Coraz częściej mam w głowie artykuł, w którym chcę napisać o starej motoryzacji; o wyborze, jakim jest jazda klasykiem na co dzień – wcale nie ze względów ekonomicznych. Przed Wami jednak samochód, który można tanio kupić, tanio utrzymać i tanio nim jeździć, a do klasyków jak najbardziej może być pomału zaliczany. Szczególnie, że większość egzemplarzy… utleniła się.
Ford Scorpio, bo o nim mowa – łatwego życia nie miał. Dzisiaj może się Wam wydać przestarzałym Fordem, kupą zaniedbanego gruzu i nic poza tym. Ale wyobraźcie sobie, że w momencie debiutu w 1985 roku został uznany za zbyt awangardowego przedstawiciela wyższej klasy średniej. Tak, tak, 500 inżynierów, tysiące godzin pracy w różnych warunkach, mnóstwo czujników mierzących każdy ruch samochodu – to wszystko poszło na marne, bo konserwatywni klienci marki uznali, że auto jest zbyt odważne…
Dzisiaj to się może wydawać śmieszne, ale wtedy, klienci przywiązani do Granady oczekiwali kolejnego kloca, a nie większej i bardziej luksusowej Sierry. I to był błąd, bo Scorpio nie dość, że świetnie jeździło i było bardzo wygodne, to jeszcze miało, jako pierwszy seryjny samochód ABS w standardzie. Zresztą z nowości nie tylko system antypoślizgowy zawitał pod nadwozie Scorpio. Cała moc przekazywana była oczywiście na koła tylne, ale ja nie o tym – w Scorpio znalazł się bowiem system podobny do tego, którym szczycił się Mercedes-Benz. Mowa o NIVO tylnego zawieszenia, które działało bardziej prymitywnie, niż to w MB, ale równie skutecznie. Specjalny kompresor zwiększał ciśnienie w amortyzatorach zawsze wtedy, gdy następował ponadnormatywny nacisk.
Darmowe Sprawdzenie VIN
Sprawdź wypadkową przeszłość pojazdu
Ford Scorpio został wybrany samochodem roku 1986, wzbudzał też podziw wersją 2.9 24v Cosworth, która była jedyną naprawdę szybką odmianą tego auta. Przeciętny Scorpio miał za zadanie dowieźć swoich pasażerów na miejsce jako stateczna limuzyna. Nic więcej. Świetnie się z tego zresztą wywiązywał.
Po wyprodukowanej w ilości 850 tysięcy egzemplarzy Scorpio I przyszła kolej na koszmarne i całkowicie pozbawione polotu Scorpio II, które sprzedało się w liczbie 92 tysięcy egzemplarzy. Zadbane MKI jest dzisiaj jednak o wiele droższe od następcy – o ile oczywiście uda się jakiekolwiek znaleźć – niestety Scorpia potwornie gniły. Mnie się udało, choć ogłoszeń w polskim internecie jak na lekarstwo.
Wychuchany, kochany, przyjaciel rodziny, od pierwszego właściciela, normalnie użytkowany. Nie stał pod kocem, tylko jeździł. Ale mimo to dziś wygląda naprawdę świetnie i za tę cenę, gdyby nie fakt, że mnie Moja z domu wygodni, już bym po niego jechał. 2,6K, dwa tysiące sześćset złotych, niecałe trzy klocki, tyle co Micra K11 z wyżartymi progami bez kołpaków. Oferta dnia, jak dla mnie. I tylko spójrzcie na to wnętrze – wszystkie przełączniki skumulowane wokół kierowcy. Świetna sprawa, dla odważnych, niezakompleksionych miłośników motoryzacji!
EDIT via Złomnik: „Oglądałem, w tym wozie nie ma ZUPEŁNIE progów, dziury na wylot, podobnie cała podłoga w opłakanym stanie. Ogólny stan pompy wspomagania kierownicy idzie poznać po kolorze płynu – tutaj jest czarny, czyli pompa kaput. W dodatku auto miało padnięte wspomaganie hamulców (bardzo ciekawa konstrukcja, generalnie problem dostać to wspomaganie), padnięty ABS, strach tym z placu na ulicę wyjechać. Z tyłu po lewej stronie baaardzo nieudolnie wyklepany, a jakiś magik malował tylny zderzak bez ściągania listwy. Do tego brudno w środku, śmierdzi, popielnica pełniusieńka. Tak, ja też dałem się nabrać na te piękne zdjęcia, a z Niemiec ściągnąłem auto w 10 razy lepszym stanie, za cenę 1000 zł niższą niż wtedy stał ten czerwony (był za 3600 jak go oglądałem).”
No cóż, na zdjęciach bajka, ale w rzeczywistości, wygląda na to, że jest kolejnym zmarniałym Scorpio na naszym rynku…
Szkoda.
fot. OtoMoto.pl
agier
Potwierdzam,
Jestem szczęśliwym posiadaczem Scorpio i jestem z niego zadowolony.
Jak na dzisiejsze czasy wcale nie prezentuje się najgorzej.
Wygoda i przestrzeń jakiej nie ma żadne inne auto, no chyba że te luksusowe limuzyny na które mnie nie stać.
Pozdrawiam.
ML