Diesel pod maską Porsche faktycznie może trochę śmieszyć. Osobiście jednak jakoś mi to nie przeszkadza. Motor V8 o mocy 422 KM, rozpędzający auto do 285 km/h nie brzmi przecież szyderczo?
Miałem chwilę (może nawet dłużej niż 5 minut) przyjemności z Porsche Panamerą 4S, która ciągle zwana jest najszybszym dieslem świata. Oczywiście w kategorii seryjnych klekotów, aczkolwiek ja tam żadnego niemiłego dla ucha dźwięku nie słyszałem – ani w środku, ani na zewnątrz auta.
W końcu to luksusowa limuzyna, której cena z dodatkowym wyposażeniem wyniosła prawie milion złotych. To trochę śmieszna sytuacja, bo po Porsche przesiadłem się do Fiata Tipo, który kosztował tyle co felgi i skrzynia PDK Porsche. No nic takie to różnice na drogach jak w rosyjskim społeczeństwie. Jak więc jeździ coś warte domu z basenem pod miastem?
Fenomenalnie. To jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl. Porsche z pneumatycznym zawieszeniem, genialnym automatem PDK i bardzo precyzyjnym układem kierowniczym i napędem AWD w skrócie prowadzi się świetnie. Zawodowo trzyma się drogi, a dzięki skrętnej tylnej osi pozwala na przekraczanie granic w zakrętach ustalonej dla zwykłych samochodów. Większość napędu przenoszone jest oczywiście na tylną oś, a wspomniane zawieszenia ma 3 poziomy wysokości. Wiąże się to oczywiście z trybami jazdy, które włączymy za pomocą pokrętła przy kierownicy.
Panamera jednak nawet przy szybszym użytkowaniu jest dostojna i prowadzi się dość łatwo. Nie jest narowistym samochodem, dzięki czemu w pełni odczuwałem przyjemność z prowadzenia nie bojąc się, że nieuważny ruch kierownicy lub pedału gazu sprawi, że będę musiał szukać tanich kredytów.
Z drugiej jednak strony 1000 NM i wspomniane V8 pozwala na bardzo szybkie przemieszczanie. Ledwie ponad 4 sekundy do setki to naprawdę nie przelewki, więc autem naprawdę można podróżować bardzo szybko narażając się na ewentualne sankcje polskiej drogówki. Zwłaszcza, że auto przyspiesza bardzo liniowo, a wyciszenie i komfort wnętrza dopuszcza hałas otoczenia do wnętrza dopiero przy bardzo wysokich prędkościach.
Dla mnie było to trochę zdradliwe, ponieważ po pierwszej przejażdżce nie czułem, że Panamera 4S Diesel ma takie możliwości. Porsche w tej wersji nie jest brutalne i w ogóle nie przynosi na myśl takich osiągów. Ma coś ze sleepera, chociaż ciężko o Porsche mówić, że jest niezauważane. Chyba, że potraktujemy je przyciskiem Sport Response. Można to porównać do efekty podtlenka azotu. Aktywowanie tego trybu to 20 sekund dodatkowej mocy, żwawszej pracy silnika i niesamowitego przyspieszenia. W połączeniu z wciśniętym pedałem gazu diametralnie zmienia charakterystykę auta. Wnioskuję, żeby taki przycisk ukryć w każdym aucie!
Wizualnie, według mnie, nowa Panamera znacznie zyskała na atrakcyjności dzięki zmienionemu tyłowi nadwozia. Nawiązanie do 911 wyszło jej na dobre, a spory spoiler dodaje jej uroku (zawsze można go schować). Czarny lakier testowanego egzemplarza trochę go jednak uspokoił. Smaku dodawały żółte zaciski oraz spore czarne felgi. To właśnie tył auta i koła najbardziej przemawiały do mojego gustu. Nadal jednak nie mogę przekonać się do przodu auta oraz czteropunktowych reflektorów. Myślę jednak, że niedane będzie mi stawać przed dylematem kupna takiego Porsche. Przecież nawet bazowa cena tej odmiany do około 540 tysięcy złotych.
Ale jak inaczej wycenić limuzynę, w której człowiek zastanawia się czy woli siedzieć za kierownicą lub lepiej na tylnej kanapie? Zarówno jeden, jak i drugi fotel ma swoje zalety (auto jest 4 osobowe, a w bagażniku zmieści się stylowy neseser – tyle w kwestii praktyczności). I nie mówię o czterostrefowej klimatyzacji, świetnemu audio lub opcji podgrzewania/wentylacji, bo to mamy akurat wszędzie.
Ogrom elektroniki, którą wpakowano do znakomitych jakościowo materiałów trudno ogarnąć w ciągu kilku dni. W aucie znalazło się tak wiele ekranów, opcji konfiguracji oraz ułatwień, że nie sposób tu tego wszystkiego wymienić. Co ciekawe w testowanym egzemplarzu tę nowoczesność opakowano w skórzano-drewniany projekt. Nie jestem fanem drewna w aucie, ale tutaj brąz przydymiono czernią, która dobrze kontrastowała się z jasną skórą. W pierwszym momencie czułem jednak lekkie rozczarowanie, ponieważ kojarzyło mi się to ze starymi Mercedesami – patrząc teraz na zdjęcia zmieniam zdanie. Zrezygnowałbym jedynie z drewna na kierownicy, nigdy się do niego nie przyzwyczaję.
Czy Panamera ma jakieś wady? Owszem, wspomnianej elektroniki jest za dużo, bo jak inaczej nazwać sterowanie kierunkowe wentylatorów? To rozwiązanie komiczne i wcale nieintuicyjne, ale zapewne przyniosło temu modelowi spory rozgłos (nieważne jak mówią, lepiej żeby mówili). Dla lubiących wyliczanki powiem tylko, że egzemplarz ze zdjęć był wyposażony w dostęp do Internetu (nawet mapy Google Earth), kamerę termowizyjną, jonizator klimatyzacji, szereg programów masaży i regulowania wszystkich rzeczy elektrycznie jakie możecie sobie wyobrazić (choćby rolety na tylnych drzwiach) lub domykanie drzwi itd. Ciekawskich odsyłam do konfiguratora.
Jak zatem wspominam chwile z Panamerą? Oj bardzo dobrze, ponieważ na własnej skórze doznałem trochę luksusu, a jeszcze bardziej cieszę się z faktu, że takie auto wcale nie przeraża, a wręcz przeciwnie – odpręża.
Konrad Stopa
PS. I wcale nie płaczę, że jeżdżę teraz Fiatem Tipo – powiem szczerze, że cieszy się większą atencją na ulicy niż opisywane Porsche. Co innego w internecie…