Dwa samochody różniące się tylko znaczkami – tak najkrócej można opisać przypadki badge engineeringu. Przedstawiamy kilka przypadków, o których być może nie słyszeliście.
Natrafiłem w Internecie na artykuł o autach, w których pracują 'obce’ silniki. Wiecie – Pagani ma silnik AMG, BMW serii 1 pożycza jednostki od grupy PSA itd. Pomyślałem, by pójść o krok dalej i poszukać najbardziej dziwnych i niewytłumaczalnych przypadków, gdy całe obce auto dany producent sprzedaje pod własną marką. Im dłużej się grzebie w sieci tym więcej absurdalnych przykładów można znaleźć i naprawdę trudno wyselekcjonować te najlepsze, ale oto co udało się zebrać.
BMW Isetta
Był taki czas, że BMW musiało się dosłownie chwytać brzytwy, by w ogóle produkować jeszcze jakiekolwiek samochody. Na ich flagowe konstrukcje popyt był bliski zera we wczesnych latach 50. Tymczasem w nieodległych Włoszech pan Renzo Rivolta skonstruował pojazd nazwany Isetta. Nazwa nawiązywała do nazwy firmy Rivolty – Iso. Niemcy podchwycili, że to jest ich szansa. Nakłonili Włocha, by odsprzedał im licencję i oto od 1955 roku produkowali już jajkowaty, trójkołowy wehikuł. Zresztą Renzo odsprzedał tę licencję także kilku innym wytwórcom w Europie, gdyż potrzebował pieniędzy na swoje wielkie marzenie – wielkie gran turismo z silnikiem V8 znane jako Iso Rivolta.
Eeagle Talon
To amerykańska wersja Mitsubishi Eclipse. Oferowany był od 1989 do 1998 roku, kiedy to cała marka Eagle zniknęła. Eagle był wymysłem koncernu Chryslera – miały to być kupowane wprost od Japończyków konstrukcje mające dawać kupującym w USA przyjemne poczucie, że wspierają narodową gospodarkę. Po niemal 10 latach nieudanych prób sprzedawania m.in. Colta i Eclipse wycofano się z tego eksperymentu. Eagle Talon powstał w liczbie około 115 tys. sztuk.
Holden Spark
Był sobie kiedyś taki wynalazek jak Deawoo Tico. Potem był Matiz. Potem był Chevrolet Matiz, Chevrolet Spark… wszystko to ten sam paździerz, który ewoluował i stawał się nowocześniejszy, ale wciąż pamiętał wczesne lata 90. Teraz pochodną tego samego auta jest produkowany w Korei Południowej Opel Karl. A w reklamach telewizyjnych Opel wciąż ściemnia o swoich rdzennie niemieckich korzeniach… Mniejsza o to – Karl sprzedawany jest w Australii jako Holden Spark. Zresztą wiele modeli Holdena to po prostu coś co my znamy jako Opel, Brytyjczycy jako Vauxhall, a Chińczycy jako Buick. Cóż, takie czasy.
Cadillac Catera
Kolejny Opel zamieszany w absurdalny mariaż. Takie pomysły jak sprzedawanie Opla Omegi B pod nazwą Cadillac Catera były charakterystyczne dla mistrzów badge-engineeringu – koncernu General Motors. Na przestrzeni lat coraz bardziej jasne było, że GM nie ma za bardzo pomysłu na Opla, co zakończyło się rok temu sprzedażą tej nierentownej marki Francuzom. Kilka faktów o Caterze – montowany był tam tylko silnik 3.0 V6 z automatyczną skrzynią. W środku oferował wyższy standard niż bratni Opel, ale ostatecznie okazał się raczej klapą. Wyprodukowano około 95 tys. sztuk przez 5 lat.
Talbot Horizon
To przykład prawdziwie międzynarodowej konstrukcji. Projektowany najpierw w Wielkiej Brytanii, potem we Francji z zamysłem zastąpienia Simci 1100 Talbot Horizon był małym hatchbackiem w nowoczesnym stylu, który potem został zastosowany w modelach Vauxhall Astra, Ford Escort MKIII czy Austin Maestro. Zdobył tytuł Europejskiego Samochodu Roku 1979. Finalnie produkowany do 1987 pod kilkoma nazwami: w UK jako Chrysler Sunbeam, na Starym Kontynencie jako Simca-Talbot Horizon, a za oceanem znany jako Dodge Omni i Plymouth Horizon.
Geo Metro
Podobny wymysł jak w przypadku Eagle, ale w wykonaniu General Motors. Geo także istniało 9 lat i nie oferowało nigdy własnego wyrobu, jedynie japońskie małe auta pod osobną marką. Najbardziej znane jest właśnie Metro, czyli Suzuki Swift w wydaniu amerykańskim. Najciekawszą wersją nadwoziową Geo Metro był zdecydowanie kabriolet. Inne samochody Geo to zrebrandowane Suzuki, Isuzu czy Toyoty.
Envoy/Epic
Kiedyś w Kanadzie obowiązywały przepisy mające nie dopuścić do zalania rynku samochodów przez zagranicznych producentów. Koncerny wymyśliły jednak obejście tych przepisów i tworzyły nowe marki z przeznaczeniem tylko na Kanadę, by sprzedawać tam swoje wyroby. Jednym z takich sztucznych tworów był Envoy – były to po prostu brytyjskie Vauxhalle. Jest jeszcze Epic – o tyle specyficzny, że przez kilka lat Vauxhall Viva był tam sprzedawany pod marką Epic, a ta nazwa nie pojawiła się na niczym innym wcześniej ani później. Kompletny absurd. Innym tworem specjalnie na Kanadę w wykonaniu GM była Asuna – oferowano pod tą marką m.in. Opla Kadetta E, o czym pisał kiedyś na poczytnym blogu pan Z. Łomnik.
Maruti 800
Japońsko-hinduska kooperacja czyli produkcja w Indiach japońskiego hatchbacka z lat 80. Maruti 800 to zrebrandowane Suzuki Alto, które w latach 90. można było kupić w Polsce. Importerem tego egzotycznego wynalazku była firma DAMIS. Główną konkurencją dla Maruti było wtedy pochodzące także z dalekiego wschodu Daewoo Tico – zresztą nawet dziś na ulicach widać, że Maruti jest jednym z niewielu samochodów, które Tico wciąga nosem jeśli chodzi o solidność i nowoczesność. Firma Maruti do tej pory produkuje zrebrandowane modele Suzuki, głównie na rynki azjatyckie.
Samsung SM6
To nic innego jak Renault Talisman z koreańskim znaczkiem. Renault jest właścicielem ponad 80% akcji Samsung Motors i wygodniej im sprzedawać w Korei samochody jako Samsung. Nam się to kojarzy jedynie z telefonami komórkowymi, ale to zupełnie inna historia.
Brabus
Niemiecki tuner, którego bardzo szanuję za wysiłek jaki wkładają w każde modyfikowane auto. No właśnie, z wyglądu każdy pozna, że Brabus bazuje na Mercedesie, a wręcz łatwo pomylić ich wyroby ze zwykłymi Mercami skrzywdzonymi przez wiejskich tunerów. Tymczasem na Brabusach nie znajdziecie ani jednego logo z gwiazdą. Z tego powodu klasyfikuję to jako badge-engineering, choć wyjątkowo udany.
Puch G
Gelenda – legenda. Na niektórych rynkach Mercedes G sprzedawany był pod nazwą Puch G. Ogólnie Gelenda zanim stała się typowym SUV-em była produkowana dwuetapowo – nadwozia dostarczał Mercedes, a podwozie było stworzone przez firmę Daimler-Steyr-Puch z Austrii. Później w Grazu stworzono fabrykę, w której Mercedes G powstaje do dziś.
Subaru Sambar Dias
Ten kei-van to nic innego jak Daihatsu Hijet, czyli mały, japoński dostawczak stworzony ściśle według idei kei-cara. Takie auta objęte są pewnymi ulgami w ciasnych, japońskich miastach. Jednocześnie przepisy określające co jest kei-vanem, a co nie, są tak skonstruowane, że w efekcie wszystkie tego typu pojazdy są niemal identyczne. Daihatsu Hijet sprzedawano także jako m.in. Piaggio Porter oraz Toyota Sparky.
Dodge Brisa
To Hyundai Getz pod marką Dodge. Jak do tego doszło? Nie mam pojęcia. Auto takie oferowane jest tylko na rynek Wenezueli. Wcześniej sprzedawano też model Accent pod tą samą nazwą. Była nawet wersja coupe, ale zaprzestano jej sprzedaży w 2004 z powodu braku zamówień.
To tylko wierzchołek góry lodowej w dziedzinie badge-engineeringu. Do tej listy można by dopisać jeszcze 4 razy więcej przykładów, ale starałem się wybrać te najbardziej znamienne, bezsensowne i sensacyjne oraz takie, o których prawdopodobnie nie słyszeliście. Jak można zauważyć w zestawieniu brylują Amerykanie i Japończycy, z których wyłania się przede wszystkim koncern GM – niechlubni mistrzowie marketingowej sieczki i wciskania klientom tego samego auta pod dwunastoma markami.
Bartłomiej Puchała
fotki zostały bezczelnie skradzione z google grafika.