W Chevrolecie SS, najlepiej nadrabiającym brak uroku zewnętrznego walecznym sercem sedanie, zadebiutuje niebawem nowa, manualna, sześciobiegowa skrzynia biegów oraz system magnetycznej kontroli toru jazdy (Magnetic Ride Control).
Chevrolet SS, oprócz kiepsko kojarzącej się nazwy i przeciętnego wyglądu ma kierowcy do zaoferowania wszystko to, co w motoryzacji najważniejsze – napęd na tył i potężne stado koni pod maską. 6,2-litrowy silnik generuje 420 KM, a wyprodukowane przez ten agregat 562 Nm pozwalają ze spokojem przyspieszać w każdej sytuacji. Niecałe 5 sekund do pierwszej setki – przyznacie sami – wygląda nie tylko na papierze zabójczo.
W dodatku rozkład masy, dzięki aluminiowej masce i klapie, jest wręcz perfekcyjny. Czy można więc chcieć czegoś więcej? Jak widać tak. Brat bliźniak Holdena Commodore otrzyma teraz nową, szcześciobiegową skrzynię manualną i system Magnetic Ride Control (taki sam jak w Camaro ZL1 , Cadillacu CTS oraz Corvette Stingray). Wszystko po to, żeby osiągi były jeszcze lepsze, a stabilność jazdy jeszcze mocniej lasowała mózg podczas pokonywania zakrętów. Poprawiony SS ma przyspieszać do setki też szybciej – mówi się o 4,6 sekundy.
Wygląda jak Chevrole Evanda, jeździ jak Corvette Stingray, na światłach zawstydzi 911-tkę i do tego niewiele kosztuje. Samochód marzenie? Dla mnie tak!
Adam Gieras
zdjęcia: Chevrolet
