Lexus od lat czerpał z hybrydowego dobrodziejstwa Toyoty. Marka próbowała też mariażu z autami elektrycznymi. Efektem jest bezemisyjny Lexus RZ, który spędził ze mną niedawny weekend.
Można powiedzieć, że zima i samochody elektryczne nie są zbyt lubianym połączeniem. Minusowe temperatury znacznie ograniczają możliwości zasięgu, ale przecież nie po to ma się auto, żeby stało zimą w garażu. I dlatego też, lutowy weekend spędziłem za kierownicą japońskiego elektryka. Jaki jest Lexus RZ 450 e?
Lexus RZ – wady i zalety:
Azjatycki styl
Muszę od razu powiedzieć, że Lexus RZ nie wygląda jak typowy samochód elektryczny. Gdyby nie zielone tablice spokojnie można by uznać go za auto spalinowe. To oczywiście plus, ale sama karoseria tego SUV-a też może się podobać. Dużo ostrych linii, załamań i dwukolorowe wykończenie robi wrażenie.
Nie wiem czy osobiście odważałbym się na czarną maskę, ale dzięki temu samochód się wyróżnia. Auto wygląda dynamicznie prawie w każdym punkcie karoserii. Szczególnie warto zwrócić uwagę na tylne rogi przy tylnej szybie. Współczynnik oporu powietrza dzięki temu jest niski, a to w sumie istotne sprawy w aucie elektrycznym.
Sam niebieski lakier również jest ciekawy i dedykowany do tego modelu. Wraz z 20-calowymi felgami Lexus RZ wygląda zjawiskowo, a wiecie, że zadowolić mnie wizualnie SUV-em to ciężkie zadanie.
Zaskakujące wnętrze
Nie tylko dwukolorowa karoseria zaskakuje w tym egzemplarzu, ale także tapicerka we wnętrzu samochodu. O ile deska rozdzielcza jest ciemna, podobnie jak tunel środkowy, to pomarańczowe wykończenie foteli, boczków drzwi i wnętrza lekko szokuje. Na szczęście w pozytywny sposób i ja zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Domyślam się, że taka opcja nie jest dla każdego, ale dzięki temu w środku nie jest ponuro.
Poza tym, centralnym miejscem na desce jest 13-calowy ekran dotykowy z nawigacją, audio, komputerem pokładowym i innymi ustawieniami. Pod nim pojawił się wkomponowany panel do obsługi klimatyzacji – są pokrętła oraz dotykowe przyciski. Zawsze są jednak dostępne więc obsługuje się auto bardzo prosto.
Z minusów jest trochę naleciałości azjatyckich, czyli niemal antyczne przyciski, niezbyt piękny wyświetlacz w formie zegarów i jego dziwna obsługa klawiszami z kierownicy. Sam wieniec również obszyty był niezbyt przyjemną skórą.
Samochód nie jest też mały, a w kabinie pasażerskiej nie brakuje miejsca – nawet na tylnej kanapie. Rozstaw osi to 2,8 metra więc sami rozumiecie. W bagażniku zmieścicie 522 litry. Wystarczy na zakupy i wakacje więc spokojnie.
Grzałka dalej w modzie
RZ zaskoczył mnie jedną ciekawą funkcją. Otóż w aucie elektrycznym, zwłaszcza zimą, używanie klimatyzacji do grzania wnętrza jest bardzo kosztowne i negatywnie wpływa na zasięg. Lexus, żeby z tym walczyć oferuje podgrzewanie siedzeń, kierownicy oraz nagrzewnice na wysokości kolan. Pod kierownicą oraz kosztem schowka przed pasażerem pojawiły się grzałki, które są ładnie wkomponowane w design deski rozdzielczej, a przy tym są bardzo efektywne.
Stado elektrycznych koni mechanicznych
Lexus 450 e to mocniejsza wersja tego modelu z mocą 313 koni mechanicznych oraz dwoma silnikami elektrycznymi dzięki czemu samochód ma napęd 4×4 (Direct4). Uzupełnieniem zestawu jest akumulator o pojemności prawie 72 kWh. Co ciekawe, słabsza odmiana również posiada taką baterię.
Zaglądając do danych technicznych mogę pochwalić, że RZ w tej wersji jest szybki. Setkę robi w ciut ponad 5 sekund. Niestety za to nie rozpędzicie się nim na niemieckiej autostradzie – v-max to tylko 160 km/h.
Jak jeździ Lexus RZ ?
Lexus RZ jeździ bardzo przyjemnie. Wersja 450 e jest bardzo dynamiczna, a dzięki dwóm silnikom rozkład masy jest niemal równy. 52:48 sprawia, że auto jest jak przyklejone do asfaltu. Moc może nie jest rekordowa, ale zdecydowanie wystarcza.
Samochód słuchał się mnie bez problemów, zarówno na prostych, jak i na zakrętach. Fakt, swoje waży (około 2 ton), ale hamulce radzą sobie z tym tonażem. Dobre wyciszenie kabiny sprawia, że w jazda faktycznie może być bezszelestna. Zwłaszcza, że można podróżować jeszcze buspasami, więc natychmiastowe przyspieszenie w mieście czyni z RZ szybką formę przemieszczania się z punktu A do B.
A jak długo będzie to trwać? Na jednym ładowaniu według teorii ok. 400 km. W praktyce będzie to bliżej 250 km (w zimowej aurze w okolicach 0 stopni Celsjusza).
Ceny i wersje tego modelu
Zacznę od omawianej wersji 450 e. W katalogu znajdziecie informację, że auto rozpoczyna się od 320 tysięcy złotych. Sprawne oko wypatrzy jednak promocję, która mówi o cenie 257 tysięcy złotych. Egzemplarz ze zdjęć to doposażona wersja Otomenashi, więc rachunek znacznie zbliżył się do granicy 400 tysięcy złotych.
W opcji jest jeszcze słabsza odmiana 300e z napędem na przód oraz jednym silnikiem elektrycznym o mocy 214 KM. Tutaj katalog mówi o okolicach 270 tysięcy złotych, ale promocja mówi o 227 tysiącach złotych. Warto dodać, że ta wersja ma lepszy zasięg – wg WLTP do 500 km.
Co ważne, próg wejścia dopłaty NaszEauto to 276 750 złotych brutto, więc zarówno słabsza, jak i mocniejsza odmiana zmieści się w dofinansowaniu i to w kilku wersjach wyposażenia.
Użyczenie samochodu nastąpiło dzięki uprzejmości Lexus Kraków.
Mimo, że nie mam dużej styczności z marką Lexus, to lubię ich auta. Do tego stopnia, że ciągle po głowie chodzi mi nowszy IS. Ale dość o moich planach, tylko czas podsumować 5 minut z Lexusem RZ 450 E. Auto kosztuje swoje i zużywa sporo energii (ponad 30 kWh na 100 km), ale spodobało mi się wizualnie z zewnątrz, dobrze i szybko jeździ oraz jest z półki Premium. I co najważniejsze – przekonało, że elektryk w mieście ma sens!
Konrad Stopa