Mimo, że przez trzynaście lat wyprodukowano prawie milion egzemplarzy Alfy Romeo 33, trzeba mieć dużo szczęścia by zobaczyć ją na ulicy. Można śmiało powiedzieć, że ten niedoceniony kompakt włoskiego producenta powoli popada w niebyt. Szkoda, bowiem posiadanie „33” daje dużo satysfakcji i frajdy oraz zapewnia całą gamę niezapomnianych przeżyć.
Trochę historii. Alfę Romeo 33 produkowano w latach 1983-1994 (niektóre źródła datują zakończenie produkcji na 1995r)i jest to jeden z ostatnich modeli samodzielnie opracowanych przez firmę Alfa Romeo, zanim ta została przejęta przez Fiata. Zaprojektowany przez centrum stylistyczne Alfy Romeo i Pininfarinę model 33 dwukrotnie przechodził face lifting, a najbardziej popularna na Polskich drogach jest seria 3 produkowana od 1989r.
W tym modelu występują dwa typy nadwozia: liftback oraz Sportwagon (kombi). Ciekawostką jest wersja cabrio wyprodukowana przez Engalcar by Galbiati przy współpracy z Fiatem, w ilości prawdopodobnie jednej sztuki. Wyposażeniem standardowym są nadal budzące zachwyt i zdziwienie (ze względu na wiek auta) elektrycznie otwierane szyby oraz centralny zamek. Dodatkowo można było zamówić: ABS, klimatyzację (manualną bądź rzadko występujący climatronic), wspomaganie kierownicy, komputer pokładowy zwany Alfa Control, szyberdach i skórzano-zamszową tapicerkę. Ze względu na ilość oferowanych dodatków trudno trafić na dwa identyczne egzemplarze.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Największą zaletą tego modelu jest jednak jego „serce” – benzynowa alfa napędzana jest bowiem silnikiem o układzie przeciwsobnym, czyli bokserem. Początkowo samochody były wyposażane w gaźnik, który z czasem został zastąpiony wersjami z wtryskiem paliwa. Jeżeli chcemy poczuć moc (i usłyszeć niesamowity dźwięk) boksera, należy wybrać silnik o pojemności 1.7 i.e. (ok. 107KM) lub 1.7 16V (132KM), które przy małej masie 890-1070kg gwarantują bardzo przyzwoite osiągi.
Wiele osób, które po raz pierwszy miało okazję prowadzić osobiście lub ścigać się z „33” jest zaskoczonych dynamiką tego małego, niepozornego autka. Niestety większa pojemność wiąże się z większymi kosztami za paliwo. W teorii średnie spalanie silnika o pojemności 1.7 i.e. powinno wynosić 10l/100km, w praktyce potrafi być różnie, np w silniku 1.7 i.e. spalanie w okresie zimowym to ok. 18l/100km, natomiast w trasie, przy oszczędnej jeździe spalanie może spaść nawet do 7,5l/100km. Wszystko zależy od kultury jazdy, ale jak się ma pod maską ponad 100KM trudno tego nie wykorzystywać.
Dla kierowców żądnych większych wrażeń polecam (zwłaszcza zimą) wersję 1.7 16V z napędem 4×4 – tzw. Permanent 4. Ciekawostką jest to, że napęd tylny możemy odłączać, dzięki kostce sprytnie ukrytej przy drążku zmiany biegów (tylko seria 3). Pod koniec roku 1992 Alfy 33 z napędem na dwie osie oznaczano symbolem Q4 i wyposażano w klimatyzację i sportowe fotele Recaro.
Mimo, że ceny Alfy 33 nie są zbyt wygórowane ( 1,5-4 tys. zł) musimy się liczyć z tym, że im bardziej „wypasiony” model wybierzemy, tym więcej będziemy musieli łożyć na jego utrzymanie. Niestety wiele „33” oferowanych na polskim rynku jest mocno wyeksploatowanych, nie wspominając o ogłoszeniach typu „sprzedam na części” stanowiących znaczną część ofert. Wiadomo, co jakiś czas trafiają się perełki, ale znikają równie szybko, jak się pojawiają. Za zadbany lub kompletnie odrestaurowany model za granicą trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy euro.
Było słodko, będzie i gorzko – czyli wady i zalety
Dużą zaletą Alfy 33 jest jej niepozorność i oryginalność. Kiedy spojrzymy na nią obiektywnym okiem, no cóż… stylistyka nie powala na kolana, a kanciaste kształty kojarzą się złośliwcom z poczciwym Polonezem. Jednak nieco obniżona i wydłużona maska oraz zadarty tył zdradzają sportowy charakter auta. Niestety jeżdżących Alf 33 jest coraz mniej i co ciekawe, obecnie nie jest to model popularny nawet wśród miłośników marki.
Auto to traktowane jest często jako alternatywa, coś raczej do zabawy niż do jazdy na co dzień, bo podróż Alfą 33 jest jak ruletka – nigdy nie wiadomo gdzie i co się popsuje i czy uda nam się dojechać do celu. Dlatego ja w swej przezorności wożę ze sobą zawsze niezbędne wyposażenie: linkę holowniczą, kable rozruchowe oraz klucze 10’tkę i 13’tkę, za pomocą których można rozwiązać większość problemów z tym kapryśnym autem.
Alfie 33 daleko również do auta rodzinnego; brak poduszek powietrznych, niewielkie wymiary i spartańskie wnętrze mogą odstraszać. Ze względu na niską cenę i dobry stosunek masy do mocy wybierają ją raczej młodzi, często niedoświadczeni kierowcy. Niestety takie związki najczęściej kończą się wyniszczeniem, a w skrajnych przypadkach śmiercią Alfy, bo ich użytkownikom brakuje do niej cierpliwości i pokory, a auto ląduje na złomie bądź rozbierane jest na części.
To nie jest samochód w stylu „wsiadam i jadę” – obsługi „33” trzeba się uczyć, jak choćby delikatnej skrzyni biegów z charakterystyczną zgrzytającą dwójką. Nawet stacyjka jest po innej stronie niż w większości samochodów. Poza tym trzeba umieć sobie poradzić z najdziwniejszymi problemami i usterkami, a te potrafią uprzykrzyć życie. Kapiąca na głowę woda z nieszczelnych uszczelek, ciężko pracujące podnośniki szyb nierzadko odmawiające posłuszeństwa, czy zamarzające zamki uniemożliwiające zamknięcie drzwi bez uprzedniego nagrzania Alfy – to tylko niektóre z jej fanaberii.
W silnikach 1.7 16V dochodzi jeszcze problem z częstym zalewaniem się świec. Znalezienie na polskim rynku Alfy 33 w dobrym stanie graniczy z cudem, tym bardziej, że auto do młodych nie należy, a z wiekiem wszystko się psuje i zużywa. Na szczęście nie ma problemu z dostępnością części do tego modelu. Większym problemem jest to, że niektóre są tak drogie, że ich wartość nierzadko przekracza cenę rynkową samego auta, więc trzeba mieć dużo odwagi, żeby w nie inwestować. Poza tym Alfę 33 można powierzyć tylko i wyłącznie w ręce zaufanego, znającego się na włoskiej motoryzacji mechanika. Jeżeli chcemy mieć naprawdę zadbany egzemplarz, musimy włożyć w niego dużo serca, czasu i mnóstwo pieniędzy przy okazji.
Mimo tych licznych zgrzytów i usterek prowadzenie Alfy 33 sprawia wiele przyjemności. Na długie wycieczki polecam jednak zaopatrzyć się w dobry sprzęt audio, bo odgłosy trzeszczącego, nieco plastikowego wnętrza na dłuższą metę mogą męczyć. Natomiast na krótkie trasy najlepszą muzyką jest pracujący silnik – bokser, którego piękny, basowy dźwięk zauroczy każdego. Auto świetnie trzyma się asfaltu i dobrze daje sobie radę w ostrych zakrętach, a rewelacyjne przyśpieszenie powoduje, że nawet najzwyklejsza podróż po gminnych drogach daje tyle radości, co udział w rajdzie Monte Carlo.
Podsumowując, jest to auto dla ludzi ceniących oryginalność, niebanalność, lubiących wyzwania, a przede wszystkim odważnych. O ile sportowe serce Alfy 33 pokocha każdy, o tyle nie każdy poradzi sobie z ujarzmieniem jej niepokornej duszy.
Agnieszka Plewa