Jednak całość wypada po prostu nudno. Zabrakło mi nieco charakteru w tym wnętrzu. Jedynym elementem, który znacznie się wyróżniał były sportowe fotele, które zostały opracowane przez Ford Performance i posiadają certyfikat AGR.
Fotele są naprawdę wygodne i wręcz idealnie podpierają ciało. To właśnie dzięki nim nie czułem, że mam przed sobą kolejnego nudnego crossovera. Jednak do ideału nadal trochę zabrakło. Pierwszy raz miałem wrażenie, że nie do końca wygodnie wsiada mi się do samochodu. Co więcej, sprawiały, że czułem się się w nich „zabudowany”.
Kolejnym grzechem Forda jest 8-calowy wyświetlacz górujący na desce rozdzielczej. Ekran przyjął formę tabletu, jednak jego największym problemem jest płynność działania systemu infrorozrywki. Infotainment działał z dużym opóźnieniem i zdarzały się momenty, gdy „zaskakiwał” po ponad sekundzie. To zdecydowanie za długo. Rozumiem, gdyby ten system był bardzo rozbudowany, jednak jest wręcz przeciwnie. Jest bardzo prosty. Można to potraktować za zaletę, gdyż jest bardzo intuicyjny. Powiedziałbym, że szybko znajdziemy poszukiwaną przez nas opcję, jednak płynność działania systemu nie pozwala mi użyć tego sformułowania.
Cyfrowy zestaw zegarów również nie powala szybkością reagowania na przyciski, jednak opóźnienie było dla mnie mniej drażniące niż w centralnym ekranie. Na duży plus idzie ich przejrzystość oraz indywidualne konfiguracje kolorystyczne dla każdego trybu jazdy.
Niewielka puszka ze sporym bagażnikiem
Również wymiary Ford Pumy ST nie napawały mnie radością. Osobiście nie lubię niewielkich samochodów, a takim właśnie jest amerykański crossover. Samochód mierzy 4226 mm długości, 1805 mm szerokości oraz 1520 mm wysokość, z kolei sam rozstaw osi wynosi 2588 mm. Ten samochód był dla mnie po prostu za mały.
Oczywiście jest to subiektywna opinia i dla wielu osób ten samochód będzie idealny. Warto także wspomnieć o bagażniku Pumy, który jest bezkonkurencyjny w swoim segmencie. Zmieścimy w nim 456 litrów bagażu, jednak po złożeniu tylnych foteli otrzymujemy rewelacyjne 1216 litrów przestrzeni załadunkowej.
Ford Puma ST i jego osiągi
Skoro tak bardzo drażnił mnie ten samochód, to czemu go pokochałem? Otóż Pumę ST świetnie się prowadzi. Jeżeli niewielkie wymiary połączymy z w miarę niską maską oraz dynamiczna hybrydą, to otrzymamy mieszankę wybuchową. Na pokład testowanego przeze mnie egzemplarzy trafił hybrydowy układ napędowy bazujący na 1-litrowym, trzycylindrowym benzyniaku z turbodoładowaniem. Zapewnia on bazowo 160 KM mocy oraz 200 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Jednak wisienką na torcie jest funkcja Overboost, która tymczasowo dorzuci nam dodatkowe 10 KM oraz 48 Nm momentu obrotowego.
Efekt? Otrzymujemy dynamiczną wyścigówkę, która potrzebuje 7,4 sekundy, aby rozpędzić się do setki. Oczywiście w ofercie jest jeszcze potężniejszy wariant ST z 1,5-litrowym motorem, który zapewnia do 200 KM mocy i 320 Nm. Jednak już w „niepełnokrwistej” ST czułem moc. Tym samochodem świetnie się jeździ. Nic więc dziwnego, że niektórzy decydują się zabierać go na tor. Po zmianie trybu na „Sport” możemy liczyć na jeszcze lepsze wrażenia z jazdy. To właśnie te momenty za kółkiem sprawiły, że pokochałem Pumę ST. Niestety ten układ napędowy ma jedną drażniącą wadę, a mianowicie na postoju jednostka napędowa jest drażniąco głośna.
Ford Puma ST pomimo hybrydowego układu napędowego nie jest najbardziej ekonomicznym samochodem, jednak nie ma również tragedii. Najniżej udało mi się zejść do poziomu 5,8 litra na 100 km na drogach pozamiejskich. Jednak już na autostradzie musimy liczyć się ze spalaniem około 8,3-8,6 litra. Najgorszy wynik uzyskałem w mieście, gdzie Puma spalała średnio 9,6 litra na 100 km.
Czy warto go kupić?
Sam Ford Puma nie należy do najtańszych modeli. Za tego niewielkiego crossovera zapłacimy od 107 300 złotych za podstawowy wariant Titanium. Z kolei wersja ST X, którą miałem okazję testować, wiąże się z wydatkiem od 158 560 złotych. Natomiast testowany przeze mnie egzemplarz kosztowałby niespełna 170 000 złotych.
Jaki jest więc Ford Puma ST? Jeżeli kupiłbym Pumę ST do codziennej jazdy z pewnością nie byłbym do końca zadowolony. Niewielkie wymiary, zamulający infotainment i drażniący dźwięk silnika na postoju nie napawają optymizmem. Z drugiej jednak strony, jeżeli mógłbym sobie pozwolić na zakup samochodu, którym jeździłbym raz na jakiś czas lub zabierałbym na tor, to Puma ST byłaby bardzo dobrym wyborem. Frajda z jazdy rekompensuje nam pewne niedociągnięcia tego modelu. Z drugiej jednak strony nigdy w życiu nie kupiłbym podstawowej Pumy, która prezentuje się po prostu nudno i mdło.
Damian Kaletka
Zdjęcia Ford Puma ST:
Dane techniczne Ford Puma ST:
Silnik: R3, benzynowy, turbodoładowany
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-biegowa
Pojemność:998 cm3
Moc: 160 KM
Moment obrotowy: 200 Nm
0 – 100 km/h: 7,4 s
Prędkość maksymalna: 210 km/h
Cena: około 170 000 złotych
Komentarze 3