Dacia w odnowionej formie, wspierana przez Renault pojawiła się na rynku w 2004 roku wraz z modelem Logan. Jej auta były bardzo spartańskie pod kątem wykonania, niezbyt urodziwe i ich właściwie jedynym argumentem była niska cena. 20 lat później, w 2024 roku producent ten prezentuje swój flagowy model – nowa Dacia Bigster, której mogłem przyjrzeć się bliżej na statycznej prezentacji.
Nie przez przypadek odniosłem się do początków marki, ponieważ Bigster jest idealnym przykładem tego, jaką drogę przez ten czas przeszła. Wystarczy spojrzeć chociażby na to, jakie wyposażenie może ten model oferować. Elektryka fotela kierowcy, elektryka klapy bagażnika, klimatyzowany schowek na tunelu środkowym czy szklany dach o długości 120 cm – to niektóre rzeczy, które mogą się znaleźć tutaj na pokładzie, a które zdecydowanie nie są czymś, co przychodzi nam do głowy gdy myślimy o Dacii. Chociaż przy tym elektrycznym fotelu kierowcy należy postawić gwiazdkę, bo ma on w ten sposób regulowane tylko oparcie i kąt pochylenia siedziska. Przód-tył jest wciąż manualne – zbyt pięknie jednak być nie może…
Te dodatki nie będą oczywiście w każdym Bigsterze – będą one zarezerwowane dla najlepiej doposażonych egzemplarzy tego modelu. W bazowej odmianie Essential nie ma co na nie liczyć, ale też nie trzeba spodziewać się już „golasa”. Na pokładzie znajdą się 17-calowe felgi, kamera cofania z czujnikami parkowania z tyłu, manualna klimatyzacja czy 10-calowy ekran systemu multimedialnego, pozwalający łączyć się ze smartfonem poprzez Android Auto i Apple CarPlay. Później jest Expression, gdzie dochodzi dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, składane lusterka czy czujnik deszczu. Na szczycie oferty znajdują się za to dwie wersje, trafiające w różne gusta klientów. Extreme stawia bardziej na stylistykę, bo dochodzi w nim pakiet stylistyczny z charakterystycznymi, miedzianymi akcentami czy szklany dach w standardzie. Nie ma za to elektryki fotela czy aktywnego tempomatu, które wprowadza bardziej „dostojne” Journey. Podział na półki wyposażeniowe jest zatem typowy dla Dacii – po prostu oferują one więcej w standardzie, niż w tańszych modelach.
O ile tańszych? Tego na razie nie wiadomo, bo cennik Bigstera spowity jest jeszcze w Polsce mgłą tajemnicy. Na pewno jednak opisywany model będzie najdroższy, jak na flagowy model przystało. Jego cena ma zarazem nie być przesadzona i czynić go atrakcyjną propozycją w segmencie C-SUV – z kolei jak na Dacię przystało. W chwili obecnej ta deklaracja ma jeszcze poważniejszy wydźwięk, biorąc pod uwagę co wyrabiają z przelicznikiem cena/jakość wchodzący do Polski producenci z Chin.
We wspominanym przeliczniku parametr ceny musi zostać na razie zmienną nieznaną. Po przyjrzeniu się Bigsterowi na żywo mogę za to powiedzieć co nieco, jaką oferować on będzie jakość. Pod kątem stylistycznym auto wygląda moim zdaniem naprawdę przyjemnie. O ile ktoś lubi filozofię stylistyczną Dacii, z bardziej kanciastymi, nawiązującymi do aut terenowych kształtami – bo Bigster zdecydowanie nią podąża. Można by go nawet nazwać napompowanym Dusterem i coś w tym jest, ale flagowy model wypada według mnie lepiej wizualnie. Trochę więcej jest w nim miłych dla oka detali stylistycznych, a także ogólne proporcje nadwozia w jego przypadku punktują. Mamy tutaj bowiem do czynienia z samochodem mającym 457 cm długości, co oznacza wzrost o 23 cm względem Dustera. Rozstaw osi jest jednak tylko o 4 cm większy, zatem odległość kół od krańców nadwozia zauważalnie wzrosła, a przez to auto wygląda „poważniej”. Jeszcze dopowiem, że mamy tutaj szerokość 181 cm, przy prześwicie wynoszącym 22 cm.
Ta ostatnia wartość otwarcie sugeruje, że Bigster ma też pozwolić na trochę więcej po zjechaniu z utwardzonych dróg. Nie miałem okazji sprawdzić o ile więcej – ale znając Dacię nie powinno być pod tym kątem źle, przy rozsądnych oczekiwaniach. O „outdoorowości” Bigstera świadczy również możliwość zamówienia go z napędem 4×4, co nie jest oczywiste w SUV-ach segmentu C. Wszystkie koła napędzać może silnik benzynowy 1.2 Turbo, generujący 130 KM. Jest to nowa jednostka napędowa mająca 3-cylindry, znana już chociażby z debiutującego rok temu Dustera. Silnik ten występuje również w dwóch innych konfiguracjach, ponieważ może mieć on 140 KM i napęd na przód – i tyle. Ale może być on zestawiony również z fabryczną instalacją LPG, pozwalając na tanie podróżowanie i ogromny zasięg, przy napełnieniu dwóch zbiorników. Mieszczą one 50 litrów benzyny i 49 litrów gazu. Dla wielu osób może być to bardzo ciekawa propozycja w tym modelu. Warto jeszcze wspomnieć, że wszystkie wymienione warianty posiadają miękki układ hybrydowy 48 V, który ma wspomagać lekko benzynę i zapewniać bardziej aksamitne jej odpalanie. Wszystkie te propozycje oferowane będą z manualną skrzynią biegów, a automat zarezerwowany został dla pełnej hybrydy. W Bigsterze jest ona mocniejsza, niż w Dusterze czy Joggerze – bo generuje 155, zamiast 140 KM. Inny silnik będzie również stanowił jej serce, bo pod maską znalazła się większa benzyna 1.8, rozwijająca 107 KM. Miło słyszeć, że Dacia w tym przypadku postawiła na większą i niewysiloną jednostkę napędową. Hybryda dzięki dwóm silnikom elektrycznym o mocy 50 KM i akumulatorowi 1,40 kWh ma pozwalać na oszczędną jazdę i część podróży pokonywanych tylko na prądzie. Wcześniej wspominałem o konkurencji chińskich producentów – paleta silników Bigstera czy obecność napędu 4×4, mogą być sporym plusem dla Dacii u wielu klientów.
We wnętrzu opisywanego modelu mamy projekt dobrze znany z nowego Dustera. Dacia tutaj nie wymyślała koła na nowo i w sumie trudno jest ją za to winić. Prezentowana kabina po pierwsze nie zdążyła się jeszcze zestarzeć, po drugie pasuje do stylistyki nadwozia, a po trzecie moim zdaniem jest po prostu ładnie zaprojektowana. Bigstera można za to wyróżnić tunelem środkowym. Przy obecności schładzanego schowka, może być on bardziej rozbudowany, niczym w „poważniejszych” samochodach. Niestety Dacia nie pokusiła się o inwestycję w lepsze materiały w kabinie. Obecne wciąż nie są złe i nie powinny przeszkadzać, ale twarde skorupy na drzwiach czy desce rozdzielczej, jakiegoś szału nie robią jak na flagowy model. Zastrzeżeń nie mam za to do multimediów, bo wspominany 10-calowy ekran oferuje bardzo dobrą jakość obrazu, a także przejrzysty, nieprzekombinowany interfejs. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze 2 lata temu maksimum, co oferowała Dacia w tym obszarze to 7-calowe wyświetlacze z jakością porównywalną do przyczepianych do szyby nawigacji sprzed 10 lat. Postęp jest ogromny. Kolejny wyświetlacz można spotkać za kierownicą – ma od 7 albo 10 cali, w zależności od półki wyposażeniowej. Obecność dużych ekranów nie sprawiła jednak, że producent pozbył się panelu klimatyzacji czy najważniejszych przełączników w formie fizycznej – te wciąż są na posterunku, co wypada pochwalić.
Tylna kanapa samochodu oferuje sporo przestrzeni, nie mamy też w niej wysokiego tunelu środkowego. Z kolei bagażnik według VDA ma pojemność aż 667 litrów, co jest budzącą uznanie wartością. Jeszcze lepiej ona wypada, gdy doda się regularne kształty przestrzeni na bagaże. W bagażniku, ale też w przedziale pasażerskim można umieszczać akcesoria w systemie YouClip – np. uchwyty na telefon/tablet, lampki, wieszaki. Na pewno niejednej osobie się tego typu dodatki przydadzą. To wszystko buduje obraz naprawdę ciekawego samochodu. Wiele będzie oczywiście zależało od ceny, ale po prostu patrząc na żywo na Bigstera – trudno mi się do czegoś przyczepić. Po prostu przestronny, prosty w obsłudze, całkiem ładny SUV. Premiera tego modelu będzie miała miejsce w pierwszej połowie 2025 roku. Przyznam, że całkiem mocno czekam na możliwość przejechania się Bigsterem, ponieważ na pierwszy rzut oka oferuje on poziom – wyposażenia czy mocy palety silników – którego w Dacii dotychczas nie było i intrygujące jest, jak to wszystko będzie „grało” po wyjechaniu na drogę. Rokowania są jednak dobre.