500 nie pękło, ale specjalnie przygotowane Bugatti Chiron Sport i tak zrobiło świetny wynik.
Bugatti wreszcie zrobiło to, na co czekał motoryzacyjny świat. Wyprodukowanie takiego cacka jak Chiron, które ma 8-litrowy silnik quad-turbo i nie sprawdzenie ile to wyciąga? Tak nie mogło być, choć Molsheim kazało długo czekać na to osiągnięcie.
Rekordowe auto powstawało przez 6 miesięcy, a rozpoczęło swoje życie jako standardowy Chiron Sport. Usunięto mu tylne skrzydło i dodano o wiele dłuższy tył w celu poprawy obiegu powietrza. Inaczej jest poprowadzony wydech, a Michelin musiał stworzyć opony, które wytrzymają obciążenia przy niemal 500 km/h. Usunięto też fotel pasażera zastępując go całą maszynerią pomiarową, choć nie mamy zdjęć wnętrza, jedynie film. Silnik dostał dodatkowy zastrzyk mocy do poziomu pokazanego niedawno modelu Centodieci, czyli 1600 KM. Tak zmodyfikowany Chiron to coś pomiędzy standardowym modelem, a planowaną wersją Super Sport (informacje niepotwierdzone).
304,77 mph czyli 490,48 km/h potwierdzone przez TUV
Bugatti pobiło dotychczasowy rekord o niemal 45 km/h, tym samym przebijając barierę 300 mph (480 km/h). Wiemy co teraz będzie – wyjdzie wersja SS i pewnie przebije pięć stówek. Co na to Koenigsegg, SSC i Hennessey? Ewentualnego kandydata do przebicia rekordu Bugatti można upatrywać w Koenigseggu Jesko lub amerykańskim SSC Tuatara, którego pierwsze egzemplarze trafiły niedawno na drogi.
Bartłomiej Puchała
foto/wideo: Bugatti