Tuning w USA odbywa się na trochę innym poziomie niż choćby w Polsce. Targi SEMA to najlepszy tego przykład, chociaż tam do gry włączają się po prostu sami producenci aut. I tak o to możemy podziwiać Dodge’a Charger z piekielną mocą.
Na te rekordowe i nierzeczywiste wersje modeli zza Oceanu patrzymy ze sporą dozą dystansu, bo to raczej auta, które skończą się na jednym, prezentacyjnym egzemplarzu. Mimo, to 1600 KM generowane ze zmodyfikowanego serca muscle car’a brzmi obiecująco.
Ogromny motor V8 został dopracowany i wsparty dwoma turbosprężarkami, zamiast standardowej jednej sprężarki. Do tego dorzucono nową głowicę, wtryskiwacze oraz aż trzy pompy paliwowe. By samochód brzmiał prawilnie stworzono od nowa cały układ wydechowy.
Samochód zyskał też napęd na cztery koła, co nie jest oferowane w tym modelu.
Wizualnie Charger miażdży jako auto czarnego charakteru. Sporo poszerzeń oraz karbonu sprawia, że samochód jest naprawdę agresywny. Zobaczcie same koła, które mają ogromne opony – patrząc na nie chciałoby się od razu wcisnąć gaz do dechy i spalić trochę gumy.
Co ciekawe, auto jest prezentem dla 65-letniego kierowcy od brata.
Konrad Stopa
fot. Dodge