Amerykańska marka powróci na Le Mans już w 2027 roku. Ford zamierza rywalizować w Mistrzostwach Świata Wyścigów Długodystansowych FIA w kategorii LMDh. Plan jest prosty – wielki powrót i kontynuacja sukcesów z wcześniejszych lat.
Dobrych kilkadziesiąt lat temu Ford postawił sobie za punkt honoru, aby zdeklasować Ferrari w wyścigu Le Mans. Początek nie był zbyt obiecujący dla amerykańskiej marki, która nie sprostała specyfice tego wyścigu. Liczne awarie pokrzyżowały plany Forda na zwycięstwo. Dopiero w 1966 roku amerykanie zdołali spektakularnie pokonać Ferrari zajmując wszystkie trzy miejsca na podium i przez kolejne cztery lata nie schodzili z piedestału. Następnie w 2016 roku Ford wrócił na Le Mans, gdzie ponownie odniósł zwycięstwo ze swoim GT.
Amerykanie uznali, że ponownie muszą wrócić na francuski tor… i po raz kolejny zwyciężyć w najbardziej wymagającym wyścigu. Podczas niedawnego wydarzenia w Charlotte w Karolinie Północnej, firma zapowiedziała, że zbuduje nowy samochód wyścigowy zgodny z z regulaminem LMDh. „Kiedy ścigamy się, ścigamy się, aby wygrać. Nie ma toru ani wyścigu, który znaczyłby więcej dla naszej historii niż Le Mans. To tam zmierzyliśmy się z Ferrari i wygraliśmy w latach 60. To tam wróciliśmy 50 lat później, zszokowaliśmy świat i ponownie pokonaliśmy Ferrari. Jestem podekscytowany, że wracamy do Le Mans i będziemy rywalizować na najwyższym poziomie wyścigów długodystansowych. Jesteśmy gotowi ponownie rzucić wyzwanie światu i pędzić jak diabli!” – powiedział Bill Ford, prezes firmy.
Na ten moment nie wiemy, z kim Ford nawiąże współpracę, aby osiągnąć swój cel. Według krążących pogłosek jednym z potencjalnych partnerów jest kanadyjska firma Multimatic. Kanadyjczycy już wcześniej współpracowali z Fordem m.in. przy modelu GT oraz obecnym Mustangu GT3. Co więcej, Multimatic ma na swoim koncie współpracę z Porsche, dla którego przygotował podwozie dla modelu 963.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już w 2027 roku zobaczymy nowego Forda na torze Le Mans. Niezależnie od finalnego projektu możemy liczyć na niesamowite emocje oraz zaciętą walkę na najwyższym poziomie.
Damian Kaletka
Fot. Ford