Na tłoczny, europejski rynek pick up’ów trafia Dodge RAM, którego będziemy mogli nabyć również w Polsce. Rywal zza oceanu stanowić może poważną konkurencję na naszym rynku dla VW Amaroka oraz Mercedesa Klasy X.
Na stary kontynent trafiać będą samochody w specyfikacji Kanadyjskiej co oznacza nic innego jak wyskalowane w km i litrach wskaźniki, a do wyboru będzie kilka wersji modelu 1500. Najuboższy wariant (SLT Classic) oferowany będzie z podwójną kabiną oraz pięcioma miejscami. W środku, poza zdaje się podstawowym wyposażeniem – klimatyzacją (tu dwustrefową) producent oferuje elektrycznie regulowany fotel kierowcy, szyberdach oraz kamerę cofania. Na pokładzie znajdziemy również system multimedialny Uconect z nawigacją oraz funkcjami Android Auto oraz CarPlay. O doznania akustyczne zatroszczy się system audio sygnowany przez Alpine, w skład którego wchodzi dziewięć głośników oraz subwoofer. A pod maską…?
Tu panuje klasyka! Benzynowe V8 HEMI z 8-biegowym automatem. To nie będzie nudny konkurent. 5.7 lira pojemności generujące okrągłe 400 KM i 555 Nm momentu może rozpalać wyobraźnię, ale również kartę kredytową na stacji paliw. Tu w trosce o ekonomię portfela przewidziana jest wersja z instalacją gazową LPG.
Aby stać się posiadaczem luksusowej wersji Limited należy wyłożyć blisko 319 tys Brutto (259 tys netto). Jeśli ostrzymy sobie pazurki na RAM’a 1500 z 2019 roku należy wyszperać kolejne 30 tys zł netto. Auto w Polsce dostępne jest na razie u czterech dealerów, ale liczba ta może się z czasem powiększyć. Wszystko zależy od zainteresowania klientów.
Bartosz Kowalczyk
fot. RAM