Skoda Enyaq, jako pierwszy w pełni elektryczny model marki, zaskoczyła wielu fanów i klientów tego producenta. Sam wracam myślami, że ten debiut nie był tak dawno, a dzisiaj Czesi prezentują drugą generacją tego modelu, która nie tylko inaczej wygląda. Co jeszcze się zmieniło?
Na rynek wchodzą od razu obie wersje nadwoziowe, czyli wariant standardowy i ten bardziej sportowo wyglądający – Enyaq Coupe. Osobiście chyba jestem bardziej fanem tej usportowionej sylwetki SAV-a, ale akurat kształty całego nadwozia nie zmieniły się za bardzo, chociaż mogą pochwalić się niewielkim współczynnikiem aerodynamicznym (cx=0,245 i 0,225 w coupe)
Rewolucja pojawiła się z przodu auta, gdzie pojawił się tzw. Tech-deck face, czyli nowy wzór designerski (o nazwie Modern Solid) elektrycznych modeli Skody. Po Elroqu brak logotypu na masce zyskuje też większy czeski samochód elektryczny. Ma wąskie dzielone reflektory i czarną blendę, która może też świecić. W końcu podświetlany grill poprzedniej generacji też był swego rodzaju punktem rozpoznawczym Enyaqa.
Wnętrze samochodu nie zmieniło się zanadto, ale zastosowano tu nowe rozwiązania znane choćby z Superba. Za kierownicą pojawił się mały wyświetlacz, a w centralnym miejscu za centrum sterowania służy trzynastocalowy ekran dotykowy. Na pokładzie nie brakuje szeregów systemów bezpieczeństwa, czy wyposażenie z wysokiej półki zapewniającego lepszy komfort podróży. W aucie nadal znajdziemy wiele rozwiązań Simply Clever.
Nawet 588 km zasięgu
Nowa generacja Skody będzie dostępna z dwoma bateriami (63 kWh lub 82 kWh). Będą to następujące opcje:
- Enyaq 60 – 204 KM, 310 Nm i napęd na tył (zasięg 430 km)
- Enyaq 85 – 285 KM, 545 Nm i napęd na tył (zasięg 588 km)
- Enyaq 85x – 285 KM, 545 Nm i napęd 4×4 (zasięg 559 km)
Maksymalna moc ładowanie tego modelu to 175 kW dla większej baterii i 165 kW dla mniejszej.
Nowy Enyaq jeszcze nie ma polskich cen
Konrad Stopa
fot. Skoda