Przez ostatnie dni w Polsce dzięki upałom możemy poczuć się niczym na Półwyspie Arabskim. Niestety pogoda nie zastąpi nam ciekawej premiery – oto nowy Nissan Patrol.
Może nie jest to debiut, który dotyczy nas w kraju nad Wisłą, ale to na tyle ważny model w światowej motoryzacji, że nie można go zignorować. W końcu z pustynnych zakamarków świata też czasem importujemy samochody.
Ogromna terenówka na nowe spojrzenie projektantów czekała niemal tyle co auta dostawcze. Po 14 latach poprawiono sztywność konstrukcji (niemal o 25%), stały napęd 4×4 oraz 9-biegowy automat. Zmieniono też karoserię, która pełna jest kantów i prostych linii. To spore auto z ogromną atrapą chłodnicy, dużymi kołami i tyłem pełnym światła (reflektory plus blenda). Czarny dach ze spoilerem idealnie kontrastuje z jasnym nadwoziem.
W środku jest tak jakby luksusowo. Nie dość, że nie brakuje miejsca, to jeszcze jest bardzo komfortowo. Spore fotele, tylna kanapa oraz deska rozdzielcza i szeroki tunel centralny obszyto skórą, która może być nawet czerwona. Z resztą powyższe zdjęcie dobitnie to podkreśla.
Na pokładzie nie brakuje też wysokiego wyposażenia – 2 ekrany o przekątnej ponad 14 cali łączą obsługę auta i wirtualne zegary. Jak widać na zdjęciach nie zrezygnowano jednak ze sporej ilości przycisków, więc obsługa auta nie powinna sprawiać problemów nawet podczas jazdy. A na pokładzie mogą pojawić się takie cuda jak lodówka czy masaże.
Co pod maską nowego Patrola?
Klienci spoglądający w stronę japońskiej propozycji będą mogli wybrać jedną z 2 opcji. Rozsądniejsi postawią na wolnossącą jednostkę o pojemności 3,8 litra z 320 KM i maksymalnym momentem na poziomie 386 Nm. Druga opcja to podwójnie uturbione V6 o pojemności 3,5 litra, która ma zastąpić V8. Jego moc to już 431 KM (701 Nm), ale bulgotu ósemki trochę szkoda.
Auto trafi również do Australii
W Ameryce pojawi się za to Nissan Armada, który będzie do Patrola podobny.
Konrad Stopa
Zdjęcia: Nissan