Hyundai to marka, która kilkadziesiąt lat temu nie miała w Europie ponadprzeciętnej reputacji. O wielu starszych tworach koreańskiej myśli technicznej wielu chciało by zapomnieć. Te czasy jednak już minęły. Teraz Hyundai potrafi tworzyć auta, o których zapomnieć się nie da. Przykłady? Kona N! Ale po kolei…
Hyundai Pony oraz Hyundai Kona N. Co łączy te dwa samochody? Praktycznie nic. Gdyby nie nazwa marki pojawiająca się tu i ówdzie na nadwoziu każdego z prezentowanych aut, niewiele osób jednoznacznie stwierdziłoby, że Kona i Pony pochodzą od tego samego producenta. Pomimo diametralnych różnic, za oba modele odpowiedzialni są Koreańczycy. Chociaż nie trzeba być geniuszem, aby stwierdzić, że zarówno jeden jak i drugi model projektowali zupełnie inni ludzie w zupełnie innych czasach.
Widziałeś/łaś kiedyś Hyundaia Pony z lat 70-tych?
Gdy w połowie lat 70-tych Hyundai zaprezentował pierwszą generację modelu Pony, w Europie nikt nie przywiązywał większej wagi do tego wydarzenia. Bardziej dociekliwych zainteresowało miejsce debiutu auta (Targi Motoryzacyjne w Turynie) oraz fakt, że samochód zaprojektował nie kto inny jak sam Giugiaro. Po roku od rozpoczęcia produkcji Pony stał się autem globalnym. Co to oznaczało w praktyce? Kompaktowego Hyundaia można było kupić nie tylko na rodzimym rynku, ale także w Ameryce oraz Europie. Czy auto okazało się sukcesem? Niekoniecznie. Jestem niemalże pewien, że nigdy nie widziałeś tego samochodu na żywo. A gdy w tym momencie sprawdzasz w google jak wygląda pierwszy Pony masz jedno skojarzenie – Polonez!
Widoczny na zdjęciach samochód to czwarta i zarazem ostatnia generacja koreańskiego kompaktu. Auto, o którym nikt nie pamięta i nikt tego… nie żałuje. Kilkadziesiąt lat temu Hyundai był mistrzem w projektowaniu ”przezroczystych” samochodów. Pony IV nie wyróżniał się absolutnie niczym. Ginął w tłumie, ale… jeździł.
Wersja wyposażenia LS posiadała siedzenia, koła i kierownicę. Nie było obrotomierza. Tzn. był, ale wybrakowany. Nie posiadał wskazówki oraz naszkicowanych cyferek. Te dodatki posiadały droższe i lepiej wyposażone wersje. Pony jeździł, hamował i skręcał. Nic więcej…
Koreańska (r)ewolucja
30 lat później Hyundaie także jeżdżą, hamują i skręcają. Jednak do tych prozaicznych manewrów potrafią dodać dużą dawkę emocji!
Hyundai Kona w wersji N to zuchwały pokaz siły koreańskiej marki. Modele pokroju i20, i30 oraz Tucson już od jakiegoś czasu walczą jak równy z równym z europejską i japońską konkurencją. Modele z linii N są czymś więcej. Przejawem odwagi oraz pokazem prawdziwej mocy.
Kona N – wkurzony crossover
Hyundai Kona to crossover. Auto jakich wiele na naszych drogach. Ciekawie narysowany i modny. Hyundai Kona N to mocno wkurzony crossover. Samochód wygląda tak, jakby ktoś wszczepił mu olbrzymią dawkę testosteronu pomieszaną z adrenaliną. Przedni zderzak pocięty jest wlotami powietrza, nadkola są mocno napompowane, zza efektownych felg wystają czerwone zaciski hamulcowe, a w pokaźny dyfuzor wkomponowano dwie niemniej pokaźne końcówki układu wydechowego. Nie sposób się nie obejrzeć za tym samochodem!
Wnętrze? Tutaj przynajmniej jest obrotomierz w każdej wersji. Nie to, co w Pony. Ba obrotomierz i zegary są cyfrowe! Takie mamy czasy i Hyundai doskonale o tym wie. Na dodatek całe wnętrze Kony N nie jest skromne. Fotele są głębokie i mają mocno wyprofilowane boczki. Kierownica jest mięsista oraz wyposażona w efektowne przyciski do aktywacji najbardziej sportowych trybów jazdy. Jest sportowo, jest z przepychem, jest… dobrze!
Jak to jeździ? Szybko! Bardzo szybko! Pony do pierwszych 100 km/h rozpędzał się w… po prostu się rozpędzał. Czas nie grał roli. Wystarczyła odpowiednio długa prosta, prawy pedał w podłodze, zmiana biegów (niezbyt szybka, bo mechanizm tego nie lubił) i gotowe. Kona N dobija do 100 kmh w 5,5 sekundy. To mniej więcej tyle czasu, ile zajęło Ci przeczytanie poprzedniego zdania. Cechy wspólne z Pony? Tutaj też trzeba trzymać prawy pedał w podłodze, a prosta nie musi być bardzo długa. Nie trzeba też zmieniać biegów, ponieważ dwusprzęgłowy automat DCT zrobi to za Ciebie! Jeszcze Ci mało?
Układ wydechowy Kony N jest wulgarny. Nie jest cichy i nieśmiały! Jest wręcz bardzo śmiały i głośny! Brzmi soczyście i potrafi siarczyście burknąć. Takie efekty dokładnie pokazują, że Hyundai jest mocny i ma zamiar porozstawiać po kątach konkurencje!
Co je łączy?
Pony i Kona N. Te samochody niemalże nic nie łączy. Jednak oba te auta postawione obok siebie doskonale pokazują jak olbrzymi postęp poczynili Koreańczycy. Kiedyś Hyundai tworzył nieśmiałe samochody. Przezroczyste i bez ambicji. Teraz sytuacja uległa diametralnej zmianie. Nowe koreańskie produkty są bardzo pewne siebie. Są nie tylko dobre i dopracowane, ale także charakterne. Kona N to świetne auto mające w rurze wydechowej wszelkie konwenanse i uprzedzenia. Kona N to pokaz siły i pewności siebie. Pony? Fajnie, że powstał…
Paweł Kaczor