Marka BYD, czyli jeden z najważniejszych graczy z „Państwa środka”, jest obecna w Polsce od kilku miesięcy. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że otwarcie piątego salonu producenta z Shenzhen, można potraktować jako prawdziwie wejście smoka na naszym poletku.
BYD, przede wszystkim dało się rozpoznać, jako główny sponsor UEFA EURO 2024 w Niemczech i w tak spektakularny sposób, marka postanowiła zdobyć Europę. Doskonale pamiętam pierwszy spotkany przeze mnie egzemplarz: Seal, już po naszym udziale w fazie grupowej, ładował się w pobliżu mojej pracy, a na karoserii było jeszcze widać ślady po sponsorskich naklejkach piłkarskiego turnieju. Mimo tego, samochód przykuwał uwagę dość egzotycznym, ale i lekkim designem, co pewnie jest też zasługą szaro-niebieskiego lakieru o nazwie Lodowy błękit.
Jesteśmy na początku sierpnia, gdzie jeden z najważniejszych dealerów w Polsce — grupa Cichy-Zasada —, z wielką pompą otwiera swój drugi (po Poznaniu) punkt BYD w Polsce. W sumie, to piąta i chyba szczególnie ważna pinezka na polskiej mapie, bo na otwarciu nowego punktu, były obecne jedne z najważniejszych postaci chińskiego koncernu. Stella Li, Starszy wiceprezydent BYD oraz Michael Shu, dyrektor zarządzający BYD w Europie.
Na dzień dobry, trzy modele
Na wielkim otwarciu, nie mogło zabraknąć oferowanych u nas trzech modeli BYD. Najmniejszy Dolphin, czyli elektryczny samochód segmentu B, legitymujący się iście hot-hatchową mocą ponad 200 KM i sprintem do 100 km/h w równo 7 sekund. Cena? W przedsprzedaży, możesz kupić auto za co najmniej 141 tysięcy złotych. Cennik wspomnianego wcześniej Seal-a, rozpoczyna się od 207 tysięcy. Co otrzymujesz w tej kwocie? Elektrycznego sedana klasy średniej, z napędem na tył, szczodrym wyposażeniem i silnikiem o mocy 313 KM.
Za 27 tysięcy złotych ekstra, możesz sięgnąć po więcej dodatków oraz napęd na obie osie. Na tym jednak nie koniec smaczków, bo Seal ma wtedy już 530 KM i rozpędza się do pierwszej setki w 3,8 sekundy. Gamę zamyka Seal U, czyli pojemny SUV z napędem na przednie koła, za to z dwiema jednostkami do wyboru. Co ciekawe, obie wersje legitymują się mocą 218 KM, ale mają różny moment obrotowy, w zależności od wybranej wersji wyposażeniowej. Podstawowy Comfort (za 190 tysięcy złotych) oferuje 310 Nm, zaś bogatszy Design (203 000 zł) — 330 Nm. Co ciekawe, tańszy wariant jest też szybszy do 100 km/h (9,3 s, wobec 9,6 w wersji Design). Wszystkie auta łączy za to podobna szybkość maksymalna, oscylująca wokół 175-180 km/h oraz bardzo bogate wyposażenie.
BYD wyciąga asa z rękawa
Na tym jednak nie koniec niespodzianek, bo Seal U, został przedpremierowo zaprezentowany również w wersji plug-in hybrid. W jego wypadku, chiński producent łączy duże nadzieje sprzedażowe w Polsce, wciąż wiernej silnikom spalinowym. Seal U DM-i, to hybryda szeregowa. Oznacza to, benzynowy motor pełni funkcję generatora prądu i nie jest bezpośrednio sprzężony z napędem. Takie rozwiązanie nie wymaga zastosowania dużej jednostki, więc pod maską znalazł się 1,5-litrowy motor, który w zależności od wersji, będzie wolnossący, bądź z turbodoładowaniem (98 albo 131 KM). W sumie, napęd będzie produkować 218, bądź 325 KM, a sprint do setki w topowej odmianie, ma trwać mniej, niż 6 sekund. Ciekawostką ma być deklarowany zasięg na poziomie nawet 1080 km, przy średnim zużyciu paliwa wynoszącym 6,4 l/100 km. Premiera auta (już tak na serio) na naszym rynku, została przewidziana na wrzesień.
Marcin Koński
Komentarze 2