Lamborghini poinformowało o niedawnych wynikach sprzedaży. Urus liderem, wszystkie alokacje na Aventadora są wyprzedane.
Pandemia? Jaka pandemia? – Tak mogliby zapytać włodarze włoskiej marki Lamborghini, która w 2021 r. radzi sobie nadspodziewanie dobrze. W pierwszych trzech kwartałach tego roku z zakładów w Sant’Agata wyjechały 6902 samochody. Największą popularnością cieszy się Urus, zresztą po to został stworzony, by wieść prym w tabelkach. Jak podaje SAMAR, nabywców znalazły 4085 egzemplarze SUV-a. Na drugim miejscu znalazł się Huracan z wynikiem 2186 sztuk. Ogólnie sprzedaż na kluczowych rynkach ma się dobrze, szczególnie w Ameryce Północnej (+25%) i w Azji (+28%).
Ostatnio Lamborghini podało także informację, że wszystkie sloty produkcyjne na ostatnie sztuki Aventadora są już wyprzedane. Mowa o limitowanej, ostatniej wersji Ultimae oraz kilku ostatnich zamówionych sztukach wersji S i SVJ. Potem linia produkcyjna modeli V12 w fabryce Lamborghini zajmie się produkcją Countacha. Ten samochód bazujący na płycie Aventadora jest wskrzeszeniem dawnej legendy, a wielkość produkcji wyniesie 112 sztuk.
Jest to o tyle istotne, że Lamborghini stoi u progu wielkich zmian. Włoska marka do 2024 roku zamierza zelektryzować całą swoją gamę. Sprzedaż wszystkich pozostałych egzemplarzy Aventadora oznacza, że zamówienia na czyste V12 są zamknięte. Mimo to władze zapewniają, że jednostki V12 nie umrą, tylko zostaną świetną bazą do wszelkich projektów hybrydowych. Według nich w tym silniku wciąż drzemie olbrzymi potencjał, który można uwolnić dodając do napędu motory elektryczne. Już model Sian jest przecież hybrydą z superkondensatorem zamiast zwykłej baterii litowo-jonowej i właśnie w tej technologii leży przyszłość Lamborghini.
Tak czy inaczej, trochę smutno, że era wolnossącego V12 bez wspomagaczy dobiega końca. Ostatnie sprzedane sztuki Aventadora zdecydowanie są kandydatami do miana 'instant classic’. Z tymi silnikami wiąże się wszystkie 58 lat istnienia firmy.
Bartłomiej Puchała
fot. Lamborghini