Competition w stosunku do podstawowego M2 jest jak pokemon, który ewoluował do następnej postaci – niby ten sam, ale doskonalszy.
Przede wszystkim pakiet Competition zawiera zastrzyk mocy – dodatkowe 40 KM windują liczbę ponad granicę 400 KM (410). To dzięki dołożeniu drugiej turbiny do silnika, która dołożyła też 85 Nm do momentu obrotowego. Oprócz tego silnik kręci się wyżej, chłodzi wydajniej, lepiej smaruje i lepiej odprowadza spaliny – to wszystko sprawia, że w warunkach sportowej jazdy trudniej go 'zajechać’. Na tym poziomie także można wybrać sobie skrzynię manualną lub DCT, a w tym drugim przypadku auto zbliża się do granicy 4 sekund w sprincie do 100 km/h.
O wrażenia z jady dbają kompozytowe stabilizatory i aluminiowe, kute wahacze oraz elektroniczna szpera, którą komputer potrafi zablokować w mgnieniu oka – drifty gwarantowane. Poprawiono układ kierowniczy, a w środku można znaleźć garść detali, w tym fotele kubełkowe z podświetlanym logotypem i czerwony przycisk startera. Na zewnątrz Competition wyróżnia się błyszczącymi końcówkami wydechu i czarnymi wykończeniami.
BMW M2 Competition pojawi się w salonach latem. Zastąpi obecnie oferowane M2, ale nie wiadomo jeszcze jak bardzo zdrożeje.
Bartłomiej Puchała
fot. BMW