Nowe Ferrari Amalfi to nie tylko lepiej ubrana Roma. Wewnątrz skrywa wiele nowości oraz została na tyle zmodernizowana, że można śmiało przyznać, że Amalfi to lepszy następca bazowego modelu Ferrari, Romy. Nie ma co się dziwić, nie jednemu wybrzeże Amalfi spodoba się bardziej od zatłoczonego Rzymu.
Ferrari Amalfi – subtelne, ale znaczące zmiany
Z zewnątrz standardowa koncepcja, coupe z silnikiem z przodu i cztery miejsca w środku. Pod względem proporcji, Amalfi przypomina model Roma, z wyraźnymi zaokrągleniami tylnej części, spiczastym przodem i uformowaną maską. Projekt z charakterystycznym nosem rekina, znanym z modeli takich jak SF90 i 12Cilindri. Do tego czarna belką łącząca dwa smukłe reflektory z przodu i nowa osłona chłodnicy. W tyle nadal posiada cztery wyraźne zespoły świateł, chociaż z czarnym elementem wykończeniowym łączącym dwa wewnętrzne światła.
Najwięcej zmian stylistycznych zaszło we wnętrzu. Można powiedzieć, że środek Amalfi otrzymał nowe życia. Zrezygnowano z trudnych przycisków dotykowych na kierownicy na rzecz tych fizycznych. o więcej, przycisk startu z dotykowym czujnikiem został usunięty na rzecz prawdziwego przycisku umieszczonego po lewej stronie i wykonanego z tytanu. Jeszcze nowy panel od systemów multimedialnych o przekątnej 10.25 cala. Czyżby Ferrari zaczęło słuchać się swoich klientów?
Serce Amalfi
Pod maską znajduje się znany silnik Ferrari o pojemności 3.8 litra z podwójnym turbodoładowaniem. Teraz osiągający moc 640 koni mechanicznych – o 20 więcej niż Roma. Moment obrotowy pozostaje na poziomie 760 Nm. Napęd na tylne koła przekazywany jest za pośrednictwem ośmiobiegowej skrzyni z podwójnym sprzęgłem, a firma deklaruje czas przyspieszenia od 0 do 100 km/h wynoszący 3.3 sekundy oraz maksymalną prędkość 320 km/h. Dodatkowa moc pochodzi z lżejszych wałków rozrządu, precyzyjniej obrobionej jednostki silnikowej, oleju o niższej lepkości oraz zmian w kalibracji turbosprężarki, jak twierdzi Ferrari.
Wzrost osiągów osiągnięto dzięki zaawansowanemu systemowi zarządzania turbodoładowaniem, który umożliwia niezależną kontrolę prędkości obrotowej dwóch turbosprężarek z dedykowaną kalibracją oraz zwiększeniem maksymalnej prędkości turbodoładowania do 171 000 obr/min. Takie podejście poprawia reakcję na gaz i precyzję kontroli ciśnienia, również dzięki wprowadzeniu dedykowanych czujników ciśnienia dla każdego z cylindrów. Nowa jednostka sterująca silnikiem, już używana w modelach takich jak 296 GTB, Ferrari Purosangue i Ferrari 12Cilindri. Pozwoliła na pełne wykorzystanie potencjału silnika.
Amalfi zyskuje także na nowoczesnych technologiach.
Kierowcy prawdopodobnie odczują nowy system hamulcowy typu brake-by-wire, zapożyczony z modeli 296 i 12Cilindri, podczas obsługi lewego pedału. Z tyłu znajduje się aktywne skrzydło, które unosi się przy dużych prędkościach, aby poprawić stabilność. W najwyższym z trzech ustawień, skrzydło może generować 110 kilogramów docisku przy prędkości 250 km/h. A przy tym minimalnie wzrasta opór powietrza, o mniej niż 4%.
Amalfi korzysta również z oprogramowania Ferrari Side Slip Control 6.1. Działa ono jako centralny system kontrolny dla wszystkich „wejść” samochodu. Począwszy od kąta skrętu i ruchu zawieszenia po przechył, aby zapewnić maksymalną przyczepność i osiągi w każdej sytuacji. Oczywiście, na pokładzie znajduje się szereg systemów ADAS. Zapewniają bezpieczeństwo pasażerów, w tym adaptacyjny tempomat, automatyczne hamowanie awaryjne, ostrzeżenie o opuszczeniu pasa ruchu, asystent utrzymania pasa i inne.
Kiedy?
Nie ma jeszcze informacji na temat daty rozpoczęcia dostaw, jednak podejrzewamy, że Amalfi zacznie zjeżdżać z taśmy przed końcem roku. Jeśli wolisz wersję kabriolet, to tylko kwestia czasu. Taki model pojawi się, ponieważ Ferrari zarejestrowało nazwę Amalfi Spider w zeszłym roku.
Paweł Zaorski
fot. Ferrari