Jako, że na naszej stronie pojawił się już test S90 postanowiłem nie powielać schematu i skupić się na detalach, które spowodowały, że przejażdżkę tą limuzyną zapamiętam na długo.
- Audio Bowers&Wilkins
Na pewno słyszeliście o możliwości słuchania audio w nowych Volvo jak w sali koncertowej w Gotenborgu. Tak się złożyło, że dopiero w tej limuzynie miałem przyjemność sprawdzić to po raz pierwszy i powiem Wam, że naprawdę słychać różnicę względem innych aut. Każdy audiofil będzie mógł zagłębić się w najróżniejsze opcje i ustawienia oraz wyciśnie z tego sprzętu dużo więcej niż ja. Mimo to, jestem zachwycony, bo głębia dźwięku jest naprawdę spora.
- Majestatyczny wygląd zewnętrzny
I nie chodzi tylko o ogromne wymiary, które biją na głowę większość aut spotkanych na różnych parkingach. Volvo S90 z zewnątrz wygląda bardzo dostojnie i elegancko, a przy tym budzi spory respekt. To kwintesencja minimalizmu i skandynawskiego designu. Dzięki świeżemu projektowi nawet kilka miesięcy po premierze nie sposób odpędzić się od gapiów na ulicy.
- Ogromny bagażnik
To nie powinien być najważniejszy wyróżnik limuzyn, aczkolwiek w bagażniku S90 schowacie prawie wszystko. Od zakupów z supermarketu, przez wózek, po walizy całej rodziny, a nawet pakunki o większych gabarytów. Automatycznie otwierana klapa ukazuje spory otwór załadunkowy i przestrzeń 500 litrów foremnego kształtu.
- Siedzieć na tylnym siedzeniu i marzyć o urlopie
Dzięki rozstawowi osi równemu 2770 mm (tyle mierzył ostatnio testowany Smart) miejsca na tylnej kanapie jest ogrom. Wygodne, skórzane fotele, trzystrefowa klimatyzacja, wspomniane audio powodują, że każda podróż, nawet ta na koniec Europy, jest bardzo odprężająca. Wiele zawdzięcza się niesamowitemu wyciszeniu wnętrza, które ogranicza dość mocno świat zewnętrzny.
- System kamer 360 i autonomiczne parkowanie
Takich systemów nie mogło zabraknąć w tej klasie aut. Oczywiście są one również w dużo tańszych samochodach, aczkolwiek w Volvo działają one bardzo dobrze. Tak, że można spokojnie parkować jedynie za pomocą wyświetlacza nie patrząc w lusterka. Dobrej jakości obraz przypomina trochę grę w stare serie Grand Theft Auto, aczkolwiek konsekwencje zderzenia mogą być sporo większe. By tego uniknąć obraz z każdej kamery można sobie klikając powiększyć. Oczywiście dany obraz w dużej mierze zależy od pogody na zewnątrz auta, ale nawet w deszczowe dni.
- Cenę w porównaniu do konkurencji
Nasz testowy egzemplarz kosztował około 370 tysięcy złotych. To nie jest mała kwota, ale wyposażenie dodatkowe, a także konfiguracja silnikowa dość mocno podniosła bazową cenę (ta wynosi ok. 170 tys. złotych) Nasz testowy egzemplarz posiadał też pakiet wizualny Polestar, który delikatnie podkreślał ekskluzywny charakter samochodu nadając mu odrobinę sportu. Niemiecka konkurencja jest jednak troszkę droższa, a w niektórych względach na pewno jej trochę do świeżego Volvo brakuje.
- System autonomicznej jazdy
To również nie innowacja, aczkolwiek jadąc Volvo nie sposób nie spróbować takiego trybu jazdy. Co ważne nie należy się go bać, ponieważ samochód nawet do wyższych prędkości dobrze czyta to co dzieje się przed nami. Poza tym to S90 decyduje kiedy ten tryb zostaje aktywowany. To powoduje jednak, że trzeba go kontrolować i nie zaryzykowałbym czytania książki lub gazety. Należy pamiętać, że Volvo nie oferuje jeszcze w pełni autonomicznego trybu, i samochód sam przypomina nam o przejęciu kontroli nad kierownicą. Dzieje się tak dzięki aktywnemu tempomatowi, asystentowi pasa ruchu i innych systemach bezpieczeństwa jak awaryjne hamowanie.
- Przycisk zapalający auto i ten zmieniający tryby jazdy
Głównie chodzi mi o design tych dwóch pokręteł. Znamy je już z XC90, ale brak standardowej stacyjki, a zamienienie przycisku startu silnika na błyszczące pokrętło jest bardzo ciekawe. Te dwa klawisze wyglądają na ekskluzywną biżuterię, a ich niebiesko-fioletowe podświetlenie sprawia, że można na nich zostawić wzrok na dłużej. Według mnie to najciekawsze pod względem wizualnym miejsce w całym samochodzie.
- Oszczędność diesla i jego osiągi
Zacznę od tego drugiego, ponieważ flagowa limuzyna danej marki musi być najlepszym odzwierciedleniem potęgi marki i osiągi mogą o tym świadczyć. Silnik D5 z napędem 4×4 ma 235 KM oraz 480 NM maksymalnego momentu obrotowego. To przekłada się na prędkość maksymalną równą 230 km/h i przyspieszenie do 100 km/h w ledwie 7,2 sekundy. Taka konfiguracja dostępna jest jedynie z 8-biegowym automatem i według mnie to bardzo dobre połączenie. Odzwierciedla się to również na stacjach benzynowych, ponieważ pełny zasięg auta to około 1000 km, a w trasie auto może spalić nawet 4-5 litrów ON na 100 km.
- Komfort podróżowania nawet przy wysokich prędkościach
To jedno z największych zaskoczeń i wspomnień, które zostały mi po teście Volvo S90. Sporo tego punktu wiążę się z punktem 4, ponieważ S90 to kwintesencja komfortu i wygody podróżowania. Będąc jednak kierowcą najważniejszą sprawą jednak jest fakt, że auto nawet przy wysokich prędkościach jest bardzo stabilne. Napęd AWD powoduje, że Volvo S90 trudno wytrącić z równowagi, tak jak i warunki atmosferyczne.
Są też rzeczy, które tak jak w prawdziwym związku mogą chwilowo ostudzić Twoją gorącą miłość do małżonki lub partnera. Wyliczę jedynie, że mogą to być wymiary auta, które nie są przystosowane do normalnych miejsc parkingowych, sterowanie systemem infomedialnym, który jest zbytnio rozbudowany i mocno odwraca uwagę, czy choćby głupie i mocne wyświetlenie danych z komputera pokładowego na ekranie zegarów. Kto by się jednak przejmował takimi detalami, skoro tyle innych rzeczy po prostu cieszy!
Fana motoryzacji mogą zmartwić jedynie silniki auta. Mimo, że ich osiągi są oczywiście bardzo dobre, to jedyna opcja motorów czterocylindrowych we flagowej limuzynie marki Premium może spowodować lekkie oburzenie kompanów od whisky… Szkoda, bo konkurencja taką ewentualność przewidziała.
Jeśli chcecie jednak przeczytać normalny test S90 zapraszam tutaj, a gdy lubicie „tylko popatrzeć” to te zdjęcia na pewno spełnią oczekiwania!
Konrad Stopa
Fot: Grzegorz Wawryszczuk