Dziś na motoryzacyjnym świecie pojawiła się elektryczna Puma o dźwięcznej nazwie. Ford Puma Gen-E ma w sobie ducha ev i zawalczy na rynku małych bezemisyjnych crossoverów.
Tym samym Puma Gen-E dołącza do coraz szerszej grupy elektrycznych pojazdów Forda. W końcu mamy nowego Explorera oraz Capri, a teraz pojawi się jeszcze mniejszy przedstawiciel w tym popularnym segmencie.
Elektryczna Puma wygląda niemal identycznie jak konwencjonalna odmiana. Wyróżnikiem jest tutaj żółty lakier, zabudowany zderzak przedni oraz specjalna sygnatura przednich reflektorów nawiązująca do nazwy Gen-E. Ponadto w aucie pojawił się drugi bagażnik – z przodu frunk ma 43 litry pojemności. Ten normalny dzięki Gigaboxowi (podwójne dno) ma aż 574 litrów.
W środku Puma EV nie różni się prawie niczym od konwencjonalnej odmiany. Jest poziomy ekran z SYNC 4 i obsługą głosową Alexy, bezprzewodowa łączność z telefonem (oba systemy) czy wiele asystentów bezpieczeństwa. Zastosowanie akumulatorów spowodowało jednak podniesienie trochę tylnej kanapy, ale miejsca w środku auta nie brakuje.
Elektryczna Puma przejedzie do 376 km na prądzie
Wszystko dzięki akumulatorowi o pojemności 43,6 kWh, który pozwala się ładować z mocą 100 kW (od 10 do 80 procent w 23 minuty). System generuje moc 168 KM i 290 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co pozwoli przyspieszyć do setki w 8 sekund. Przypomnę, że auto jest przednionapędowe.
Trzeba jednak szczerze przyznać, że wielkość baterii nie porywa, bo konkurencja potrafi w tego typu aucie schować większy akumulator. Fakt, że według WLTP Puma Gen-E przejedzie około 500 km, ale też nie na raz, tylko w przerywanym użyciu, więc bliżej realiów i rzeczywistość będzie faktycznie dystans 350 km.
Ile kosztuje elektryczna Puma?
Wraz z debiutem poznaliśmy ceny Pumy Gen-E. Kwoty rozpoczynają się od 164 900 złotych za wersję podstawową. Droższy, lepiej wyposażony wariant to Puma Gen-E Premium za 174 900 złotych.
Zamówienia można już składać, a auto na drogach pojawi się na początku 2025 roku.
Konrad Stopa
fot. Ford