Niemiecka marka przygotowała dla nas nowy projekt. Alpina B8 GT będzie najmocniejszym samochodem w historii firmy. Zaoferuje nam 634 KM mocy, 850 Nm momentu obrotowego oraz gorsze przyśpieszenie od BMW M8.
Inżynierowie od Alpina dołożyli wszelkich starań, aby wykrzesać z 4,4-litrowej V8 jak największe liczby. Dzięki wszystkim zabiegom udało im się wyciągnąć 634 KM mocy oraz 850 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Tym samym nowe B8 GT jest mocniejsze od BMW M8 o 17 KM i 100 Nm momentu obrotowego. Co więcej, traci zaledwie 1 KM do kultowego BMW M5 CS. Niestety większa moc nie idzie w parze z lepszymi osiągami. Alpina B8 GT wystrzeli od zera do setki w 3,3 sekundy, tym samym jest wolniejsza od wcześniej wspomnianego M8 o 0,1 sekundy. Z drugiej jednak strony Alpina ściągnęła ze swojego samochodu elektroniczny kaganiec, dzięki czemu możemy pędzić po niemieckiej autostradzie nawet 330 km/h. Oprócz tego firma podrasowała 8-biegową przekładnię opracowaną przez ZF, aby lepiej radziła sobie z dodatkowym momentem obrotowym.
Co jeszcze dostaniemy za blisko milion złotych?
Oczywiście nie mogło obyć się bez poprawek wizualnych. Alpina B8 GT doczekała się kilku karbonowych dodatków w tym większego tylnego dyfuzora. Nie zabrakło także 21-calowych kutych felg Alpina Classic, które zostały obute dedykowanymi oponami Pirelli P Zero. Co więcej, klienci będą mogli wybrać niestandardowe połączenie lakierów niebieskiego lub zielonego z czarnym. Całość dopełniają liczne emblematy oraz plakiety świadczące o niecodziennym pochodzeniu samochodu oraz w pełni skórzane wnętrze z drewnianymi akcentami.
Niestety nie będzie to tania zabawka. Powstanie zaledwie w nakładzie 99 egzemplarzy, z których każdy kosztuje co najmniej 225.000 euro. Dodatkowo 20 szczęśliwców będzie mogło zakupić wcześniej wspomniany dwukolorowy lakier za absurdalnie wielką dopłatę w wysokości 11.150 euro. Tym samym klienci z łatwością przekroczą granicę miliona złotych za pojedynczy egzemplarz. Czy ten samochód jest tego wart? Dla kolekcjonerów oraz pasjonatów marki z pewnością.
Damian Kaletka
fot. Alpina