Niemieckie roadstery będą zasilane jednostkami z M Division.
Po kryzysie na rynku manufaktury motoryzacyjne znowu próbują wydrzeć dla siebie kawałek tortu. Chcą zaistnieć oferując auta dla ludzi, którym AMG czy Porsche wydają się zdecydowanie zbyt mainstreamowe. Wcześniej w bieżącym roku swój powrót zainicjował brytyjski TVR, teraz ważny krok ku temu podjął Wiesmann. Popisano bowiem umowę na dostawy silników z BMW. Chodzi o drapieżne V-ósemki opatrzone sygnaturą M Power. Prawdopodobnie chodzi o jednostkę 4,4 l pochodzącą z M5 F10 – taką samą miały ostatnie Wiesmanny przed wycofaniem produkcji.
Bracia Wiesmann założyli firmę produkującą samochody małoseryjne w późnych latach 80., lecz dopiero kilka lat później przebili się do większej publiczności za sprawą roadstera MF30 z silnikiem BMW. Od tamtej pory egzystowali na rynku oferując coraz śmielsze projekty, wciąż kontynuując współpracę z Bawarczykami. Ostatecznie Wiesmann zaprzestał produkcji w 2014 r., a od 2015 ponownie stara się ją uruchomić.
Podpisana umowa z BMW to duży krok naprzód. Kibicujemy braciom Wiesmann, bo jest to kolejna marka tworząca różnorodność na scenie aut egzotycznych. To lubimy. Podobno design nowego auta już jest w zaawansowanej formie, dlatego uzbrajamy się w cierpliwość i czekamy na oficjalne informacje.
Bartłomiej Puchała
fot. Wiesmann