Ponad pięć lat zajęło Brytyjczykom przygotowanie swojego nowego supersamochodu. Jednak było warto tyle czekać. Nowy Aston Martin Valhalla zaoferuje nam 1079 KM mocy oraz sprint od zera do setki w czasie zaledwie 2,5 sekundy.
Kiedy po raz pierwszy Brytyjczycy pokazali nam ten samochód plan był zupełnie inny. Pojazd zadebiutował jako owoc współpracy między marką, a Red Bullem pod nazwą RB-003. Pierwotnie miał być bazą dla Vanquisha, jednak liczne problemy i opóźnienia zmusiły Astona do zmiany. Finalnie Vanquish zadebiutował jako następca DBS-a, zaś RB-003 przekształcono w zupełnie inny model. Tak też narodził się Aston Martin Valhalla.
Brytyjczycy wiedzieli co dobre i dorzucili do swojego supersamochodu potężną 4-litrową V8 z suchą miską olejową oraz płaskim wałem korbowym. Dla wielu może ona wydawać się dziwnie znajoma. Nic w tym dziwnego, gdyż jest blisko spokrewniona z Mercedesem-AMG GT Black Series. Jednak w Astonie zapewnia ona niesamowite 828 KM mocy. Co w połączeniu z elektrycznym wsparciem w ramach hybrydy typu plug-in dostarcza nam 1079 KM mocy oraz 1100 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Cała moc trafia na wszystkie koła za pośrednictwem 8-biegowej, dwusprzęgłowej przekładni. Wszystko to pozwala wystrzelić od zera do setki w zaledwie 2,5 sekundy. Co więcej, możemy rozpędzić się maksymalnie do 350 km/h.
Aston Martin Valhalla ma kilka asów w rękawie
Brytyjscy inżynierowie zadbali o odpowiednią aerodynamikę, która pozwala nam dynamicznie pokonywać ostre zakręty. Przy prędkości 240 km/h tylne skrzydło wraz ze specjalnie zaprojektowanymi kanałami zapewnia nam 600 kg docisku. Aston zadbał również o odpowiednią dietę dla Valhalli. Pojazd korzysta z karbonowego monokoku, z którym zintegrowano kluczowe podzespoły. Do tego otrzymaliśmy zawieszenie typu push-rod, 20-calowe obręcze oraz dedykowane opony Michelin Pilot Sport Cup 2. Co więcej, na pokład samochodu trafił system Integrated Vehicle Dynamics Control, który koordynuje współpracę silnika, elektrycznego napędu, aktywnej aerodynamiki i zawieszenia. Wszystko to pozwoliło osiągnąć masę na poziomie 1650 kg. Jak na maszynkę z hybrydowym osprzętem jest to naprawdę dobry wynik.
Zwolennicy luksusu nie będą jednak zadowoleni. Nadal jest to supersamochód, który na pierwszym miejscu stawia na wrażenia z jazdy. Tak też otrzymaliśmy minimalistyczne wnętrze wraz z wieloma karbonowymi elementami. W interiorze znajdziemy prostą dwuramienną kierownicę, skromną deską rozdzielczą oraz zestaw dwóch cyfrowych ekranów. Nie ma tu wiele bajerów, ale przecież nie o to chodzi w tym samochodzie. Ma się nim świetnie jeździć i ma doskonale wyglądać z zewnątrz. A tutaj nie mamy się do czego przyczepić.
Niestety zapewne nie zobaczymy go na polskich ulicach. Aston Martin Valhalla powstanie w nakładzie zaledwie 999 egzemplarzy. Tym samym cena zostanie dodatkowo podkręcona przez jego ekskluzywność. Zobaczymy, czy Valhalla pozwoli poprawić sytuację finansową marki. Niestety długi okres projektowania oznaczał również spore koszty dla Brytyjczyków.
Damian Kaletka
fot. Aston Matrin