Od ostatniego face liftingu GT-R-a minęło mniej więcej pół roku. To doskonały moment na to, by kolejny raz spróbować połączyć japońskiego samuraja z mieczem świetlnym z gwiezdnych wojen.
Tym razem zmiany nie będą miały żadnego przełożenia ani na osiągi silnika, ani na możliwości samochodu (i tak GT-R jest niebywale szybki). Większą wagę skupiono tu na tym, w czym kultowy Nissan nigdy nie był dobry – elegancji.
Dobrze przeczytaliście. Nissan GT-R stanie jest bardziej „wyjściowy”. W wyposażeniu znajdzie się beżowa skórzana tapicerka, chromowane wloty powietrza, bardziej komfortowe zawieszenie i układ hamulcowy. Absurd! Od tego Nissana oczekuje się każdorazowego zastrzyku mocy i zbijania kolejnych dziesiątych części sekundy w sprincie do 100 km/h, a nie skórzanej tapicerki nadającej trochę bezsensownego luksusu. Zamiast tego wymieniłbym tandetnie twarde plastiki poutykane w zakamarkach kokpitu.
Marcin Koński
fot. Nissan
Czasami bardzo łatwo jest przekombinować, szczególnie jak coś jest bardzo dobre, a chcemy aby było jeszcze lepsze.