Puśćmy wodzę fantazji i wyobraźmy sobie drogie, droższe i najdroższe samochody w wersjach podstawowych, ze stalowymi felgami i… czarnymi zderzakami. Gotowi?
VW Passat B8 z silnikiem 1.2 85 KM za 63 490 zł? Takie prawdziwe auto dla ludu!
Lubicie Audi TT? A gdyby tak można je mieć 30 % taniej i z silnikiem 1.4 TSI 122 KM. W końcu trochę sportu nie zaszkodzi…
A może BMW 4 z silnikiem 1.5 i z szybami na korbkę?
Wysoką cenę podyktowaną cłem można w autach z Japonii obniżyć w iście polski sposób. Przykład – Lexus RC.
Nowa Miata nie będzie bardzo droga, ale dla mniej wymagających klientów, auto bez klimy, ze stalówkami i czarnymi wstawkami w zderzakach powinno wystarczyć…
Amerykanie też potrafią. Takim Mustangiem jazda po rozgrzanej do czerwoności prerii nie straszna – nic się nie porysuje!
Myślicie, że w ultradrogie marki nie stosują oszczędności? Jesteście pewni?
Przed Wami McLaren 650S, Ferrari 488 i Porsche 918. Cóż, trochę taniej, a jaka przyjemność!
A teraz zejdźmy na ziemię. Taką Toyotę GT86 produkują naprawdę. Podobno to wersja dla tych miłośników tuningu, którzy i tak ją zaraz przerobią po swojemu, zdejmując zderzaki i zakładając w ich miejsce mnóstwo kształtnego materiału z pleksi.
fot. Toyota, X-Tomi Design
Adam Gieras