Były dyrektor generalny Google, Eric Schmidt, powiedział podczas jednej konferencji w 2010 roku, że wadą samochodów jest to, że wynaleziono je wcześniej niż komputery. Wkrótce po tych słowach zaprezentował światu projekt stworzenia samoprowadzących się, autonomicznych samochodów, którym niedawno stuknęło ponad 1 100 000 km bezpiecznej jazdy.
W jednym z ostatnich wpisów na oficjalnym blogu giganta z Mountain View w Kalifornii można przeczytać kilka słów na temat aktualnego stanu projektu Self-driving Car, którego początki sięgają 2005 roku. Chris Urmson, kierownik projektu stworzenia autonomicznych samochodów chwali się, że jego zespołowi udało się dopracować oprogramowanie sterujące tymi samochodami do takiego stopnia, by w tym samym czasie wykrywało i reagowało na setki znajdujących się wokół drogi obiektów, jak rowerzyści, piesi, znaki drogowe, przystanki autobusowe, skrzyżowania, przejścia dla pieszych, migające kierunkowskazy innych samochodów itd.
Ponadto, jak wyjaśnia bohaterka poniższego filmu, auta nie tylko reagują na sytuacje, które zostały zaprogramowane w ich pamięci, ale potrafią się też uczyć i adaptować do zdarzeń, które mogłyby być trudne do przewidzenia i opanowania przez kierowcę z krwi i kości (np. inny kierowca ignorujący czerwone światło czy hamowanie awaryjne).
Brzmi niesamowicie? To jeszcze nie koniec ich możliwości, bo – jak zapowiada Urmson – obecne dokonania napawają optymizmem na przyszłość, która być może przyniesie nam bezpieczne maszyny, potrafiące lawirować pomiędzy niezliczoną ilością miejskich przeszkód, jeżdżąc bezpieczniej niż człowiek posadzony za kierownicą zwyczajnego samochodu.
Jak dotąd auta testowane są na ulicach Mountain View, a twórcy projektu liczą na to, że kiedyś uda im się dopracować samochody tak, by mogły bezpiecznie jeździć w innych miejscach.
Polecam obejrzeć poniższy film. Opad szczęki gwarantowany. A Wy? Dalibyście poprowadzić komputerowi?