Jako były właściciel Mercedesa W123, po zakupie BMW e34 czuję się jak ktoś, kto koło prawdziwego fana youngtimerów w ogóle nie stał. Dlaczego? No bo popatrzcie, co się dzieje ze starymi BMW w Polsce…
Do tego, żeby to z siebie wreszcie wyrzucić skłoniła mnie ostatnia wizyta w Żabce. Młody człowiek, który stoi tam za ladą zaraz obok mojej pracy, od dawna przygląda się samochodom, którymi jeżdżę. A że jest ich sporo, to ciągle rzuca w moją stronę jakieś uwagi. Niby śmieszne, ale oczywiście bije z nich zadra w sercu. Ostatnio zauważył, że wysiadam z mojego białego kombi i mówi: „fajne to pana BMW, ale jakieś takie zwykłe, żadnego tuningu nie ma. Ja to bym od razu felgi wrzucił, glebę zrobił i zapier##### bokami. Zresztą szukam BMW do zabawy. Perełki do 4 tys. zł„. W tym miejscu wszystko mi opadło, coś tam odpowiedziałem i wyszedłem z zakupami w stronę auta.
Mercedes W124, choćby woził cegły, miał 2-litrowego diesla o mocy 75 KM pod maską i milion kilometrów przelotu, uznawany jest za niedościgniony wzór pod względem niezawodności i klasyka pełną gębę – nie wiem czy sprawdzaliście ile obecnie kosztują nawet zaniedbane egzemplarze. BMW e34, jeśli nie ma pod nogą minimum 192 KM, gleby, obleśnych ringów, felg wielkości kół w traktorze, uznawane jest – i napiszę to najgrzeczniej jak potrafię – za nieprzystające do znaczka w kształcie śmigiełka nudziarstwo na kołach, które kupuje się, żeby zajeździć, bo na polu w pobliżu domu nie parkuje obecnie żaden nadający się do jazdy Polonez czy inna Vectra A…
Czy to oznacza, że fani BMW kochają swoje samochody tylko za to, że można nimi driftować? Odkąd kupiłem e34 przeglądam czasami forum BMW Polska, patrzę na grupy BMW na facebooku; BMW pasjonaci- tylko posiadacze czy BMW Fans Polska i z żalem dochodzę do wniosku, że niestety tak. W e34 nieistotne są: piękna linia, świetne materiały wykończeniowe, praktycznie pancerna mechanika (5-tka jest tak samo odporna na polskie drogi jak MB W124), wygodne fotele, ładnie pracujące motory (także te czterocylindrowe) czy to, że wiele z tych aut mogłoby już być pełnoprawnymi klasykami na żółtych blachach. Liczy się, że można nimi driftować, palić „laka”, „piskać aż oponki się topią”.
Jeszcze gorzej sprawa ma się z BMW e36. Bo choć ładnych e34 w dobrym stanie na ulicach zostało już naprawdę niewiele, to pomału, drobnymi kroczkami dobrze utrzymane egzemplarze przestają tracić na wartości (ten model znajduje się w Niemczech już nawet na tzw. drodze w stronę zwyżki wartości). Niestety e36, poza M-ką i cabrio ma ten okres jeszcze przed sobą. A że nie jest tak pancerny jak e34 (e36 lubią się popsuć), to po ulicach jeżdżą głównie zdezelowane, pordzewiałe graty z nieserwisowanym LPG i wieśtuningiem w pakiecie.
Na forach najczęściej zadawanym pytaniem jest „panowie, co mogę zmienić w swoim aucie?”. Pytają młodzi ludzie, którzy za 3-4 tysiące złotych nabyli drogą kupna swoje „wymarzone” BMW e34 lub częściej e36 w stanie, którego „stanem” w ogóle ciężko nazwać. Ich pytania nie dotyczą jednak poprawy tegoż „stanu” (w domyśle technicznego), tylko przerobienia auta na driftowóz, w dodatku jak najmniejszym kosztem. Na pierwszy ogień idą więc chińskie ringi montowane w miejsce oryginalnych lamp, mocno wyeksploatowane, najtańsze chińskie alufelgi w rozmiarach ocierających lakier z błotników, najtańsze zestawy obniżające „zawias”, ciemne szyby barwione metodą „nakleję, podgrzeję żelazkiem i mam” oraz – o zgrozo – zaspawane mosty. Klockami, tarczami, gumowymi elementami zawieszenia, układu kierowniczego czy rdzą nikt się nie przejmuje.
Naprawdę przykro się robi jak się na to patrzy.
Tym bardziej, że moje e36 nie widziało zimy, stoi przykryte kocykiem i czeka na pierwsze promyki słońca. Dzisiaj kupiłem mu nowiutkie opony (produkcja 2016) w rozmiarze 15, które założę na pięknie odrestaurowane felgi, na których auto wyjechało z salonu w 1997 roku. Wczoraj w moim e34 wymieniłem płyn hamulcowy, przewód hamulcowy, kilka tygodni temu amortyzatory i sprzęgło, dzięki czemu technicznie niczego nie można mu już zarzucić. Ale i blacharsko zimę kombi przeżyło całkiem nieźle. Co prawda w trzech miejscach pojawiła się punktowa ruda, ale to nie problem – niebawem udam się z nim do blacharza. A potem? Będę czekał aż e36 i e34 przejdą drogę od śmietnika do klasyka, jak chociażby e30…
Sporo emocji w tekście? A da się bez nich opowiadać o miłości do motoryzacji?
Adam Gieras
fot. motor-klassik.de
zdjęcia własne
Niestety się nie zgodzę w paru kwestiach.
„(ten model znajduje się w Niemczech już nawet na tzw. drodze w stronę zwyżki wartości).”
Ten tekst był aktualny ale 2-3 lata temu.
Co do reszty są to moje subiektywne odczucia, więc nie będe sie rozpisywać. Sporo racji jednak też jest w tekście.
Pozdrawiam.
e36 nigdy nie będzie klasykiem tak jak i e46.
Tylko Wersje m3 będą trzymały cenę.
Co do wspomnianego e36.
Jest kilka dróg w które można pójść jak z każdym autem.
Styl, Performance, classic…
Mamy e36 które wyglądają perfekcyjnie a są tak nisko że ciężko im nawet dojechać na zlot przez pachołki.
Mamy e36 które świetnie sobie radzą na torach, kręcąc czasówki, śmigają w drifcie KJS itd…
No i mamy e36 jak Twoje które po prostu jest seryjne, ani nie jedzie, ani nie ma dobrego wyposażenia, jest po prostu seryjne.
No i ostatnie zwieśniaczone e36 po pseudo tuningu z części zdobytych na dziale motoryzacyjnym w TESCO, lampach lexus look, psedudo soczewkach z przodu i laminacie zbierającym śnieg w zimę z czasów ubiegłego wieku.. – Całe szczęście jest ich coraz mniej.
Ciężko więc ocenić które z tych 3 ( oprócz ostatniego typu), jest słuszne. Każdy woli co innego, dla mnie e36 musi dawać radość z jazdy, mam zaspawany dyfer nawet w daily. I nawet jeśli gdzieś porysuję zimą to Wolę to niż trzymać auto 'pod kocem’ z którego nie mam pożytku i fun’u.
To tak jak z kobietami, Ja lubię azjatki a ty czarne, kto jest lepszy/gorszy?
Mam M3 E46 cabrio. Kupiłem 3 lata temu. Obecna wartość? Conajmniej taka sama jak 3 lata temu. Mogłem kupić „normalny”, nowy samóchód i być teraz 40%-50% w plecy.
Utrzymanie 4-letniego Passata kosztuje więcej niż eMki (miałem służbowy, serwisowany w warsztacie Skody, Warszawa, ul. Gruchacza).
właśnie nie masz racji, e36, e46 i inne też będą klasykami bo dobrych i zadbanych egzemplarzy będzie coraz mniej, tak samo jak z e30 na przykład. Kiedyś części i rarytasów było więcej a teraz praktycznie ich nie ma więc i jest cena wyższa. A co do cen e36 to zadbane modele nie zdezelowane już trzymają wyższą cenę. Spróbuj znaleźć ogarniętą nie zdezelowaną z ori mpakiem w vinie i z rzędową 6, byle jaką klimą. Poniżej 10 kafli naprawdę rzadko coś znaleźć, a ceny będą rosły bo Ci którzy zakatują bądź rozwalą e36 czy też e46 sprawią, że tych aut będzie mniej co się przełoży także na to że o zadbane egzemplarze będzie nie łatwo i będzie cena wzrastała, bo raz że dobrych będzie mało, dwa rarytasy będą rosły w cenę a trzy że rynek będzie wiedział że na takie rzeczy i auta jest popyt więc i cena wzrośnie, proste
Ale kto nie ma racji, bo się zgubiłem? Mój artykuł jest o tym, że posiadacze BMW zajeżdżają i dezelują swoje auta – poprzez palenie gumy, wieśniaczenie, drifting. O klasyka dba się inaczej. Wiem ile powinny kosztować e36 coupe z rzędową szóstką – moje było jednym z najdroższych w ogłoszeniach. Nie jeżdżę nim w zimie, ma nałożoną teflonową osłonę na lakier i przeszło pełny car detailing. Ja już uważam go za klasyka. Pozdrawiam, AG.
Moim zdaniem e36 będzie klasykiem choćby z tego względu, że właściciele jeszcze jeżdżących sztuk najczęściej o nie nie dbają. Klasyk to nie jest auto do driftu, palenia gumy i niszczenia. Moje jest seryjne i ma z wyposażenia absolutnie wszystko, poza skórą. Jedzie, ma 8 do setki i piękny dźwięk 6 garów. Nie przesadzajmy. Pozdrawiam, AG
E36 nie będzie klasykiem?? skąd ty bierzesztakie poglądy? Klasykiem może stać się każdy model jeśli był wystarczająco popularny, lubiany, względnie jeśli z modelem tym wiaże się jakaś historia lub też jeździł nim jakiś filmowy bohater. Zupełnie nie zgadzam się z twierdzeniem że e36 nie będzie klasykiem. Inna rzecz że w 100% zgadza, się że ten model najczęściej poddawany jest wieśtuningowi. a szkoda…
Wiking35, ja nie twierdzę, że nie będzie klasykiem – wprost przeciwnie, ubolewam, że jeszcze nim nie jest. Pozdrawiam AG
Fajnyi jednocześnie kontrowersyjny wpis. Faktem jest, że BMW jako całość przyciąga amatarów jazdy sportowej. Pośród nich możemy wyróżnić takich którzy robią to ze smakiem i nie załują pieniędzy i takich którzy robią to trochę „inaczej”. 3 grupa to Twoja grupa, czyli osoby które chcą mieć w pełni serię, super utrzymaną i pięknie wyglądającą. Twoja grupa jako jedyna ma szansę na to, aby w przyszłości stać się prawdziwym klasykiem. Zresztą, podobną drogę przeszła już e30. Kiedyś szrot dziś zadbane stoją po 30-40 tys nawet te które nie mją M-ki z przodu.
Czyli idąc tropem rozumowania autora wszyscy powinniśmy jeździć seryjnym autami. Gleba czy dobre koło to już niszczenie potencjalnego klasyka a zmiana silnik to już piekło i to na miejscu. Co prawda nie mam BMW i nie zamierzam kupować bo mnie po prostu nie rajcuje. Są samochody które miło ogląda się w oryginale ale to też nie jest koniec świata. Weźmy sobie takiego Fiata 125p, w oryginale kultowe już auto polskiej produkcji. Stawiamy obok seryjnego Fiata 125 Fiata 125 copue by yamp (przerobionego od podstaw kredensa z poznania. Prócz zewnętrznej bryły auta nie ma w nim nic fabrycznego). Jak myślisz, który będzie bardziej podziwiany?
125 by yamp nie ma nic wspólnego z Fiatem 125. I choć wygląda fajnie (sam mu zrobiłem niezliczoną ilość zdjęć) to niestety ten projekt sprawił, że z ulic zniknął kolejny klasyk, historia polskiej motoryzacji. Pozdrawiam
Jeżeli wszystkie były by utrzymane w mega oryginale to nie podziwiali byśmy ich. Proste i logiczne.
Sporo prawdy w artykule, ale pisanie że w większości na forach padają pytania 'co zrobić w mojej buni’ – tak, tej za 3000zl… jest pisanie na wyrost. Jeżeli ktoś na prawdę szanuje te auto i je robi, to raczej nie ma czasu na pisanie bredni na forach, choć zdarzają się takie przypadki. Kolejna sprawa jest, że już w PL ceny e34 (zadbanych) ostro poszybowaly w górę w przeciągu 2-3 lat wstecz. W załącznikach dorzucam moja e34(czarna) która jest jedynym autem którego mi szkoda za sprzedałem. Druga e34 (biala) jest wg mnie najładniejsza 34, która widziałem na własne oczy – ideał!
Biała dama
Piękna, faktycznie. Podrzuciłeś mi pomysł na moją. Dzięki!
A tak wyglądała moja. Żadnych tuningow, oryginalne felgi – jedne z ładniejszych oryginałów. Łezka się w oku kręci ; (
Krystian, oczywiście, że nie wszyscy zajmują się zadawaniem pytań: co zmienić. Niestety BMW, a szczególnie starsze w PL nadal jest samochodem spod remizy i musi jeszcze trochę czasu minąć, żeby to się zmieniło. Żeby była jasność – ja nie neguję tuningu, ale zrobionego z głową, poszanowaniem auta, zadbaniem o jego stan techniczny. Tylko taki tuning jest wyrazem miłości do auta i motoryzacji. No i niestety – większość użytkowników trójek i piątek nie stać po prostu na te auta. Zabawa z BMW nie jest tania. W perspektywie kilkuletniej eksploatacji, opartej o części renomowanych producentów, może uzbierać się na Dacię Logan z salonu :D