W sieci i na mediach społecznościowych pojawiło się wiele instrukcji jak uniknąć mandatu za zdjęcie z fotoradaru. Zanim posłuchacie Facebook’a, TikToka i innych znawców lepiej sprawdzić czy jest to zgodne z prawem.
W internecie istnieje wiele sposobów, by spróbować uniknąć kary za nadmierną prędkość. Są specjalne aplikacje, antyradary, CB radia czy patenty na zamaskowanie tablicy. Pamiętajcie, że działającym jest tylko jeden – przestrzeganie przepisów i jazda zgodnie z ograniczeniami prędkości.
Wielu kierowców twierdzi jednak, że można oszukać system i korzysta z różnych dziwnych rozwiązań. Wiele z nich można znaleźć na portalach aukcyjnych lub w mediach społecznościowych.
Patent na uniknięcie mandatu
Ostatnio na Facebook’u pojawił się film z liściem, który zyskał sporą popularność i mówi jak uniknąć mandatu. Wspomniany liść zasłaniał tablicę rejestracyjną, co miało utrudnić zidentyfikowanie samochodu i znalezienie kierowcy. Problem w tym, że z takim rozwiązaniem trzeba by było jeździć non stop, a czasem przecież są jeszcze na ulicach patrole policji. Na to jednak autor filmu też znalazł rozwiązanie – liść przymocowany był żyłką do wycieraczki, żeby w razie czego usunąć zwykłego liścia z tablicy rejestracyjnej – obejrzyj film.
Co ciekawe, w sieci za około 200 złotych można kupić podobne i sztuczne rozwiązanie. Udawany liść przykleja się na magnes do rejestracji, a kierowca posiada pilot, który w razie problemów może zwolnić działanie fizyki.
Za zasłonięcie tablicy rejestracyjnej grozi mandat
Ustawodawca jednak nie jest tak głupi, jak nam się wydaje. W końcu mandat można dostać nawet za brudną i nieczytelną tablicę rejestracyjną, a co dopiero za celowe jej zasłanianie. W artykule 60 ustęp 1 w Prawie o ruchu drogowym czytamy, że taki czyn jest zabroniony i grozi mandatem w wysokości 500 złotych i nałożeniem 8 punktów karnych.
Tak więc, kombinowanie może być nieopłacalne, a pamiętajmy, że wszystkie patenty znalezione w sieci niekoniecznie muszą działać w Polsce – w końcu każdy kraj ma własne zasady poruszania się po drogach.
Konrad Stopa