To skrzyżowanie wygląda na skomplikowane, ale całkowicie eliminuje niebezpieczne lewoskręty.
Grafika powyżej przedstawia skrzyżowanie ulicy University Parkway w mieście Sarasota (FL) z autostradą I-75. Ten węzeł kilka lat temu przerobiono w dosyć unikalny sposób, zamieniając stronami nitki drogi w obszarze skrzyżowania. Po angielsku takie rozwiązania nazwane są Diverging Diamond Interstate (DDI), czego nie da się w dosłowny sposób przetłumaczyć na polski . Wygląda perfidnie, ale tylko na początku, bo jest to bardzo mądre i bezpieczne rozwiązanie.
Idea jest prosta – brak lewoskrętów przecinających jakikolwiek strumień aut jadących z przeciwka. Zamiana stron dwóch jezdni tworzy oczywiście dwa duże punkty przecięcia, ale sterowane prostą sygnalizacją świetlną. Najbardziej niebezpieczne punkty zapalne, czyli miejsca włączania się do ruchu zostały tutaj złagodzone do minimum. Dokładnie wyjaśnia to poniższy filmik wydany przez zarząd dróg Florydy:
Takie rozwiązanie redukuje liczbę punktów zapalnych na skrzyżowaniu do minimum. Kolizje oczywiście będą się nadal zdarzały, ale prędzej będą to delikatne obcierki i niegroźne stłuczki niż klasyczne, lewoskrętne dzwony. Podobno od czasu przerobienia skrzyżowania płynność ruchu poprawiła się, zanotowano zmniejszenie kongestii o 40% i liczby wypadków i kolizji o 50%.
Dla kierowców wygląda w porządku, a co z pieszymi? Najbezpieczniejsze byłoby odseparowanie ruchu pieszych, ale w tym akurat miejscu zdecydowano się na zorganizowanie przejść naziemnych. Sześć z ośmiu z nich jest zabezpieczone sygnalizacją świetlną, więc powinny być bezpieczne. Tylko sama droga jaką musi pokonać pieszy, by przejść przez jezdnię wydaje się nieco zbyt długa.
Rozwiązanie to nie jest nowe. Pierwszy raz zastosowano je w 2009 r. w Missouri, a w tej chwili w USA jest już ponad 100 miejsc DDI, a kolejne 150 czeka na rozważenie takiej zmiany. W Europie są to raczej odosobnione przypadki, bo u nas wolimy inne sposoby:
Tego typu skrzyżowanie nazywane jest węzłem mieszanym, gdzie dwa zjazdy są charakterystyczne dla 'koniczynki’, a dwa pozostałe dla węzła typu wiatrak. Zaletą jest niemal idealna bezkolizyjność, a wadą niestety skomplikowana budowa i zabieranie sporej ilości przestrzeni.
Powyższy przykład jest charakterystyczny dla skrzyżowania dwóch dróg o najwyższych kategoriach. Gdyby podobne jak na Florydzie skrzyżowanie pojawiło się u nas (droga o wyższej kategorii X droga o niższej kategorii), to prawdopodobnie zostałoby rozwiązane w ten sposób:
Mimo wszystko w Europie drogowcy uwielbiają ronda ze względu na proste zasady jakie na nich obowiązują. W USA za to mało kto widział rondo, więc tam tego typu drogowe zagadki byłyby jeszcze bardziej mylące dla większości osób, stąd poszukiwanie zamienników.
Co jest bezpieczniejsze – DDI czy klasyczne rondo? A może znacie przypadki innych osobliwości na skrzyżowaniach? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Bartłomiej Puchała