Brytyjczycy z Briggs Automotive Company po raz pierwszy użyli grafenu do budowy samochodu.
Producent supersamochodu Mono bardzo poważnie podchodzi do tematu redukcji masy, dlatego nie dziwi fakt, że jako pierwszy zastosował grafen do budowy samochodu. Konkretnie chodzi o tylne nadkola Mono. Może to niewiele, ale wygląda na to, że ten egzotyczny materiał ma szansę częściej pojawiać się w produkcji motoryzacyjnej. Grafen jest wciąż bardzo drogi ze względu na problemy z jego pozyskiwaniem, ale przecież istnieją na świecie producenci, którzy nie liczą się za bardzo z kosztami oraz klienci, którzy to kupują.
No dobrze, ale czym jest ten grafen? Nie wchodząc w szczegóły, jest to płaska struktura atomów węgla połączonych w sześciokąty. Zasadniczo jest to struktura dwuwymiarowa ze względu na jednoatomową grubość. Odznacza się szeregiem właściwości elektrycznych i mechanicznych, ale przede wszystkim jest jeszcze lżejsza i wytrzymalsza niż obecnie stosowane włókno węglowe. Ludzkość jest dopiero na początku odkrywania pełni możliwości grafenu, ale już teraz wiemy, że w przyszłości będzie można z nich robić np. przezroczyste ekrany dotykowe zwijane w rolkę lub superwydajne akumulatory.
W świecie motoryzacji materiał ten posłuży przede wszystkim jako budulec nadwozi, a z czasem pewnie także innych części. Póki co mamy tylne nadkola w Mono, ale za 10 lat być może zobaczymy samochody F1 z poszyciem z grafenu? W szerszej perspektywie dzięki grafenowi samochody cywilne mogą stać się lżejsze i wydajniejsze, co przełoży się na ich ekonomię. Na razie trzeba jednak nauczyć się pozyskiwać ten materiał na skalę przemysłową, nad czym pracują także polscy naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Politechniki Łódzkiej. Zaowocowało to opatentowaniem w 2015 r. urządzenia do wytwarzania wielkopowierzchniowych płatów grafenu z fazy ciekłej.
Bartłomiej Puchała
fot. BAC