Przykry to widok, ale każdy wypadek to tragedia. Tu na szczęście nie ucierpiał żaden człowiek, a tylko przepiękne czerwone Lamborghini Diablo. Do wypadku doszło w Australii.
Pech w całej historii jest taki, że mieszkaniec Sydney nie nacieszył się autem za długo, bo dopiero niedawno kupił to auto za niemałą kwotę (kilka milionów złotych).
Nie znamy przyczyny wypadku, ale skoro auto wylądowało w rowie, można użyć standardowej regułki – niezachowanie należytej ostrożności i niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze.
W skrócie opanowanie kilkusetkonnego silnika V12 nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza, że ten klasyk potrafi pędzić aż 325 km/h i rozpędza się do setki w 4 sekundy. Napęd na tył na pewno nie pomaga…
Konrad Stopa
fot. Facebook / Australia crash investigation unit